Jest dobrze

Oceniając sytuację gospodarczą przez pryzmat sytuacji finansowej przedsiębiorstw można powiedzieć, że jest dobrze chociaż z małym „ale. Przychody ze sprzedaży w II kw tego roku były o 5,3% wyższe od ubiegłorocznych. W I kw było to tylko 1,9%. Dobry wynik II kw to głównie zasługa przemysłu, a mówiąc dokładniej przetwórców ropy naftowej. Skok cen paliw  w II  kw pozwolił na zwiększenie wpływów. Biorąc więc pod uwagę I kw i II kw oraz po uwzględnieniu poprawek (j.w.), można powiedzieć że mamy stabilizację z szansą na powolny wzrost przychodów w najbliższych kwartałach. Wg moich obliczeń wzrost przychodów zawdzięczamy głównie (w 2/3) przychodom z eksportu. Z uznaniem dla polskich przedsiębiorstw trzeba powiedzieć, że przychody eksportowe w II kw wyrażone w euro są już prawie na poziomie rezultatów z 2008 roku (w rozumieniu wpływów miesięcznych). Potrzebowaliśmy więc półtora roku by powrócić czasów kiedy biliśmy rekordy. Z triumfalizmem trzeba być jednak bardzo ostrożnym. Kryzys gospodarczy pozwolił nam zająć pozycję konkurentów, którzy przejściowo odpadli z gry o zachodniego konsumenta. Sprzyja nam również obecna wartość złotego i to, że złoty – pomimo dobrych perspektyw polskiej gospodarki – nie ulega presji aprecjacyjnej.

Przychodu ze sprzedaży w kraju są na poziomie ubiegłorocznych, co jest już sukcesem nie tyle przedsiębiorstw, co gospodarki. Pomimo wzrostu bezrobocia i mimo wszystko pewnej niepewności gospodarczej, popyt wewnętrzny nie uległ załamaniu. To duża wartość w okresie kiedy ważyły się losy polskiej gospodarki. Zarówno eksport jak i popyt wewnętrzny generowany przez gospodarstwa domowe z dużą dozą prawdopodobieństwa pomoże stabilizować sprzedaż i zapobiegnie redukcji planów rozwojowych przedsiębiorstw. Decydenci gospodarczy muszą więc uważać by nie załamać kruchego popytu. Mówiąc inaczej, musimy unikać decyzji ekonomicznych i deklaracji, które mogą spowodować spadek popytu w krótkim terminie.

Tym „ale” o którym wspomniałem na wstępie są nakłady inwestycyjne. Przez pierwsze dwa kwartały nakłady wyniosły 34,4 mld zł i były o 21% niższe od ubiegłorocznych. GUS podaje nakłady za całe I półrocze, bez wyodrębnienia I kw, co uniemożliwia sprawdzenie czy któryś z kwartałów wyjątkowo przyczynił się do tak słabego wyniku. Nie ma co zrzucać winy na I kw i zimę. Około 2/3 nakładów z I półrocza przypada na II kw. Widać więc że i II kw musiał być kiepski. Nakłady spadły w większości działów gospodarki. Niemal identyczny spadek (po 21%) dwóch największych pozycji nakładów (budynki i budowle oraz maszyny) wskazuje, że mamy do czynienia z wstrzymaniem nakładów niemal na całym froncie, tzn. niemal we wszystkich działach gospodarki.

Daleki jestem jednak od pogrążania czytelników tą informacją. Przede wszystkim warto pamiętać, że przychody przedsiębiorstw są zadowalające, m.in. dlatego że nie spadły pomimo poważnego spadku nakładów inwestycyjnych. Tak więc spadek popytu inwestycyjnego nie zachwiał finansami polskich przedsiębiorstw. Jest i druga informacja związana z inwestycjami i do tego pozytywna. Ogromna ostrożność i ograniczenie działań inwestycyjnych, spowodowało przyrost gotówki na rachunkach bankowych. Środki na rachunkach depozytowych przedsiębiorstw wzrosły niemal o 14% w II kw w porównaniu z rokiem ubiegłym. Początek tego procesu miał miejsce już pod koniec ubiegłego roku. dla porównania podam, że nakłady inwestycyjne w I półroczu były mniejsze o ponad 9 mld zł od ubiegłorocznych. Tymczasem pozycja „inwestycje krótkoterminowe” w bilansach wzrosła 19 mld zł. Oczywiście przełożenie pomiędzy redukcją inwestycji a środkami na rachunkach jest bardziej złożone, niemniej od kilku miesięcy mamy do czynienia z utrzymywaniem relatywnie dużych współczynników płynności. Daleko za nami jest więc faza redukcji wydatków na rozwój z powodu kryzysu i poprawy płynności. Obecnie podmioty kumulują gotówkę dla podniesienia bezpieczeństwa finansowego, ale głównie czekają na potwierdzenie korzystnych trendów w gospodarce.

Wg moich wyliczeń, przedsiębiorstw przetrzymują na rachunkach niemal 10-15 mld zł, które gotowe były przeznaczyć praktycznie natychmiast na inwestycje. Uruchomienie tylko tych środków w tym roku, mogłoby zapobiec spadkowi nakładów inwestycyjnych w całym 2010 o więcej niż kilka procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Biorąc pod uwagę wielkość kwoty, uruchomienie tak dużych środków ponad planowane obecnie inwestycje będzie rozciągnięte na dwa do trzech kwartałów.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.