Niechlubna rozmowa prezesa M.Belki z ministrem B.Sienkiewiczem (nagranie opublikowane przez Wprost) częściowo poświęcona była rzekomemu wparciu rządu przez NBP dla podkręcenia koniunktury. Pisze ‘rzekomemu’, ponieważ w rzeczywistości nie jest to takie prostu, a już na pewno nie da się takiej operacji ukryć. Szkoda, że szereg publicystów, którzy komentowali tą rozmowę, nie potrafiło (lub nie chciało) pomysłów szefa MSW i – przede wszystkim – opinii prezesa NBP, osadzić w naszych realiach. Niezorientowani obywatele, faktycznie mogli uwierzyć, że za ich plecami NBP i rząd mogą robić operacje na mld złotych, pompując przy tym dług publiczny i deficyt finansów publicznych. Smaczku dodaje pomysł ułatwienia NBP skupu rządowy papierów wartościowych w przypadku kryzysu.
Tematu – w kontekście zarysowanym powyżej – w zasadzie nie podjęli również ekonomiści. Szkoda, bo moim zdaniem było być może nawet ich obowiązkiem uspokoić opinię publiczną. Niestety byli i są tacy, którzy dla zdobycia poklasku gotowi są wykorzystywać niewiedzę Polaków bezgranicznie. Spojrzałem niedawno na blog K.Rybińskiego. W tekście http://www.rybinski.eu/2014/07/co-sie-zmieni-jak-nbp-zacznie-kupowac-obligacje-rzadowe/ K.Rybiński opisał scenariusz co może się wydarzyć, gdyby pomysły M.Belki i B.Sienkiewicza oraz skupu długu weszły w życie. Tekst jest pisany w konwencji katastroficznej, jak zresztą większość publicystyki K.Rybińskiego. Po lekturze tego i innych jego tekstów, człowiek ma ochotę wybiec z domu do najbliższego schronu, by uchronić się przed mega katastrofą czekającą nasz udręczony kraj. Nie dziwne, ze K.Rybiński zyskał przydomek (wzorem innego zagranicznego ekonomisty): Doktor Zagłada.
W dużym skrócie. Wg K.Rybińskiego NBP będzie skupował obligacje by pomóc rządowi. Rząd zamiast reformować, będzie skupiał się na publicznych wydatkach by podkręcić wzrost PKB i zdobyć poklask obywateli (i wygrać wybory).
Tego typu przewidywania dość dziwnie brzmią w wykonaniu ekonomisty, który pozwalał sobie by jego nazwisko kojarzono z PiS. Wspomnę tu m.in. o uczestnictwie w inicjatywie ‘technicznego’ premiera Piotra Glińskiego i słynnym już programie wsparcia rodzin K.Rybińskiego. Ewentualne zakulisowe wsparcie obecnego rządu przez NBP to przy programie wsparcia przysłowiowy pikuś. Ponadto PiS jest akurat partią wyjątkowo populistyczną, co jakoś K.Rybińskiemu nie przeszkadza.
Generalnie kwestia skupu długu, interwencji NBP i ich skutków dla gospodarki wymaga wyjaśnień. K.Rybiński powinien był umieścić je w swoim tekście, ale wtedy tekst (całość publikowana w tygodniku DoRzeczy) nie miałby ‘poweru’ ani szans na poklask. Dla mnie to kwestia uczciwości wobec czytelnika. Ale zapewne pojmujemy ją inaczej.
Zacznijmy od tego, że rozmowa i deklaracje M.Belki w taśmach Wprost to jedno, a problematyka wzrostu roli NBP i skupu obligacji w obliczu kryzysu to drugie. Po kryzysie z lat 2008/2009 i jego skutkach, zdaliśmy sobie sprawę, że Polska nie jest przygotowana na coś takiego. Na nasze szczęście byliśmy tylko obserwatorami tego, co działo się za granicą. Szybkość, zasięg, przyczyny i skutki oraz skala rozprzestrzeniani się kryzysu finansowego uświadomiły nam, że chyba nie jesteśmy na to przygotowani. Nas kryzys dotknął w niewielkim stopniu. Ale nie wynikało to z instrumentarium jakim dysponowaliśmy, ale przede wszystkim z faktu iż w Polskiej gospodarce i finansach ewentualne patologie (np. bąble spekulacyjne itd.) nie osiągnęły takiej skali jak w wielu innych krajach. Rozpoczęliśmy więc prace nad reformą systemu antykryzysowego, w tym roli NBP.
