Jak sądzę, najnowsza decyzja RPP nie była zaskoczeniem dla obserwatorów rynku. Dalszego cięcia stóp wciąż można oczywiście oczekiwać, ale wątpię by były to cięcia poważniejsze niż o 0,75 w tym roku, czyli z obecnego poziomu 3,75% do 3,0%. Ponieważ, jak to się modnie ostatnio mówi, sytuacja jest dynamiczna (bo faktycznie, jest), RPP będzie musiała brać pod uwagę kilka innych czynników przy podejmowaniu decyzji o poziomie stopy referencyjnej. To kwestia kiedy będzie punkt zwrotny w trendzie spadkowym PKB, kierunku i tempa zmian kursu walutowego naszej waluty i zmian cen. Po publikacji danych o PKB za I kw i zapoznaniu się z prognozami analityków NBP w czerwcu, będziemy coś więcej wiedzieć o tym jak przeżyjemy nasz rodzimy kryzys. Nadal zagadką pozostanie jedynie sposób w jaki rząd podejdzie do kwestii aktualizacji założeń budżetowych latem tego roku. Należy się liczyć z tym, że w tym roku dynamika kwartalna PKB w ujęciu rocznym może być minimalnie ujemna, szczególnie w I i w II kwartale. Nie sądzę jednak, by nawet i taka skala spowolnienia rozwoju gospodarczego miałaby uzasadniać drastyczne spadki stopy referencyjnej. Poważniejsza obniżka stóp rodzi ryzyko osłabienia złotego, co przy niepewności co do skali finansowania zwiększonego deficytu budżetowego, niepotrzebnie zwiększałoby ryzyko pogorszenia postrzegania Polski i utrzymywanie złotego w przedziale 4,7 – 5,0 do euro. Długoterminowo, taka sytuacja nie jest nam na rękę.
W związku z powyższym, RPP w celu pomocy sektorowi bankowemu i gospodarce, sięgnęła po instrument który nie rodzi ryzyka inflacyjnego. Na wczorajszym spotkaniu RPP obniżyła stopę rezerwy obowiązkowej od depozytów z 3,5% do 3,0%. Przy obecnym poziomie depozytów w bankach, uwalnia to ok. 2,9 mld zł. Patrząc na tą operację przez pryzmat pasywów bilansu NBP, decyzja będzie początkowo niemal neutralna. Dla przypomnienia podam, że dominującą część środków od banków komercyjnych w pasywach NBP stanowią rezerwy (czyli rachunki banków) i środki pochodzące ze sprzedaży bonów NBP. Początkowo większość pieniędzy zostanie zainwestowana w bony NBP lub papiery Min. Finansów, tak jak to było z wykupionymi styczniu obligacjami. Potem, stopniowo środki te zasilą rynek międzybankowy i działalność kredytową. Jeżeli uwolnione środki trafią na rynek międzybankowy, to istnieje możliwość że NBP nieco zmniejszy skalę zasilania tej części banków, które cierpią z powodu braku zaufania na rynku międzybankowym.
Decyzja RPP nie jest jakimś przełomem dla rynku i dla procesu kredytowania, tym bardziej że jej wpływ rynek odczuje dopiero w lipcu. W okresie styczeń 2007 – połowa 2008, o podobną kwotę jak ta uwolniona przez NBP, rosło miesięcznie zaangażowanie kredytowe banków w przedsiębiorstwach. Należy jednak pamiętać, że od października ubiegłego roku banki utrzymywały na rachunkach w NBP o kilka mld zł więcej niż by to wynikało z wyliczeń stopy rezerwy obowiązkowej. W październiku kwotę nadwyżki szacuję na 2,5 mld zł, by w grudniu i styczniu dojść do 6 -7 mld zł. Na koniec kwietnia kwota nadwyżki to nieco ponad 3 mld zł.
Wygląda więc na to, że sektor bankowy apogeum braku zaufania i lęku ma już za sobą. Wobec powyższego można powiedzieć, że sektor bankowy powoli będzie te swoiste „lękowe” rezerwy wpuszczał w procesy gospodarcze od rynku międzybankowego i papierów wartościowych po akcje kredytową w dalszej kolejności. Biorąc pod uwagę tempo zmniejszania świadomie utrzymywanych nadwyżek na rachunkach banków w NBP, decyzja o uwolnieniu kolejnych prawie 3 mld złotych wydaje się więc być podjęta w odpowiedniej chwili. Biorąc pod uwagę, ze NBP mógłby obniżyć stopy rezerw do 2% maksymalnie, to teoretycznie na rynek w ramach kreacji pieniądza można wpuścić kolejne kilka mld zł. Środki te nie są jednak teraz potrzebne, więc NBP ma trochę czasu i zachowuje pole manewru.
Z przedstawionego wykresu widać jak zmieniała się rola rezerw w procesie kontroli kreacji pieniądza. Jeszcze w poprzedniej dekadzie zróżnicowanie stóp dla depozytów w zł i w walutach oraz ich zmiany były instrumentem wspomagającym politykę pieniężną NBP. Wraz z rozwojem rynku finansowego w Polsce i rozwojem gospodarczym, rola rezerw spadła na dalszy plan aż do chwili obecnej, kiedy stanowi jedną z form interwencji rynkowej, pewnego rodzaju żelazną rezerwę RPP w oddziaływaniu na rynek finansowy i gospodarkę.