3 lutego KNF opublikował dwa ciekawe i ważne dokumenty (jeden z nich to prezentacja). Dokumenty dotyczą głośnego ostatnio tematu, czyli zadłużenia w CHF. Pierwszy to propozycje przewodniczącego KNF dotycząca restrukturyzacji kredytów w CHF, a drugi – analiza portfela kredytów w CHF, symulacje itd. Poniżej pozwolę sobie na króciutkie opinie. Niemniej gorąco zachęcam do lektury dokumentów KNF, bo jest to duża porcja wiedzy pozwalającej zrozumieć problematykę kredytów w CHF.
Analiza portfela kredytów w CHF.
Analiza skupia się na kredytach mieszkaniowych w CHF. Na 31 stronach prezentacji KNF daje naprawdę dobrą analizę portfela, symulacje, prognozy, opis portfela kredytów w CHF itd.
KNF dostrzega ryzyko jakie kredyty w CHF mogą stwarzać. Warto podkreślić, że KNF analizę portfela kredytów w CHF prowadzi od dawna. Stąd brak paniki w chwili gdy CHF przekroczył poziom 4,0. Analiza potwierdza, że nie mamy do czynienia z problemem społecznym i makroekonomicznych. KNF odważnie przypomina, że co do zasady kredytobiorcy powinni ponieść konsekwencje swoich decyzji (ryzyko walutowe) i że są w stanie w dominującej większości podołać obsłudze kredytów. Wg KNF obecna sytuacja nie pogorszyła drastycznie możliwości obsługi kredytów w CHF.
KNF przedstawia hipotetyczne sytuacje przy których sektor bankowy miałby problem ze skutkami pogorszenia jakości portfela. Jeszcze przy kursie CHF 5,2 sektor bankowy podołałby skutkom pogorszenia jakości portfela, ale z przykrymi skutkami dla wyniku netto.
KNF jednoznacznie rozprawia się z pomysłem przewalutowania kredytów po kursie ich uruchomienia. To skrajny pomysł jaki pojawiał się w mediach. Na ogół przedstawiany przez niektórych sfrustrowanych frankowiczów. Krótko mówiąc, nie ma mowy o realizacji tego pomysłu, bo banki poniosłyby straty na poziomie cztero- czy pięcioletnich zysków (sektor ogółem). Pogorszyłyby się wskaźniki kapitałowe i upadło kilka małych banków.
Propozycje przewodniczącego KNF ws. restrukturyzacji zadłużenia w CHF..
W dużym uproszczeniu KNF proponuje (dla zainteresowanych), przewalutowanie na PLN po kursie NBP. Sam kredyt zostaje przeliczony wstecznie, tak jakby był udzielony pierwotnie w PLN na warunkach dla kredytów złotowych. Kredyt w PLN jest punktem odniesienia i dawny frankowicz rozlicza się z różnic do kredytu w PLN (to warunek skorzystania z instrumentu pomocowego). W ten sposób unika się przypadków uprzywilejowania dawnych frankowiczów względem tych którzy od razu zaciągali kredyt złotowy. Po uregulowaniu różnic, kredyt przeliczony po kursie NBP dzieli się na dwie części: hipoteczną, równą wartości zabezpieczenia hipotecznego i kredyt niezabezpieczony hipotecznie (czyli całość pierwotnie przewalutowanego kredytu minus wartość kredytu hipotecznego).
Część hipoteczną spłaca się już na normalnych warunkach jak złotówkowicze, a część niehipoteczną dzielona jest na pół. Jedną połówkę klient spłaca z kosztem kapitału 1%, a drugą bank (umorzenie).
Ogromną zaletą propozycji przewodniczącego jest zrobienie kroku dalej, poza medialne pomysły. Dostaliśmy rzetelną diagnozę sytuacji i propozycję rozwiązania problemu. W tej propozycji frankowicze nie są lepiej traktowani niż złotówkowicze oraz przejmują skutki dawnej decyzji o wzięciu na siebie ryzyka walutowego. Przewodniczący KNF proponuje obciążyć również banki skutkami wystawienie klientów na zbyt duże ryzyko walutowe i wzięcia zbyt słabego zabezpieczenia (rozumiem, że zamyka to drogę do wymuszania na klientach podniesienia wartości zabezpieczenia). Nowy kredyt hipoteczny odniesiony jest do wartości zabezpieczenia (nie wiem jak klient odpowiada za swoją połówkę części niehipotecznej).
To tylko propozycja, ale dość odważna i ciekawa. Przyzwoity podział odpowiedzialności między bankiem a klientem (za ryzyko kursowe) wraz z restrukturyzacją kredytu. Banki odczują skutki takiej restrukturyzacji w wynikach finansowych, ale na poziomie możliwym do zaakceptowania.
Czy będzie większe zainteresowanie gdyby propozycja weszła w życie? Nie jestem pewny. Dla banku który ma dobry jakościowo portfel i przy spadającym kursie CHF, propozycja nie jest specjalnie kusząca. Co najwyżej jako ukłon (forma restrukturyzacji) dla klientów. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że wąska grupa zadłużonych frankowiczów może być zainteresowana taką formą restrukturyzacji. Wprawdzie nadal będą mieć duże spłaty, ale odpada ryzyko kursowe i obawa o zwiększenie wartości zabezpieczenia dla banku.