Zieloni 2004 występując w obronie Doliny Rozpudy, przedstawili w Gazecie Wyborczej swoje poglądy na ekonomikę transportu, czy nawet gospodarkę ogółem. Czy naprawdę każdy może wypowiadać się na wszystkie tematy bez przygotowania i sprawdzenia faktów? Czy warto stosować metody dezinformacji, by na takiej podstawie budować zaufanie do swoich haseł? Sądzę, że daję się one obronić i bez tego.
[more]
Jak każdy Polak lubię mieć zdanie na każdy temat. Niemniej zawsze staram się sobie odpowiedzieć na pytanie czy mam odpowiednią wiedzę, żeby to zdanie jednoznaczne posiadać. No i bywa różnie. Niestety ja również nie jestem człowiekiem wiedzącym wszystko i wtedy, jeżeli koniecznie chce uczestniczyć w dyskusji, staram się odpowiednio często używać słów „jeżeli”, „przy założeniu, że” itp.
W przypadku ochrony Doliny Rozpudy mam niewiele do powiedzenia, ale z ciekawością przyglądam się tej sprawie. Doliny niestety nie znam, podobnie jak problemów drogowych Augustowa. Oczywiście jeżeli coś jest ładne, to to chrońmy. Pytanie tylko o koszty, a w tym przypadku o koszty alternatywnego połączenia drogowego. Przyznam z pokorą, że ekonomia generalnie wykazuje obojętność wobec środowiska, a przynajmniej do czasu kiedy jego zniszczenie nie utrudnia istnienia podmiotu gospodarczego czy większego ekonomicznego bytu. Świetnym przykładem jest tu spór przedstawicieli branż wykorzystujących drewno jako surowiec do produkcji a Lasami Państwowymi. W działalności gospodarczej moralność jest wyznaczana przez zysk netto. Dobrze więc, że są ludzie którzy patrzą na to z innej perspektywy i chcą zwrócić na ten problem uwagę.
Ale po co o tym piszę? Przeczytałem w gazecie Wyborczej z 23 lutego 2007 r. list do Redakcji podpisany przez Zielonych 2004. Im właśnie dedykuję cztery pierwsze zdania. Ja po przeczytaniu tego listu wiem tylko, że Zieloni nie są dla mnie autorytetami ekonomicznymi i po kilku jeszcze tego typu tekstach będę się zastanawiał czy będą nimi w dziedzinie ochrony środowiska. Tu zresztą nie trzeba znać się na ekonomi, tylko zadać sobie kilka pytań i na nie odpowiedzieć.
Zieloni 2004 wskazują, że wzorem innych państw powinniśmy wprowadzić w końcu w życie zapowiadaną od lat akcję „Tiry na tory” i w taki o to prosty sposób problem zniknie. Otóż transport samochodów czy kontenerów koleją może mieć sens ekonomiczny na dłuższe dystanse. Należy pamiętać, że Augustów obsługuje ruch lokalny i tranzytowy krótkiego- i dalekiego zasięgu. Skoro transport ciężarówek koleją nie cieszy się wielką popularnością, to dlatego że jego opłacalność nie jest taka oczywista i proponuję nie szukać winnego w PKP. Nic mi również nie wiadomo, by kilka innych spółek kolejowych spoza Grupy PKP które z powodzeniem z roku na roku zdobywają krajowy rynek transportu towarowego, chciało wejść na rynek przewozów tzw. Tirów. Proponuję Zielonym przyjrzeć się takim parametrom w transporcie jak koszt i czas, a może przede wszystkim czas. Warto te parametry sprawdzić w przypadku transportu samochodowego i oferty kolejowej. Jak wspomniałem, ekonomia ma problem z dokładnym rachunkiem kosztów pomiędzy działalnością gospodarczą, korzyścią dla społeczeństwa (elektrownie atomowe!), a krzywdą wyrządzaną środowisku, faktyczną i potencjalną. Na konflikt gospodarki i środowiska będziemy zdani już chyba zawsze. Zieloni przywołując w liście przykłady Austrii, Niemiec i Szwajcarii chyba świadomie nie wspominają istotnej rzeczy, bo trudno uwierzyć w taką niewiedzę. W krajach tych do wymuszenia korzystania z transportu kolejowego wykorzystuje się bodźce finansowe (upusty, dotacje, kary, opłaty) lub administracyjne, czyli określenie w przepisach prawa, co jest zakazane. Wymienione kraje wskazują też na coś innego. Na szeroko rozumianą ochronę środowiska i jego walorów krajobrazowych stać państwa bogate, bo niejednokrotnie pociąga to za sobą konsekwencje dla finansów państwa. My niestety jesteśmy państwem na dorobku i nawet jeżeli wiemy obecnie, że warto zwiększyć przykładowo udział transportu rzecznego, to niestety wymagać to będzie poważnych nakładów finansowych na udrożnienie szlaków wodnych i finansowych zachęt na ich wykorzystywanie (np. tzw. Ustawa „złomowa” dla przedsiębiorstw żeglugowych). Niestety podmioty prywatne nie maja ani ochoty ani środków na podjęcie się tego problemu. W programie rozwoju transportu w Polsce, właśnie z powodu braku środków żegluga śródlądowa jest na jednym z ostatnich miejsc.
W okresie pracy jako analityk branżowy, miałem okazję wniknąć w problematykę poszczególnych gałęzi transportu w Polsce i w Europie. Proste porównania wskazują, że i tak nic nie zatrzyma rozwoju transportu drogowego w Polsce i nie mogło go zatrzymać do tej pory. W UE ten problem dawno zauważono i dlatego promuje się wykorzystywanie wszelkich dostępnych środków na rzecz rozwoju innych form transportu (kolej, rzeki, wody przybrzeżne). W Polsce problem ten był tym poważniejszy, ze silnemu wzrostowi transportu drogowego od początku lat 90-tych obiektywnie (brak pieniędzy!!) nie mogło sprostać drogownictwo. Przykład Augustowa jest tu idealny. Miast, które powinny mieć od dawna obwodnice jest mnóstwo. Dla samej tylko Warszawy koszt takiej obwodnicy i wyprowadzenia ruchu tranzytowego poza miasto jest liczony w miliardach złotych.
Proponowane w omawianym liście jako dobre takie rozwiązanie jak zielona fala, kładki dla pieszych, oznakowanie dróg, trudno traktować poważnie. Nie kwestionuje tego typu rozwiązań, ale one tylko w niewielkim stopniu udrażniają ruch. To nie może zastąpić budowania dróg czy poszerzania już istniejących.
Trudno dalej polemizować z wizją transportu przedstawioną przez Zielonych 2004. Musiałbym zapisać kilka stron informacji na podstawie źródeł, które tak samo jak dla mnie są łatwo dostępne (prasa ekonomiczna, internet itd.) dla Zielonych. To tylko kwestia chęci.
Ciekawy jestem czy w kwestiach budowlanych, jakie poruszają w liście (budownictwo na terenach podmokłych), Zieloni są tak dobrzy jak w ekonomice transportu.
Marek Żeliński, marzec 2007