Instrument w postaci skupu długu przez NBP to tylko kopia rozwiązań z innych krajów, a nie żaden spisek na rzecz zakulisowego finansowania rządu. Ciekawostką pozostaje, dlaczego dopiero teraz K.Rybińki z taką zajadłością i kpiną próbuje wyśmiać ten pomysł.
Myli się K.Rybiński sugerując czytelnikom w opiniowanym wpisie na swoim blogu, ze nie będzie granic dla nieformalnego wsparcia rządu przez NBP. Otóż m.in. skala zadłużenia podlega stałemu pomiarowi i ograniczona jest progami. Na dodatek stan naszych finansów publicznych (deficyt) i zadłużenia podlegają kontroli UE. Tak więc nonsensem jest sugerowanie, że uzupełnienie instrumentarium NBP o skup obligacji stworzy warunki do nieograniczonego zadłużania się.
Informacja o skali zadłużenia państwa i instytucji zaliczanych do finansów publicznych jest jawna i łatwo dostępna. To samo dotyczy finansów NBP. Warto to podkreślić, ponieważ po lekturze wielu tekstów (w tym K.Rybińskiego) można odnieść wrażenie, że zabawy długiem publicznych na mld złotych można ukryć przed opinią publiczną. Jawność informacji powoduje, że ewentualne zaangażowanie NBP w pompowanie wzrostu gospodarczego wywołałoby nielichą wrzawę w kraju i w wśród zagranicznych inwestorów. W efekcie zabawa w ‘interwencje’ NBP miałaby krótkie nogi i skończyła ograniczeniem zakupu obligacji przez inwestorów krajowych i zagranicznych. To kolejny przyczynek do rozmowy o ewentualnym braku ograniczenia dla zabaw rządu i NBP.
K.Rybiński powinien również zwrócić uwagę swoich czytelników na fakt, że rozmowa M.Belki i B.Sienkiewicza dotyczyła wsparcia przed wyborami, czyli przy tempie PKB 3%-3,5%. Byłbym więc ciekaw, jak NBP uzasadniałby interwencję w takich (niekryzysowych) warunkach. K.Rybiński i wielu krytyków M.Belki sugeruje, że interwencje NBP może przeprowadzać w dowolnej chwili. Nie ma wskazań kiedy, tzn. w jakim dokładnie momencie i przy jakich warunkach należy je przeprowadzać. To należy do kompetencji NBP ( i częściowo do RPP ). Nie da się tego wskazać, ponieważ warunki rynkowe i makroekonomiczne są zmienne i nieprzewidywalne. Stąd decyzje pozostawia się ekspertom. I jak dotąd nie było z tymi decyzjami większych problemów. Dlaczego miałyby być teraz? Tego K.Rybiński nie wyjaśnia.
Warto Polakom uświadomić że garstka ludzi z NBP już od lat podejmuje decyzje ws. interwencji rynkowych o poważnych finansowych i makroekonomicznych skutkach. Można tu wymienić interwencje walutowe, emisje bonów pieniężnych, czy zmianę stopy referencyjnej (to już rola RPP). Konia z rzędem temu, kto udowodni że NBP i RPP działają na polityczne zlecenie i dla tuszowania zaniechanych reform czy pompowania PKB. Nieprzypadkowo moim zdaniem K.Rybiński nie wspomina o tym.
No i na zakończenie sam Marek Belka. Nie każę go nikomu lubić. Wolna wola. Proponuje jednak każdemu zapoznać się z decyzjami ‘interwencyjnymi’ NBP i RPP (w tym jak głosował prezes NBP) w okresie piastowania przez niego funkcji szefa NBP. Wątpię by ktoś doszedł do wniosku, że M.Belka działa na zlecenie polityków.