Rok temu Trybunał Konstytucyjny, na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich, swoim orzeczeniem z października 2015 r. wymusił podwyższenie kwoty wolnej od podatku PIT. Nie ukrywam, że miałem i mam mieszane emocje odnośnie decyzji TK, a szczególnie jej uzasadnienia. Stad chęć podzielenia się kilkoma refleksami. Nie ma co ukrywać, że być może mamy do czynienia z nową jakością w obszarze polityki społecznej i redystrybucji dochodu. Organ władzy sądowniczej, formalnie powołany do oceny zgodności z prawem, na wniosek RPO ingerował w mechanizmy redystrybucji i definiowanie sprawiedliwości społecznej itp. Być może sprawa kwoty wolnej od podatku rozpatrywana przez TK na wniosek RPO, to początek ciekawej linii orzecznictwa w tym obszarze. Nie miałbym nic przeciwko temu. Możemy poeksperymentować. To może być ciekawa nowa jakość, pod warunkiem, że mądrze tworzona. Czy tak będzie, zobaczymy. Można też uwagę przenieść na RPO, bo bez jego inicjatywy TK nie mógłby podjąć tematu. Jednak ostateczna decyzja należała do sędziów TK. Oprócz samego orzeczenia, by lepiej je zrozumieć, warto poznać tzw. kontekst problemu o czym poniżej.
Jest faktem, że pod względem wielkości kwoty wolnej od podatku w PIT jesteśmy ewenementem na tle krajów UE. Nasza kwota wolna jest mała lub bardzo mała i praktycznie nie odgrywa większej roli w rozumieniu polityki podatkowej, społecznej, bodźców ekonomicznych itd. Przekomarzania między politykami różnych odcieni o historię kwoty wolnej nie mają sensu. Niewielka była zawsze, a jej rzadkie podwyżki na ogół były skorelowane ze wzrostem wynagrodzeń jaki miał miejsce w gospodarce. Żadne z dużych ugrupowań, które rządziły w minionych kilkunastu latach, nie odważyło się na radykalne zwiększenie kwoty wolnej od podatku.
Naturalne jest pytanie: skoro inni mieli kwoty wolne większe, to dlaczego nie my? Odpowiedź jest prosta, czy wręcz banalna. Jako kraj rozwijający się i z ogromnymi oczekiwaniami społecznymi oraz wyzwaniami, funkcjonujemy w warunkach permanentnego deficytu finansów publicznych. W niektórych latach przyjmował on naprawdę niebezpieczne rozmiary. Stąd obrona wpływów finansowych za wszelką cenę. Ponadto polityka społeczna, czy to władzy czy narzucana przez opozycję, skupiała się na łatwiej dostrzegalnych przez obywateli ulgach, dotacjach itd. Nie pamiętam by jakiekolwiek gremium ekonomistów czy polityków tkwiło w ideologicznym uporze przeciw zwiększaniu kwoty wolnej.
Przyznajmy też uczciwie, że niesłusznie z kwoty wolnej zrobiono narodowy problem i jakąś wyjątkową ułomność. Z punktu widzenia obywatela istotne przede wszystkim jest nie tylko to jaki jest łączny poziom obciążeń, ale i ulg/bodźców/wsparcia jakie otrzymuje. Ktoś może płacić podatek od niewielkiego wynagrodzenia, ale z drugiej strony dostaje wsparcie w postaci zasiłków, dopłat do przedszkola itp. Że to niepotrzebne obracanie pieniędzmi w kółko? Bierzemy podatek, by potem oddać w postaci zasiłku? I tak i nie. Państwu daje to pewną kontrolę nad wsparciem środowisk najuboższych, a przede wszystkim efektywnością pomocy. Oczywiście nie będę się nad tym argumentem na siłę upierał.
Zwolennicy kwoty wolnej często powołują się na przykłady innych krajów, głównie z UE. Mało kto zauważa, że mówimy o krajach które mają wyższy poziom opodatkowania niż Polska. Krótko mówiąc, kwota wolna jest rekompensowana wyższym opodatkowaniem bezpośrednio w PIT lub pośrednio innymi podatkami. Jak widać, żadne państwo nie może sobie pozwolić na rezygnacje z wpływów podatkowych. Pamiętajmy, że jesteśmy krajem o relatywnie niższym opodatkowani na tle krajów UE.
