Świadczenie wychowawcze (słynne 500+) do zmiany. Wpływ na dzietność jest raczej skromny.

500+ to już 800+, więc tym bardziej należy zadać sobie pytanie o sens świadczenia i celowość utrzymywania w obecnej formie. Tym razem skupię się na celu, czy raczej jednym z głównych celów, jaki przyświecał programowi w czasach jego uruchamiania. Ambicją poprzedniego rządu było podniesienie wskaźnika dzietności. Wydaliśmy na program od 2016 do 2023 r. niemal 260 mld pln i dzietność przejściowo ledwo drgnęła w pierwszych latach działania programu. Tak skromne (wykres) efekty przy tak dużych nakładach uczą pokory przy projektowaniu programów społecznych. Wygląda na to, że nie doceniamy (nie rozumiemy?) ogromnych zmian jakie zaszły w społeczeństwie, lekceważymy je i/lub wciąż wiele zostało do zbadania.

Polska ma jeden z niższych wskaźników dzietności w UE oraz OECD. Jest to ok. 1,3 w 2022 r. Tymczasem tuż po wyjściu z socjalizmu, w 1990 r., wskaźnik wynosił 2,1. Zrzucanie na reformy, Balcerowicza, bezrobocie, brak szerokich programów wsparcia rodziny itd., to w najlepszych stopniu mała część prawdy. Od lat 70 i 80-tych w większości rejonów świata spada dzietność, przy czym kraje rozwinięte i rozwijające się, spadek dotknął najdotkliwiej. Bo był to spadek jako taki i zejście poniżej wartości ‘odtworzeniowej’ społeczeństw, czyli poniżej 2,1. Tylko jako ciekawostkę podam, że dla świata ogółem, wskaźnik odtworzeniowy jest utrzymany. Przynajmniej tymczasowo.

W świecie rozwiniętym zmieniły się normy społeczne i potrzeby. Wielodzietność przestała być celem dla większości par. Polska podlegała i podlega tym samym trendom, które odcisnęły swoje piętno na liczbie powoływanych na świat dzieci. Czy mogło być lepiej? Być może. Ale wątpię by wskaźnik dzietności dla Polski wyszedł poza medianę dla UE (wykres). Więc jeżeli mogło być lepiej, to w niewielkim stopniu.

Dołek, jak szereg innych krajów bogatszych, odnotowaliśmy ponad dwie dekady temu i od tamtego czasu powoli, powoli wskaźnik dzietności poprawia się odnotowując małe wahania. Nie ma niestety pewności czy to trwałe zjawisko. Powyższe nie oznacza, że programy wsparcia dzietności nie działają. Działają. Problem w tym, że musi to być wsparcie lepiej odpowiadające potrzebom, a nie banalne, proste i masowe przerzucanie pieniędzy w postaci świadczenie 500+/800+. Musimy też pogodzić się z faktem, że w społeczeństwie zaszły ogromne zmiany obyczajowe i priorytetów. O ile demografowie mają tego świadomość, to decydenci niekoniecznie lub błędnie odczytują społeczne potrzeby. Zadaniem dla polityków jest też uświadomić społeczeństwo, że efektywność świadczenia 500+/800+ jest skromna i to nie tylko w obszarze dzietności.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Opinie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.