W II kw tego roku PKB w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego wzrósł o 6,7%, co jest wynikiem nieco lepszym od oczekiwań. Niedługo przed publikacją wyników PKB, Puls Biznesu przedstawił wynik sondażu przeprowadzonego wśród ekonomistów bankowych. Praktycznie wszyscy prognozowali 6%. Odchylenia były niewielkie, bo tylko 0,7%. Niewielkie, ponieważ precyzyjne prognozowanie PKB nie jest zadaniem łatwym dla osób które nie dysponują takim zakresem danych jak GUS i możliwościami ich przetwarzania. Po drugie, PKB to raczej precyzyjny szacunek niż wyliczenie z dokładnością do kilku złotych. Nie będę wchodził w szczegóły, bo problematyka wyliczania PKB to niemal osobna nauka.
Wygląda więc na to, że po raz kolejny ekonomiści trochę niedoszacowują tempa wzrostu gospodarki. Przyznam, że i ja mam z tym problemy. Trudno się wiec dziwić inwestorom giełdowym, którzy żyją od kilku kwartałów nadzieją na szybszy wzrost niż wskazują prognozy i jak na razie niemal od roku co kwartał dowiadują się, że gospodarka rośnie szybciej od przewidywań. Oczywiście skala niedoszacowania jest znacznie niższa niż w przypadku wyników I kw, którego wyniki przekroczyły najśmielsze oczekiwania formułowane pod koniec 2006 r. W tekście omawiającym wyniki finansowe przedsiębiorstw w II kw (http://opinieekonomiczne.blox.pl/2007/08/Wyniki-przedsiebiortsw-w-II-kw-2007.html) zwracałem uwagę na świetne wyniki, ale i na pierwsze sygnały potwierdzające jakościowe zmiany naszego wzrostu gospodarczego i pewne zagrożenia.
Oczy ekonomistów, obok oczywiście PKB, zwrócone były na popyt krajowy i jego składowe. Nakłady brutto na środki trwałe wzrosły o 22,3%. W pierwszym odruchu chciałoby się powiedzieć: „oo, to wyraźnie gorzej niż w I kw”. Wtedy mieliśmy niemal 30%, ale to był efekt znacznych różnic temperatury pomiędzy minioną zimą a tą sprzed ponad roku. 22,3% wzrostu nakładów inwestycji w gruncie rzeczy to bardzo duży wzrost, a jednocześnie na tle wyników z poprzednich kwartałów, wzrost sugerujący że gospodarka nie wpada w jakiś szał inwestycyjny. Tempo z II kw jest podobne do tego z lat 1996-1997. Wywołuje to wprawdzie niemiłe wspomnienia (przegrzanie gospodarki), ale w obecnych warunkach makroekonomicznych nie widzę powodów do niepokoju. Sądzę, że przy obecnym tempie można jeszcze mówić, iż dynamika inwestycji to wypadkowa opóźnienia w nakładach inwestycyjnych i odpowiedź na zapotrzebowania rynku. Oznacza to więc, że utrzymywanie tempa powyżej 30% byłoby moim zdaniem raczej powodem do niepokoju niż zadowolenia. Proponuje jednak zwrócić uwagę na drugi składnik pozycji „akumulacja”, czyli „przyrost rzeczowych środków obrotowych”. To przez tą pozycję, wzrost akumulacji sięgnął aż 34,2%. Od czasów publikacji przez GUS kwartalnych zmian PKB, jest to wartość rekordowa. W ujęcie II kw 07 do II kw 06, „przyrost..” przyczynił się aż w 16% do wyniku PKB w II kw. Nie jest to bynajmniej rekord, ale z całą pewnością wartość duża jak na tą pozycję rachunku. Już samo tylko spojrzenie wstecz sugeruje by zwrócić uwagę na tą pozycję, bo tak duże wzrostu na ogół bywały świadectwem błędnej oceny stanu koniunktury przez przedsiębiorstwa. Zapasy przedsiębiorstw w porównaniu z rokiem wcześniejszym wzrosły aż o 22%, czyli wartość niemal rekordową i prawie dwa razy więcej niż przychody. Zakładam, że to efekt strachu i braków w rynkowym w zaopatrzeniu w I kw tego roku, ale i skutek przymierzania się do zwiększenia produkcji. Można na to jednak spojrzeć i z tej strony, że przychody ze sprzedaży nie były aż tak duże jak oczekiwano. Proponuje traktować tą wielkość jako sygnał, że podmioty mogą mieć kłopoty z rzetelną oceną stanu gospodarki. Bardzo dobrze, że w RPP przeważyły głosy osób które widzę również i zagrożenia trwającego wzrostu, tak więc podwyżka stóp w tym miesiącu jest słuszny posunięciem. Wyniki II kw potwierdzają, że obok spożycia indywidualnego, czynnikiem który napędza gospodarkę są nakłady brutto na środki trwałe. Tak więc podstawowe czynniki wzrostu i ich proporcje wskazują, że w najbliższych kilku kwartałach mamy spore szanse na utrzymanie wysokiego tempa wzrostu.
Patrząc na dane makroekonomiczne z II kw, aż prosi się by polityka makroekonomiczna była jak najbardziej racjonalna, co pozwoli nam dłużej cieszyć się wzrostem gospodarczym. Mam tu na myśli zarówno działania rządu jak i RPP. Od rządu oczekuję przede wszystkim racjonalizacji dochodów i wydatków budżetowych. Bardziej może nawet tej drugiej. Wiele więc nie chcę, ale przykładowo mam chyba prawo oczekiwać by z grona osób które są objęte możliwością przejścia na wcześniejszą emeryturę, czy w przyszłości „pomostówkę”, usunąć osoby (dokładniej: zawody) które śmiało mogą pracować. Kiedy czytam listę uprawnionych zawodów, to w ¾ jest to rezultat uprawnień rodem jeszcze z poprzedniego systemu i przekomarzań politycznych z ostatnich kilkunastu lat. Idzie tu nawet o kwotę kilkuset milionów. Od RPP oczekuje podejmowania decyzji o zmianach stóp we właściwej skali i właściwych momentach. Moment rozpoczęcia serii podnoszenia stóp jest trochę spóźniony, ale wczorajsza decyzja i komunikat po niej wskazują, że zmniejsza się liczba członków którzy – moim zdaniem – trochę lekceważyli sygnały napływające z gospodarki.