Założenia budżetowe na kolejny rok nie wznieciły ożywionej dyskusji. Uwaga skupiona była na propozycji PKB na 2013 i planowanym wartościom dochodów i wydatków. Poza kilkoma prognozowanymi parametrami makroekonomicznymi, pozostałe nie wzbudzają zastrzeżeń czy ciekawości, ponieważ przyjmują dość charakterystyczne dla polskiej gospodarki wartości. Światła reflektorów zwrócone były oczywiście na planowane tempo PKB na 2013 rok. Rząd przyjął 2,2%, co na tle najnowszych prognoz podawanych przez makroekonomistów, lokuje prognozę rządową w grupie relatywnie optymistycznych. Niemniej nie ma o co kruszyć kopii, ponieważ tak naprawdę spór dotyczyłby punktów bazowych prognozy. Inna rzecz, że bardziej pesymistyczne prognozy wzrostu gospodarczego są relatywnie świeże i oparte na najnowszych wynikach PKB, czyli za II kw tego roku. Główne czynniki kreacji PKB, poza jednym, również nie budzą większych zastrzeżeń. Ciekawostką jest założenie praktycznie zerowego wzrostu nakładów inwestycyjnych. Dopiero w 2015 i 2016 zakłada się powrót do wzrostu nakładów do 7% i 8%. Pozostałe czynniki popytowe w rachunku PKB są oparte na ostrożnych prognozach i bez wskazywania by któryś z nich (bądź grupa) miał przyjąć rolę decydującą w kreacji PKB. Dominującą, czyli ponad charakterystyczny dla siebie udział w strukturze PKB.
Kolejny sporna część prognozy to wykonanie budżetu w tym roku i wykonanie w 2013 r. przyjętych założeń. Nie ma co ukrywać, że mniejsze od wcześniej planowanego tempo PKB oznacza gorsze wpływy budżetowe. Prognoza budżetowa na przyszły rok zawiera planowane wykonanie budżetu na rok obecny. Rząd przyjmuje że osiągnie planowane wpływy budżetowe na poziomie 293 mld zł. Wyniki PKB w II kw i pogorszenie dynamiki wpływów, wskazują na ryzyko osiągnięcia wpływów o kilka mld zł mniejszych. Ale nie przesądzałbym jeszcze o tym w tej chwili. Według rządowych prognoz w 2013 wpływy do budżetu będą większe od planowanych o 2,4%, lub ok. 5% jeżeli tegoroczne wpływy będą mniejsze (j.w.). Biorąc po uwagę prognozy wskaźników cenowych, wpływy do budżetu miałyby nie wzrosnąć w 2013 r. Wydatki budżetowe w 2013 r. wzrosnąć mają jedynie nominalnie o prawie 2%. W związku z powyższym planowany deficyt budżetowy na 2013 r. pozostaje niemal taki sam jak w roku obecnym, czyli 35,5 mld zł.
W założeniach budżetowych przyjęto powrót inflacji do środka celu inflacyjnego czyli 2,5%. Wzmacniać powoli ma się złoty. Z natury rzeczy prognoza nie ujmuje (bo i jak) ryzyka turbulencji na rynkach finansowych, co może wpływać na osłabianie złotego. Wg budżetowej prognozy złoty do euro będzie zmierzał do 3,7 w 2016 r. Roczne tempo jakie uzyskujemy mniej więcej odpowiada średniej zmianie wydajności w gospodarce. Można by więc powiedzieć, że zmiany złotego oparto wręcz na podręczniku z makroekonomii.
Rząd zakłada spadek stopy referencyjnej NBP. Wg założeń, stopa referencyjna w przyszłym roku osiągnie 4,25%, by poziom ten utrzymać w kolejnych latach. Daje to realną stopę sięgającą niemal 2%. Już jako ciekawostkę dodam , że wg części makroekonomistów gospodarka może wymagać głębszego obniżenia stopy referencyjnej by zdynamizować gospodarkę.
Sądzę, że przedstawione założenia budżetowe można oceniać jako dość poprawne. Tak naprawdę nie chodzi w nich by prognozy wskaźników były idealnie trafne, ale by rząd potrafił szybko reagować na odchylenia od prognozy i zmiany w gospodarce światowej.