Kilka dni temu przebiegły przez media informacje o kryzysie politycznym we Francji. Ma on też swoje ekonomiczne podłoże. Widać to już wyraźnie na poziomie kilku popularnych wskaźników prezentujących stan finansów publicznych. Jedną z przyczyn kryzysu była próba zmniejszenia deficytu finansów publicznych (dfp).
Od kilkunastu lat Francja należy do grona krajów w UE o najwyższym poziomie wpływów z danin publicznych i podobnych obciążeń do PKB. Wartość jest względnie stabilna i stanowi ok. 53% w relacji do PKB. Dla porównania, średnia z ostatnich 10 lat dla Polski do raptem 40,2%. Francja, mimo tak wysokiej skali obciążeń, nie potrafi zapanować nad wydatkami (transfery publiczne, np. emerytury, finansowanie sektora publicznego itd.), które w minionym 20-leciu wzrosły z 54% w 2004, do 57% do PKB w 2023 r. A bywały lata z większą skalą publicznych wydatków.
O ile funkcjonowanie w stanie permanentnego dfp jest często spotykane, to w przypadku Francji dfp w relacji do PKB plasuje ten kraj na niechlubnym podium w UE. Część klasy politycznej zdaje sobie sprawę ze skali problemu. Niestety, jakakolwiek poważniejsza próba reformowania finansów publicznych wywołuje strajki i polityczne kryzysy, jak obecnie.
Dfp w relacji do PKB w przypadku Francji, to – dla średniej z ostatnich 20 lat – 4,6%, a dla 5 lat (2019-2023) już 5,6%. Przy słabym tempie wzrostu PKB (średnie z ostatnich 10 lat, to 1,2% r/r) zapanowanie nad dfp dzięki większym wpływom podatkowym nakręcanym koniunkturą jest praktycznie niemożliwe. Zresztą problem jest raczej po stronnie wydatków.
Funkcjonowanie w warunkach tak znacznego i chronicznego dfp, powoduje konieczność coraz większego zadłużania państwa na pokrycie luki między wpływami a wydatkami. Z poziomu długu sięgającego 67% do PKB w 2004 (co już wtedy było znaczną wartością), Francja doszła do … 109% w 2023 r. Trwa w UE niechlubna rywalizacja między Francją a Hiszpanią, kto szybciej będzie zwiększał zadłużenie.
Francja nie ucieknie przed dyskusją nad racjonalizacją/reformą finansów publicznych. Warto przyjrzeć się przykładowi Francji i kilku innych krajów w UE i wyciągać wnioski. W Polsce od kilka lat przybywa polityków, publicystów i ekonomistów dość pobłażliwie podchodzących do dfp i finansowania rozwoju przez coraz większe (w relacji do PKB) zadłużenie. Nie neguje tego pomysłu, ale problemem jest określenie granic i dodatkowych warunków.