Niewątpliwie kwota wolna od podatku w PIT mogła pełnić bardziej aktywną rolę w całokształcie bodźców polityki społecznej. Na przykład w korelacji z wynagrodzeniem minimalnym. Być może pośpiech i zmienność warunków rynkowych oraz politycznych, utrudnił nam na przestrzeni lat zbudowanie bardziej skutecznego i racjonalnego systemu bodźców ekonomicznych. Ten pośpiech i brak refleksji widać i u obecnej władzy. W kampaniach wyborczych PiS przelicytował konkurentów w obietnicy kwoty wolnej. Podobnie w kilku innych obszarach. Zamiast składać nieodpowiedzialne obietnice, politycy PiS mogli zaproponować przebudowę systemu podatkowego, w którym kwota wolna mogła odegrać zdecydowanie lepszą rolę. Niestety PiS popełnił dokładnie ten sam błąd co poprzednicy, ale w większej skali. Cała para i finansowy wysiłek poszły w program 500+, zamykając pole manewru dla kwoty wolnej. Ostatnie podniesie kwoty wolnej to tylko i wyłącznie reakcja na wyrok TK i praktycznie tylko i wyłącznie w takim stopniu w jakim TK tego wymagał. Pamiętajmy, że jeszcze niedawno politycy PiS planowali tylko ‘odnowienie’ na rok starej kwoty wolnej po wygaszeniu jej przez TK w końcem listopada tego roku. Ostatecznie rzutem na taśmę podjęto decyzję o podporządkowaniu się orzeczeniu TK z powodów politycznych i by uniknąć ewentualnych skarg obywateli oraz prawniczych sporów.
I tak wracamy do wyroku TK z października 2015 r. TK powołując się m.in. na Art. 2 Konstytucji o sprawiedliwości społecznej, zażądał podniesienia kwoty wolnej oraz jej urealniania. Odniesieniem do kwoty wolnej ma być wysokość minimum egzystencji. Oczywiście TK nie zabronił ustanowienia wyższej kwoty wolnej. Przedmiot oceny oraz ostateczny wyrok mieściły się w zakresie danych i uzasadnienia przedstawionego przez RPO. A trzeba przyznać, że RPO przyłożył się do uzasadnienia (wniosek z 3 października 2014) i jednocześnie wyznaczył pole działania dla TK. Na szczęście RPO we wniosku nie wymagał zbyt wiele i w zasadzie pomógł TK wydać werdykt tym samym.
Odniesienie do dość ogólnikowego terminu sprawiedliwości społecznej budzi pewne kontrowersje. Jest to co do zasady określenie niezwykle enigmatyczne. Bo w końcu ktoś kto otrzymuje dochód poniżej tzw. poziomu egzystencji, może od państwa otrzymywać równocześnie darmowe dobra i usługi, które podnoszą istotnie jakość jego życia oraz zmniejszają jego koszty. Oceniając wiosek RPO, być może TK powinien to brać pod uwagę, czyli całe spektrum pomocy świadczonej przez państwo. Wielkość kwoty wolnej i minimum egzystencji nie jest idealnym miernikiem. Stąd moje wątpliwości. A co jeżeli ktoś inny oprze się na zupełnie odmiennych kryteriach w swoim wniosku? Na przykład na tzw. ubóstwie relatywnym? Są przecież ekonomiści czy politycy, którzy przyjmują jeszcze wyższe progi ubóstwa czy tzw. godnego życia. W swoim werdykcie TK oparł się też na prawie podatkowym. Z tego punktu widzenia określenie, że mała kwota wolna dyskryminuje, też budzi wątpliwości, biorąc pod uwagę, że obowiązuje wszystkich i dotyczy tylko PIT. Rozkład stawek VAT na przykład bardziej sprzyja osobom o najniższych wynagrodzeniach. Ciekawostką wyroku jest też zmuszenie polityków do działania, przez jednoznaczny wyrok i podanie terminu wygaśnięcia działania kwoty wolnej na dotychczasowych zasadach.
Nie zamierzam deprecjonować opisywanego wyroku TK. Przeciwnie, w tym akurat przypadku mamy do czynienia z ciekawym przełożeniem działań RPO przy wsparciu TK na politykę społeczną. Wyrok TK przyczynił się, jak sądzę, do przełamania postrzegania roli kwoty wolnej od podatku PIT przez polityków. Politycy sobie z tematem nie poradzili, przenosząc uwagę na inne obszary (np. ulgi podatkowe itp.).
Ścieżka działań jakiej byliśmy świadkami może sugerować iż w przyszłości będzie aktywniej wykorzystywana w polityce społecznej. I nie mam nic przeciwko, pod warunkiem że wnioskodawcy i TK będą działać odpowiedzialnie. Przypominam, że politycy (i inne organizacje) dość chętnie w ramach politycznej rywalizacji czy walki składają skargi do TK by dokuczyć przeciwnikom. Nie tak dawno PiS zaskarżył przed TK zróżnicowanie wynagrodzeń dla opiekunów osób niepełnosprawnych. I wygrał. Niestety realizacją werdyktu TK się nie przejął po przejęciu władzy. TK musi uważać, by nie stać się narzędziem rywalizacji politycznej i pozwalać się politykom okładać werdyktami o wartości mld złotych. Nie będzie to łatwe biorąc pod uwagę, że TK może działać w ramach prawa, co mocno ogranicza interpretacje sędziów TK.
A już tak przy okazji i w kontekście bieżących sporów o TK oraz prób jego dyskredytacji. Opisywana wyżej sprawa, to chyba wystarczający dowód, że TK potrafi bronić interesu setek tysięcy Polaków.