Tak patrząc na media i całą tą zawieruchę jak powstała po publikacji rozmów m.in. prezesa NBP, jestem pełen uznania dla krajowego rynku finansowego. Praktycznie od tygodnia żyjemy w atmosferze kryzysu politycznego, który grozi skróceniem funkcjonowania obecnego rządu lub – w skrajnym przypadku – parlamentu. Biorąc pod uwagę emocjonalne wypowiedzi publicystów i polityków, z uznaniem patrzę na spokój jaki zachowali uczestnicy krajowego rynku finansowego. Jest to tym bardziej warte docenienia, kiedy weźmie się pod uwagę upublicznioną rozmowę, w której niechlubny udział wziął prezes NBP.
Nie ma nawet sensu analizować zmian na rynku walutowym, obligacji czy giełdzie. W minionym tygodniu byliśmy świadkami minimalnych zmian. Można oczywiście zwrócić uwagę na osłabienie złotego, ale równie dobrze mogło to być wynikiem wcześniejszego dynamicznego wzmocnienia złotego jak i wyników produkcji przemysłowej (ryzyko dość przeciętnego wzrostu w dłuższej perspektywie). Generalnie, w przeciwieństwie do krajowej sceny politycznej i mediów, rynek finansowy wykazał się dużą odpornością na polityczny kryzys. Wynika to, jak sądzę, z poprawnej wyceny tego czego jesteśmy świadkami (a przede wszystkim skutków) i wiary w to co do tej pory zbudowaliśmy w Polsce. Mowa o ładzie prawno-instytucjonalnym, regulującym ekonomiczny aspekt funkcjonowania państwa. Nawet niebudzący zachwytu udział prezesa NBP w nagranych rozmowach, nie zdestabilizował rynku. Jednak czy te spokój będzie trwał dalej, nie ma co do tego pewności.
Prezes NBP nie powiedział wbrew pozorom niczego odkrywczego jeśli chodzi o działania NBP w sytuacjach kryzysowych (chodzi o kryzys finansowy). W przypadku kilku deklaracji (np. jego wpływ na RPP) ewidentnie konfabulował. Jednak branie udziału w dyskusji gdzie wygrana wyborcza PiS została określona jako zdarzenie wywołujące kryzys, „język” w jakim opisywał RPP oraz J.Hausnera, są nie do zaakceptowania. Stąd moim zdaniem Marek Belka powinien ze stanowiska odejść. Cały kontekst nagranej rozmowy stawia prezesa NBP i nasz bank centralny w bardzo niekorzystnym świetle.
Nie ma jednak możliwości odwołania M.Belki, a uruchamianie do tego Trybunału Stanu, raz że byłoby raczej nieskuteczne, a dwa – komentowane w mediach, przyczyniłoby się do obniżenia szacunku i wiarygodności NBP w mediach.
Marek Belka może odejść tylko z własnej woli. Jak na razie zadeklarował, że nie odejdzie. Powinien go do tego „zmobilizować” prezydent, ale z komunikatu po spotkaniu obu panów wynika, że M.Belka nie odejdzie ze stanowiska. Prezydent jest tu tez bezsilny. Mogę mieć tylko nadzieję, że prezydent (lub Marek Belka) zaproponował wariant: odejście M.Belki po znalezieniu kandydata na prezesa NBP przez prezydenta. Obawiam się jednak, ze to tylko moja nadzieja.
Cale szczęście, ze bardzo odpowiedzialnie zachowała się RPP. RPP wydała komunikat o zadowoleniu ze współpracy z obecnym prezesem NBP i że nadal dbać będzie o wartość polskiego pieniądza.
Co będzie dalej? Jak zachowa się rynek? To zależy od scenariusza jakiego będziemy świadkami.
Na pewno ucierpiał wizerunek NBP i wiarygodność prowadzonej polityki pieniężnej. Ewentualne odejście prezesa NBP to jedna rzecz. Druga – za opisywanie działania NBP i jego roli w trakcie potencjalnego kryzysu, wzięły się setki publicystów i blogerów, którzy o polityce pieniężnej nie mają zielonego pojęcia. Stąd masa bzdur, nieścisłości i szukanie „podejrzanych” zapisów w ustawach. Trudno to będzie naprawić.
Kolejny problem, to zmiany o charakterze politycznym w kraju. Premier próbuje uspokoić sytuację, ale partie opozycyjne i nieprzychylne koalicji PO-PSL media, nawołują do jak najszybszej zmiany rządu, a przede wszystkim odejścia obecnego. Jeżeli będzie to prowadzić do paraliżu władzy, to rynek w końcu zacznie okazywać obawy i dezaprobatę. Nie można więc wykluczyć, że do czasu najbliższych wyborów rząd będzie działał nadzwyczaj ostrożnie, unikając niepopularnych społecznie decyzji. Propozycje rządu technicznego uważam za nierealną i niepoważną. Nikt (żadna z partii) takiego rządu nie będzie szanować.
Pozostają wybory w normalnym lub przyspieszonym terminie i prawdopodobna wygrana PiS lub koalicji pod przewodnictwem PiS. W przeciwieństwie do obecnego ministra MSW, nie uważam takiego werdyktu wyborców za sytuację kryzysową. Nie ma co jednak ukrywać, że PiS jest partią ekonomicznie bardzo populistyczną. Może to oznaczać na przykład, że poprawa (zmniejszenie) deficytu finansów publicznych będzie się odbywać głównie wskutek poprawy sytuacji gospodarczej. Z drugiej strony, to żadna nowość w polskich warunkach.
Rynek w krótkim terminie zachował się niezwykle odpowiedzialnie, biorąc pod uwagę obecny polityczny kryzys. W dłuższym terminie gracze rynkowi będą rozdarci pomiędzy atmosferą polityczną i jej konsekwencjami, a napływającymi danymi makroekonomicznymi. Wariant korzystny, to pozytywne informacje makroekonomiczne. Wtedy polityczne turbulencje nie powinny mieć dla rynku większego znaczenia. Wariant niekorzystny: polityczne turbulencje nie pozwalają wyłonić silnego rządu, a gospodarka tempem PKB nie przekracza 2%-3% PKB.