W pierwszym dniu nowego roku – 2 stycznia – złoty nadal się osłabiał. Obecnie krajowa waluta w relacji do euro wynosi 4,31. W ujęciu miesięcznym złoty osłabił się o 2,4 % (tzn. koszyk) . Ubiegły rok był w zasadzie dość stabilny dla polskiej waluty. W II połowie ubiegłego roku zaczął się kształtować skromny trend na osłabienie waluty. W tym okresie nasza waluta (w rozumieniu koszyka) straciła niema 5%, czyli niedużo jak na obecne warunki gospodarczo polityczne (głównie szeroko rozumienia skutki kryzysu ukraińskiego). Trzeba jednak zauważyć, że niemal połowa z wskazanej utraty wartości, przypadała na grudzień. To może faktycznie sugerować iż skutki gospodarczo-politycznej wojny z Rosją mogą negatywnie wpłynąć na wycenę polskiej waluty. Lub…..może to być wykorzystane jako pretekst do gry na osłabienie złotego.
Zmiany na rynku akcji i długu nie zdają się wskazywać, by w szeregi graczy rynkowych wedrzeć się miała panika. Analizowałem też dane przedstawiające wymianę handlową z zagranicą, w tym wymianę realizowaną z krajami naszego regionu. Generalnie cały region wschodni ma niewielki udział w naszym eksporcie. Owszem widać spadek naszego eksportu w kierunku wschodnim, ale utrata wpływów z tytułu eksportu z powodu wojny handlowo-politycznej z Rosją nie jest wielka. Ponadto bilans wymiany handlowej (wg danych NBP) jest minimalnie dodatni, co jest wydarzeniem niemal epokowym w najnowszej historii polskiej gospodarki.
Rynek to rynek, więc nie zamierzam lekceważyć obecnych poziomów notowania naszej waluty. Niemniej nie wydaje mi się by warto było panikować w chwili obecnej. Pojawia się więc pytania czy NBP powinien interweniować. Moim zdaniem jeszcze nie.
Dane makroekonomiczne nie dają powodów do osłabienia złotego pod wpływem paniki. Podobnie rynek akcji i długu. Jest natomiast ryzyko wzrostu napięcia na linii Rosja – UE i USA, co może powodować panikę na rynkach Europy Wschodniej. Jak na razie jednak, krajowy rynek reaguje dość spokojnie. Jak wspomniałem, wskazań rynku nie lekceważę, tym bardziej że nie pojawiły się chwilę temu. Oceny poziom wyceny złotego , to mieszanina obaw, płytkiego rynku w okresie wolnych dni świątecznych i delikatne testowanie NBP.
Złoty w okresie IV kw 2013 i w kwartałach I-III 2014 trzymał pewien konsensus i był dość stabilny. Moje wyliczenia wskazywała naprawdę niewielkie odchylenie od wyceny makroekonomicznej. Jakieś 4% po słabszej stronie. Teraz jest to już 10%. Jeżeli poprzednie wskazania potraktować jako wycenę przyjętą i powszechnie akceptowaną przez rynek, to pozostaje jeszcze 6 pkt. procentowych.
A co NBP robił w latach poprzednich w podobnych sytuacjach? Sądzę że warto obecną sytuację porównać z interwencją NBP na rynku walutowym pod koniec 2011, w maju 2012 i w czerwcu 2013. We wszystkich przypadkach NBP (lub z pomocą BGK) bronił złotego przed nadmiernym i nieuzasadnionym osłabieniem. W IV kw 2011 NBP bronił złotego gdy osłabienie sięgnęło ok. 14%. Wydaje się, iż w tamtym przypadku NBP nieco wyczekał (i słusznie), ponieważ rynek był dość zdeterminowany by naszą walutę osłabić. W maju 2012 waluta była broniona przy 11% odchyleniu. Zaś w czerwcu 2013, przy odchylenia 7%-9%.
Dwie ostatnie z wymienionych interwencji miały miejsce przy skokowym osłabieniu przez rynek, w ciągu 1-1,5 miesiąca. Obecnie osłabienie wydaje się być podobne, ale gdy weźmie się pod uwagę, iż powolny trend osłabienia złotego zaczął się grubo wcześniej, to sytuacja nie jest już taka sama.
Wydaje się więc, iż w NBP obecny poziom może być oceniany jako wciąż zbyt niski by interweniować na rynku. NBP ryzykowałby po prostu nieskuteczność interwencji. Ponadto dane makroekonomiczne nie wydają się potwierdzać tak niskiej wyceny złotego. Pewną niewiadomą jest na pewno kryzys wschodni. Przytrzymanie osłabionego złotego wydaje się też względnie korzystne dla gospodarki. Mamy niską inflacje i PPI a osłabiony złoty w dłuższym terminie przyczynia się do poprawy bilansu wymiany handlowej. Można przyjąć, że gracze rynkowi również mają tego świadomość.
Poziomem przy którym NBP mógłby słownie czy realnie podjąć pierwsze interwencje jest trwałe przejście granicy (dla eur) 4,35. Przy 4,4 interwencja jest niemal pewna. Wątpię by już teraz i w obecnych okolicznościach rynek miał ochotę testować cierpliwość NBP. Najsilniejsze osłabienie naszej waluty miało miejsce w tygodniu przedświątecznym (2,4%). Potem ochota rynku do osłabiania złotego znacznie osłabła, zamieniając się w poprzednim tygodniu w dużą zmienność.