Oj nieładnie pani gra, pani premier. Nieładnie. Przyznam, że byłem zdumiony wypowiedzią premier B.Szydło. Poniżej cytat, który mnie poruszył.
„ Gdzie były te pieniądze? Gdzie i na co przeznaczano te pieniądze w czasie, gdy rządziło PO-PSL? Dlaczego pieniądze, które dziś skierowaliśmy do obywateli przez lata tam nie trafiały? Pokazaliśmy, że ten budżet jest w stanie to wszystko pomieścić. Ci, którzy krytykowali program naszego rządu, to wszystko, co my zrealizowaliśmy – warto, żeby odpowiedzieli Polakom na pytanie, co robili z pieniędzmi publicznymi. Co robili z pieniędzmi z budżetu przez 8 lat. Dlaczego te pieniądze nie trafiały do obywateli? – pytała premier Szydło.” (cytat za http://m.niezalezna.pl/).
Są – a przynajmniej powinny być – jakieś granice w oszukiwaniu opinii publicznej. Ja osobiście takie kuriozalne wypowiedzi mogę traktować jako polityczny teatr pozbawiony wstydu, ale zdaje sobie sprawę (i pani premier Szydło również), że opinia publiczna nie jest uzbrojona w wiedzę. No więc pokrótce mógłbym odpowiedzieć tak: pieniędzy na 500+ nie było ani wtedy ani teraz.
Trochę historii.
Rząd PO-PSL niedługo po wyborach musiał stawić czoła skutkom kryzysu. I to poważnego. Jak to w kryzysie bywa, wydatki budżetowe rosną jak zwykle (wg ustawowych wskaźników, indeksów itd.), a wpływy nie. W ten sposób dziura w finansach publicznych narasta i wymaga finansowania długiem. Rząd PO-PSL miał do wyboru: drastycznie ciąć wydatki (w tym tzw. społeczne) lub szukać dochodów, a przede wszystkim akceptować wysoki deficyty finansów publicznych. Rząd skupił się na ostatnim rozwiązaniu, dzięki czemu obywatele w niewielkim (lub wcale) stopniu odczuli skutki kryzysu. Niestety amortyzacja skutków szoków gospodarczych w finansach publicznych wymaga skupieniu się na zmniejszaniu deficytu do w miarę bezpiecznych rozmiarów w kolejnych latach. Dla sympatyków schematów: liberalizm, kapitalizm, gospodarka społeczna, lewicowość i co tam sobie kto jeszcze wymyśli, reakcja rządu PO-PSL na szok gospodarczy była ..??…lewicowa (!). Tak, lewicowa. Próba bezmyślnego pompowania 23 mld zł w ramach 500+ skończyłaby się dla nas tragicznie. Koszt programu to niemal 2 pkt. proc. deficytu dodatkowo. Gdybyśmy to zrobili, to byliśmy bohaterami czołówek gazet z pytaniem: zbankrutują czy nie. I kilka krajów było takimi ‘bohaterami’.
Jak wspomniałem, tak przed laty, jak i teraz, kasy na 500+ nie ma. Pani premier funkcjonuje w warunkach deficytu finansów publicznych, czyli pieniędzy też nie ma. Ale wydaje lekką ręką na 500+ kwotę , która ogromnie przerasta nasz możliwości. Że już na kwotę wolną w PIT zabrakło, pani premier woli nie mówić. Obecny rząd postanowił w średnim terminie działać w warunkach niewymuszonej przez okoliczności gospodarcze, niezbilansowanych finansach publicznych na poziomie 3% PKB, co gospodarczo jest niebezpieczne i nieodpowiedzialne.
Obecny rząd kontynuuje, rozpoczętą przez poprzedni rząd, walkę z szarą strefą w obszarze podatku VAT. Nikt tu nic odkrywczego nie robi, poza (głównie) wprowadzaniem w życie rozwiązań wykorzystywanych w innych krajach z niewielkimi modyfikacjami. Reszta pieniędzy pochodzi w obecnym budżecie z płatności za LTE i podatku bankowego. Jedynie podatek bankowy jest pomysłu obecnego rządu. Nie jest jednak odkryciem, że wspomniane płatności są (i będą) w większości pokryte przez obywateli w rachunkach za wspomniane usługi. Niestety dodatkowe wpływy nie są w stanie pokryć przyrostu wydatków budżetowych, więc pompujemy deficyt pod 3% PKB. A skoro deficyt, to i zadłużenie. O tym ostatnim pani premier również nie chce mówić.
Można postawić pytanie, czy pani premier ma jakąkolwiek orientację w sytuacji gospodarczej. Być może ma. To dlaczego wygaduje głupstwa i oszukuje opinię publiczną? Bo wie, że opinia publiczna nie ma jakiejkolwiek orientacji w sytuacji makroekonomicznej i zapatrzona jest w 500+.