No i wyniki inflacji za marzec sprawiły malutką niespodziankę. Cena spadły w porównaniu z lutym o 0,1%. Pozornie nic się wielkiego nie stało, ale o tej porze roku wskaźnik miesięczny powinien być o jakieś 0,3% wyższy. W latach 2003-2005 miesięczny wskaźnik zawierał się w przedziale od 0,1% do 0,3%. Wprawdzie rozkład wskaźników miesięcznych w trakcie roku jest silnie sezonowy, ale zawsze znajdą się takie 2 czy nawet 4 miesiące kiedy wskaźnik wyraźnie odbiega od „średniej”. Bywa że są to pojedyncze miesiące. Bywa również, że 2-3 miesiące pod rząd. Jeżeli dotyczy to 2-3 miesięcy z rzędu, ta raczej rzadko się to przydarza wskaźnikowi inflacji ogółem. Najczęściej dotyczy to w takich przypadkach wskaźnika cenowego obejmujące jakąś grupę towarów czy usług. W przypadku marca jest to raczej splot kilku czynników, niż trwała zmiana określonej grupy towarów czy usług, choć przyznać trzeba że spora część leżała po stronie żywności. Nadal spadały ceny przetworów mięsnych. Znacznie mniej niż rok wcześniej wzrosły ceny warzyw. To dobry przykład towarów z grupy żywnościowej, których zmienność cen i czynników które na nie wpływają ma ze sobą na ogół niewiele wspólnego. Drugi miesiąc z rzędu spadają ceny wyrobów tytoniowych. Spadły też ceny niektórych dóbr i usług z koszyka transportu. W efekcie roczna inflacja spadła z 0,7% w lutym do 0,4% w marcu.
W jednej z wcześniejszych miesięcznych analiz obiecałem zwrócenie uwagi na kwestie cen mięsa i jej wpływu na ceny żywności. W Polsce najpopularniejszym gatunkiem mięsa jest wieprzowina. Wg szacunków na bieżący rok z jesieni 2005 r., na prawie 77 kg mięsa które statystycznie każdy z nas ma skonsumować, aż 41,5 kg ma przypaść na mięso wieprzowe. W pozostałej części 25,5 kg przypadnie na drób, 4 kg na wołowinę i 5,5 kg na mięso zwierząt innych gatunków w tym tzw. dziczyznę. Wzrost spożycia jest stosunkowo wolny i w ciągu ostatnich kilku lat przypadał głównie na cieszące się rosnąca popularnością mięso drobiowo, czy też jak się je czasami inaczej określa – mięso białe.
Przytoczona skala konsumpcji miała jedynie zwrócić uwagę na cieszącą się największą popularnością wieprzowinę. Z rynkiem wieprzowiny związane jest jedno z ciekawszych zjawisk w gospodarce, czyli tzw. „świńskie górki”. Pracując jako analityk branżowy miałem okazje analizować również sektor przetwórstwa mięsnego i to właśnie zjawisko. W dużym uproszczeniu cykliczność rynku wieprzowiny polega na zmianie pogłowia trzody chlewnej wywołanej zmianami jej cen oraz cen innych produktów rolnych i kosztów produkcji rolniczej. Wpływ poszczególnych grup czynników (ceny wieprzowiny, ceny innych parametrów kształtujących opłacalność produkcji rolniczej oraz tzw. czynniki przypadkowe) już dawno oszacowano statystycznie. Pełny cykl trwa mniej więcej trzy – trzy i pół roku. O ile można przewidzieć kiedy nastąpi, to precyzyjne wskazanie tempa wzrostu i spadku jest dosyć trudne. Najciekawsze jest to, że nie sposób tego zjawiska uregulować i nie ma to, bądź ma bardzo niewiele wspólnego z cyklem gospodarki w rozumieniu makroekonomicznym. Na pocieszenie powiem, że zjawisko to występuje również w krajach bardziej rozwiniętych gospodarczo od Polski. A jaki to ma związek z inflacją ? Otóż powstawanie górek i dołków w podaży trzody chlewnej na rynku powoduje odwrotne zachowanie cen wieprzowiny. Zmienność cen wieprzowiny ma ogromny wpływ na ceny drobiu. Jeżeli więc rosną ceny wieprzowiny, to wykorzystują to również producenci i przetwórcy drobiu. Jeżeli ceny
Obecnie przechodzimy fazę powstawania „świńskiej górki” czyli spadku cen wieprzowiny. Dla przeżywających trudności drobiarzy to dodatkowy cios. Podobny spadek cen rynek drobiu przeżywał już jednak cztery lata temu. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że patrząc na przemysłowy skup drobiu to nie uległ on drastycznemu spadkowi do tej pory, jak głoszą media, ale dopiero skup w marcu był o 0,7% mniejszy od rezultatu ubiegłorocznego. Tak więc na ten moment możemy mówić o zatrzymaniu skupu, co oczywiście i tak jest wystarczającym nieszczęściem dla rynku, który przyzwyczaił się do wzrostów rocznych (mowa o tempie skupu przemysłowego) rzędu 15% rocznie.
Zamieszczony wykres wskazuje na pewną zależność pomiędzy inflacją oraz cenami mięsa. I z całą pewnością ona istnieje, ale posłużenie się wskaźnikami korelacji daje tu kiepskie efekty ze względu na porównanie wypadkowej wielu cen jaką jest inflacja a jednym z jej składników (maks. 0,2). Niemniej na pewno mięso można zaliczyć do grupy cenowej, która z racji swej zmienności ma duży wpływ na wynik ostateczny inflacji. O podobnym wpływie można mówić w przypadku koszyka transportu czy nośników energii ujętych w koszyku kosztów utrzymania mieszkania. Każdy z nich jest porównywalny udziałem w koszyku inflacji i skalą zmienności.
Marek Żelińśki, maj 2006 r.