Bardzo dobre wyniki nadal odnotowuje handel detaliczny i hurtowy. Handel detaliczny drugi raz z rzędu odnotował realny roczny wzrost o prawie 10%. Handel hurtowy przy znacznych wahaniach, tym razem (tzn. w lipcu) odnotował 13%. Patrząc na trend z nadzieją można powiedzieć, że handel detaliczny nie będzie już chyba zwiększał tempa dynamiki, bo obecne przekracza o kilka procent wartości średnie. Większy wzrost handlu hurtowego można częściowo tłumaczyć dalszym rozwojem handlu zagranicznego, stąd jego rozwój nie jest tak niebezpieczny dla gospodarki. Po wynikach lipca i dwóch poprzednich miesięcy, można powiedzieć że tutaj wartością graniczną może być 12% rocznej dynamiki. Osobiście nie mam nic przeciwko dalszemu wzrostowi, ale pod warunkiem że będzie pochodną wzrostu wymiany eksportu i importu.
Na rynku depozytów międzybankowych i obligacji niewielka korekta. Rentowności obligacji po niewielkim spadku (max. o 0,1%) przed publikacją podstawowej porcji danych makroekonomicznych w połowie miesiąca i odbiciu o prawie 0,2% po tym fakcie, powróciły do poziomów z początku miesiąca czyli: 2 lata – 4,9%, 5 lat – 5,4%, 10 lat – 5,6%. Podobnie było z rentownościami depozytów na rynku międzybankowym. Nowe dane makroekonomiczne nie zmieniły dotychczasowego obrazu gospodarki. Utwierdziły jedynie graczy rynkowych, że silny wzrost gospodarczy przy obecnych trendach cenowych, może je dodatkowo wzmacniać. W najbliższej przyszłości może to sprowokować RPP do niewielkiego podniesienia stóp z obecnego ich poziomu. Realna stopa interwencyjna jest na poziomie ok. 3% i biorąc pod uwagę rozbieżne wśród polskich ekonomistów szacunki neutralnej stopy interwencyjnej dla naszej gospodarki, można powiedzieć że stopa ta jest w dolnej części pasma szacunków, czy też nieco poniżej średniej, z czym się również zgadzam. Rynek nie ma ochoty zmienić swoich prognoz wzrostu stóp przez RPP. Pisałem miesiąc temu, że rozkład jest dość specyficzny. Od tego czasu jedyna zmiana to minimalne obniżenie FRA 9×12 i zaostrzenie poglądu, że podwyżka nastąpi na przełomie zimy i wiosny 2007 r.
Dość podobne zmiany można było zaobserwować na rynku walutowym, przy czym tutaj mieliśmy do czynienia jedynie z wzmocnieniem złotego i powrotem do poziomów z początku miesiąca, czyli: USD – 3,07 i EUR – 3,94. Złoty zresztą od paru miesięcy nie przejawia poważniejszej ochoty do wzmocnienia w ujęciu nominalnym. Utrzymywanie się procesu realnego wzmocnienia złotego (wg metody porównania ze zmianą podstawowych wskaźników cenowych) mniej więcej w średnim tempie dla polskiej gospodarki to w przeważającym stopniu zasługa podnoszących się cen w gospodarce niż nominalnego wzmocnienia złotego. Rynek czeka chyba na jakiś bodziec z otoczenia gospodarczego krajowego czy zagranicznego (Węgry ?) lub politycznego, bo przewidywania i zlecenia z podmiotów gospodarczych (handel zagraniczny, prywatyzacja, zlecenia wymiany Ministerstwa Finansów) utrzymują złotego w obecnej pozycji.
Marek Żeliński, wrzesień 2006 r.