Rok ubiegły w dziedzinie kredytów mieszkaniowych banki mogą uznać generalnie za udany. Na koniec ubiegłego roku liczba czynnych umów sięgnęła 1,45 mln. Oznacza to wzrost o 5,4% w porównaniu z 2009 r. Niemal identyczna dynamika była zresztą i w 2009 r. Skoro więc w lepszym gospodarczo roku dynamika wzrostu liczby klientów była taka jak w pierwszym „kryzysowym”, to powstaje pytanie czy można mówić o sukcesie. To oczywiście pytanie jak mierzyć sukces. Świadomie nie będę porównywał roku ubiegłego z latami 2003-2008, kiedy to liczba czynnych umów rosła w średnim tempie niemal 30% rocznie. Do słabszego tempa przyczyniło się kilka czynników. Zalecenia KNF, ostrożniejsza polityka banków, ostrożniej postrzegane perspektywy ekonomiczne przez gospodarstwa domowe. Nie bez znaczenia jest i polityka cenowa banków. Spread walutowy jest o 30% większy niż w połowie 2008 r. Marża kredytowa po 2-3 krotnym wzroście (odpowiednio kredyt: złotowy, walutowy) w okresie połowa 2008 – 2009, dopiero w 2010 r. zaczęła spadać.
Łączne zadłużenie w kredytach hipotecznych wzrosło z 215 mld zł, do 263,6 mld zł. Oznacza to wzrost aż o 23%. Mogło by to wskazywać na bardzo mądrą politykę banków, czyli pójście nie w masowość a w poprawę jakości i umiejętność docierania do dobrych klientów o sporych możliwościach finansowych w obsłudze kredytu. Ale to tylko przypuszczenie. By to potwierdzić musiałbym wiedzieć ilu dobrych klientów po spłaceniu starych kredytów, zaciągnęło kolejne i ilu klientów dokonało jedynie zmiany kredytu. Niemniej jednak, jeżeli przyjąć że sukces mierzymy wzrostem wartości portfela, to miniony rok był na pewno udany. W 2009 wartość portfela wrosła o 12% w porównaniu z 2008 r. Czasy (2005-2008) kiedy wartość portfela rosła średnio rocznie o 50% już nie wrócą.
W ubiegłym roku rosła wartość średnia kredytu z 205 tys. zł. w IV kw 2009, do 215 tys. zł. w IV kw 2010 r. To efekt m.in. zmiany polityki banków w stosunku do ryzyka. Jeszcze w I kw ubiegłego roku udzielono 9,7 tys. kredytów na okres do 15 lat. W ostatnim kwartale, było to już tylko 6,6 tys. kredytów. Ich udział w kredytach udzielanych spadł z 20% w I kw do 12% w IV kw. Udział kredytów nowoudzielanych w grupie o terminie spłaty powyżej 25 lat, wzrósł z 56% do 66%.
W II poł. ubiegłego roku byliśmy świadkami zatrzymaniu trendu w strukturze walutowej nowoudzielanych kredytów. Od kryzysu na rynkach finansowych, udział kredytów w złotych wzrósł z 20% w III kw 2008 do 77% w I kw 2010 r. Potem, po przejściowej popularności euro w II i III kw ubiegłego roku, rynek powrócił do tej wartości w IV kw ubiegłego roku. Do II kw rósł udział kredytów w euro. Wtedy to w strukturze nowoudzielonych kredytów hipotecznych, euro stanowiło niemal 24%. W IV kw udział euro spadł do 17,3%. Kto zyskał? Zyskał wielki przegrany kryzysu, czyli chf. Do I kw 2010 r. udział chf w kredytach nowoudzielanych spadł do 4,3%. I pomyśleć, że w 2008 roku, 69% kredytów udzielono w chf. Od I kw udzielano powoli coraz więcej kredytów w chf. W IV kw stanowiły już 6,1% kredytów hipotecznych. To efekt poprawy dostępu do chf na rynku i zmniejszenia restrykcyjności banków. Może to być również wynikiem zabiegów klientów, którzy mogą uważać wysoki kurs chf za atrakcyjny i być może mają rację.
Nową jakość widać w strukturze wartości nowoudzielanych kredytów wg miast. Wciąż liderem jest wprawdzie Warszawa, ale jej oddziaływanie nieco osłabło. Udział Warszawy spadł z 32,2% w 2008 do 28,5% w 2010 r. Za przyrost wartości nowoudzielanych kredytów w 2010 w porównaniu z 2009 r. Warszawa odpowiada w 23%. W ponad połowie jednak do przyrosty przyczyniły się: Aglomeracja Śląska i łącznie mniejsze miasta, które nie były do tej pory liderami statystyk budowy mieszkań i rekordów cenowych na metr kwadratowy.
.. o kredytach mieszkaniowych również:
http://opinieekonomiczne.blox.pl/2011/01/Kredyt-mieszkaniowe-w-walutach-Oplacalnosc.html