Po zapoznaniu się z pomysłem Związku Banków Polskich (ZBP) na pozbycie się (przynajmniej częściowe) ryzyka związanego z kredytami mieszkaniowymi, nie potrafiłem uwierzyć że to prawda. A jednak. Trzeba przyznać, że pomysłodawcy byli ‘odważni’.
ZBP zaproponował, by Bank Gospodarstwa Krajowego wykupił mieszkania zadłużone. Padło na BGK, ponieważ bank ten prowadzi projekt zakupu mieszkań od deweloperów w celu ich późniejszego wynajmowania potrzebującym obywatelom. ZBP wymyślił więc, że BGK mógłby również zaangażować się w wykup mieszkań klientów banków którzy nie radzą sobie ze spłatą kredytów mieszkaniowych. kredyt byłby przejęty (spłacony?) przez BGK, a dotychczasowi właściciele stawaliby się najemcami o ile zaakceptowali by koszt wynajmu. Jeśli nie, w ich miejsce wchodziłby ktoś inny. Nie do końca jest dla mnie jasna formuła zastosowanej ‘inżynierii finansowej’. Wymieniany jest BGK z jego funduszami na mieszkania oraz specjalne finansowanie oparte o walutę na wykup kredytów chf. W tym drugim przypadku, jakieś rozwiązanie podatkowe musiałoby zrekompensować przynajmniej częściowo ryzyko walutowe. W jednej z opinii przedstawiciel ZBP wskazuje jednak, że część obciążenia (a więc konsekwencji za udzielone i niespłacane kredyty mieszkaniowe) wzięłyby na siebie banki.
Przepraszam za brak precyzji w opisie pomysłu i jego finansowania, ale informacje medialne (prasa i internet) są skrótowe i mało precyzyjne. Trudno to posklejać w jeden spójny kawałek. Miałem więc do wyboru wstawiać długie fragmenty lub zarysować ideę. Na stronie ZBP też nie udało mi się dokopać do jakiejkolwiek informacji o pomyśle na te 3,2% kredytów mieszkaniowych ‘ze stwierdzoną utratą wartości’, że się już tak będę trzymał terminologii bankowej. Jeżeli ta informacja gdzieś jest, to ZBP nie ułatwia dotarcia do niej, ani nie odnosi się do komentarzy jakie pomysł ZBP wywołał. Ale nie o szczegóły tu chodzi a o ideę głównie. A idea jest taka, że wg ZBP jest problem z kredytami mieszkaniowymi (głównie w chf) i trzeba coś z tym zrobić. Pomysł ZBP sprowadza się do tego by koszty operacji w pewnym stopniu przenieść na sektor publiczny, czyli podatnika.
Jednak na temat czy my faktycznie mamy problem i kto go ma, mam inne zdanie niż ZBP. A intencje ZBP są cokolwiek wątpliwe.
Zdefiniujmy wpierw problem. A może w ogóle zdefiniujmy czy problem istnieje. Kredyty mieszkaniowe to 23% aktywów sektora bankowego (na podstawie danych KNF z lipca’14). Zaledwie 3,2% to wartość kredytów ze stwierdzoną utratą wartości. Dla pozostałych kredytów udzielonych gospodarstwom domowym wskaźnik ten sięga aż 13%. Tak więc portfel ‘mieszkaniowy’ ma całkiem przyzwoitą jakość jak na to co nas (kredytobiorców) spotkało. Te 3,2% wartości portfela, to zaledwie 0,7% wartości aktywów sektora bankowego. Oczywiście porównanie z wynikiem netto sektora wypada znacznie gorzej. Niemniej jeśli jest problem z portfelem kredytów mieszkaniowych, to dotyczy on w najlepszym wypadku grupy banków i nie sądzę by zagrażał całemu sektorowi bankowego.
Ze społecznego punktu widzenia problem jest marginalny. Niski udział kredytów zagrożonych potwierdza, ze na ogół kredyty mieszkaniowe udzielano gospodarstwom domowym w dobrej sytuacji finansowej. Problem poważniejszy byłby dopiero wtedy gdybyśmy zaliczyli stagnację gospodarczą z poważnym i trwałym osłabieniem waluty. Ale nawet wtedy byłbym daleki od straszenia społeczeństwa.
Pomysł ZBP to forma wyprowadzenie portfela złych kredytów poza system bankowy i przynajmniej częściowe przerzucenie kosztów na finanse publiczne. Niby dlaczego? Moim zdaniem w pierwszej kolejności to problem banków. Niech ich akcjonariusze i decydenci ponoszę konsekwencje decyzji sprzed kilku lat. Może po prostu trzeba spuścić z tonu i przeceniony bank tanio sprzedać?
Wątpię by propozycja ZBP była zapowiedzią problemów w sektorze bankowym. Jeśli tak, to wpierw powinniśmy zobaczyć uczciwą diagnozę i wskazanie kto ma problemy. Mam wrażenie, ze inicjatywa ZBP to efekt pomysłów grupy bankowców którzy sondują czy da się skutki swoich błędnych decyzji sprzed lat przerzucić na podatników. Byłoby chyba jednak lepiej gdyby pomysłodawcy pod imieniem i nazwiskiem przedstawiali pomysły niż komunikowali się z opinią publiczną za pośrednictwem ZBP.
Garść informacji o pomyśle ZBP można przeczytać m.in. w artykule z Rzeczpospolitej z 02.10.2014 r. : Bankowy pomysł na pozbycie się ryzyka.