Przepraszam, ale nie ujął mnie pan Wodecki swoją krytyką państwa, ZUS i systemu emerytalnego. Powodem rozczarowania Z.Wodeckiego jest emerytura, wyliczona przez ZUS na 1,4 tys zł ale i generalnie niskie emerytury w Polsce, w tym wśród artystów. 1,4 tys. zł jak by nie było, to wyraźnie poniżej średniej. Opinia Z.Wodeckiego została zauważona przez wiele mediów.
Zdaniem Z.Wodeckiego:
„….Państwo powinno dbać o swoich obywateli, jeśli płacą podatki i pracują. To, co się dzieje z naszymi emerytami, to jest Trzeci Świat. Żeby starsi ludzie nie mieli co do gęby włożyć po czterech dniach od emerytury, bo muszą zapłacić za światło? Żadne slogany wolnościowo-liberalno-demokratyczne mnie nie przekonują. Wziąłbym łańcuch i lał wszystkich, co tak gadają. Trzeba mieć trochę empatii dla starszych ludzi. Nie można ich zagazować, żeby tylko uśmiechnięci zostali…..”
„…….- Koło 1,4 tys. zł, i tak dużo, bo w radiu pracowałem. Ale już moja siostra, która pracowała w teatrze muzycznym, ma mniej. Socjal u nas słaby. Nie wiem, skąd pretensje do tego gościa, co kiedyś powiedział, że Polska to dziki kraj. To jest dziki kraj.”
Można Z.Wodeckiego na pewno szanować za działalność artystyczną. Wydaje się jednak, że ekonomia to nie jest temat w którym pan Wodecki dobrze się czuje. Przekaz dot. emerytury podany w niedawnym wywiadzie w najnowszym Dużym Formacie to mieszanina niewiedzy, rozgoryczenia i próba szukania winnych niskich emerytur artystów nie tam gdzie się powinno. Trochę mnie też już męczy obwinianie państwa i ZUSu za decyzje jakie się w życiu podejmowało i modne – wykreowane przez media – obnoszenie się z przekonaniem, że emerytury mają być godne i „skądś się brać”, a jak się nie „biorą” to winny jest ZUS. Szkoda, że tej klasy artysta, przykłada się do kreowania mitologii o ZUSie i „państwowym” systemie emerytalnym. Sądząc z wpisów pod publikacjami o rozczarowaniu Z.Wodeckiego i innych przedstawicieli świata sztuki, naprawdę wielu Polaków powiela takie poglądy.
Głos Z.Wodeckiego nie jest pierwszym przekazem rozczarowania ludzi ze świata artystycznego otrzymaną emeryturą lub odmową jej przyznania. Trzeba też uczciwie przyznać, ze Z.Wodecki dość pośrednio i ostrożnie wyraża swój żal z tytułu wysokości emerytury, w przeciwieństwie do kilku innych znanych artystów. Znany jest też przypadek muzyka, którego przed kilku laty determinacja zawiodła aż przed Sąd Najwyższy. Niestety SN brutalnie przypomniał, że udowodnić należy przekazywanie składek, a nie fakt wykonywania pracy. Do tego lata składkowe i nieskładkowe to było zaledwie 16 lat. Przy czym okres ten obejmował i tak prowadzenie gospodarstwa agroturystycznego.
Głos Z.Wodeckiego nie jest pierwszym wychodzącym ze środowiska artystycznego, wyrażającym rozczarowanie emeryturą. Robiło to w ostatnich latach kilkoro znanych artystów. Wspólna cechą wielu publicznie okazywanych pretensji był brak szczegółów, jak informacja o przekazywanych składkach czy podanie przyczyn odmowy przyznania emerytury przez ZUS, lub chociaż informacja czy dany artysta wykazywał jakiekolwiek zainteresowanie swoją emeryturą z ZUS w trakcie artystycznej kariery. Najwyraźniej artyści byli świadomi przyczyn niskich emerytur, dlatego nie rozumiem publicznie wyrażanych pretensji. Pewną nonszalancję potwierdzała głębsza analiza przypadków. Artyści byli lekkomyślni lub w pełni świadomi opłacania niskich czy wręcz symbolicznych składek. Skąd więc te publiczne żale? Nie wiem. Wygląda na to, że i wśród artystów są osoby nierozumiejące zasad funkcjonowanie systemu emerytalnego lub wierzące, że emerytura jest rezultatem wyłącznie osiągnięcia odpowiedniego wieku i zgłoszenia tego faktu do ZUS.
Najwyraźniej moda na budowanie wizerunku w mediach w oparciu o pretensje kierowane do ZUS dotarła i do środowiska artystycznego. Martwi mnie tylko fakt, że dla wielu ludzi artyści są autorytetami nie tylko w praktykowanej dziedzinie sztuki.
Oczywiście wiem, że zabezpieczenie emerytalne artystów ( ludzi świata sztuki generalnie) to problem. Społeczeństwo potrzebuje sztuki, ale nie chce za nią płacić. Do tego wynagrodzenia części artystów są niejednokrotnie niskie lub nieregularne. Jestem skłonny zaakceptować jakąś formę pokrycia części emerytury przez społeczeństwo. Dla ludzi sztuki będzie to jednak trudna dyskusja, co widać za każdym razem, gdy w mediach pojawia się temat wynagrodzenia ze środków publicznych i opodatkowania artystów. Ludzie świata sztuki niezbyt chętnie godzą się na jakąkolwiek ocenę ich pracy, jej społecznej przydatności, wgląd w wynagrodzenia i ponoszone koszty.