Powoli kończy się aktualna kadencja rządów koalicji prawicowej (dalej w uproszczeniu: PiS). Czy będzie kolejna, zdecydują jesienią wyborcy. PiS z całą pewnością odcisnął piętno m.in. na systemie emerytalnym. Poniżej kilka liczba, które rzadziej pojawiają się w mediach.
Jedną z głównych zmian wprowadzonych przez PiS było przywrócenie ‘starego’ wieku emerytalnego, czyli 60/65 lat. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Przez pierwsze trzy kwartały 2017 r. mieliśmy dość stabilną liczbę emerytów i rencistów. Około 8,9 mln osób. Z chwilę wejścia w życie niższego wieku emerytalnego, liczba świadczeniobiorców niemal natychmiast wzrosła. Do końca I kw 2018 r. przybyło nam niemal 0,3 mln emerytów. Zjawisko całkowicie nie ustało i wygląda na to, że liczba emerytów i rencistów, w porównaniu z połową 2017 r., zwiększy się o 0,4 mln osób do końca tego roku. Patrząc na załączony wykres (liczba emerytów i rencistów), można powiedzieć, że PiS odwrócił reformę poprzedniej koalicji rządzącej i oprócz wieku, błyskawicznie przywrócił też liczbę emerytów i rencistów.
Tak gwałtowna zmiana ma i swoje skutki finansowe. W skali roku, wydatki na emerytury wzrosły o blisko 10 mld zł. PiS niestety nie zapewnił trwałego finansowania wzrostu wydatków na emerytury.
Analiza danych wskazuje, że z przywróconego wieku skorzystały osoby o różnej pozycji na rynku pracy. Oznacza to więc, że zabezpieczenie emerytalne wybrały równie chętnie osoby o względnie mocnej pozycji zawodowej na rynku pracy. Nie są znane precyzyjne liczby, ale nie wszystkie te osoby zrezygnowały z pracy zawodowej z chwilą zasilenia grona emerytów.
Co ciekawe, PiS w zakresie zasad waloryzacji nie wprowadził przełomowych zmian. Widać, że emeryci i renciści nie są dla PiS grupą politycznie targetową. Relacja średniego świadczenia do średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej spadła w okresie rządów PiS z 55% do 50%. Taka sytuacja miała również miejsce w trakcie poprzedniego dynamicznego wzrostu gospodarczego (2004-2008). To w pewnym sensie naturalne zjawisko. W okresach boomu gospodarczego wynagrodzenia osób czynnych zawodowo dynamicznie rosną, a algorytm waloryzacji emerytów w dość skromnym stopniu bierze pod uwagę wzrost wynagrodzeń w gospodarce. Można by się zastanowić nad modyfikacją zasad waloryzacji emerytur (tzn. powiązać emerytury silniej ze zmianami w gospodarce i/lub wynagrodzeniami), ale PiS nie wprowadził tu zmian. Jedynie tuż przed wyborami do PE jednorazowo wypłacono 1,1 tys. zł brutto jako tzw. 13-tą emeryturę, sugerując przy tym, że jak PiS wygra wybory, to idea 13-tej emerytury będzie kontynuowana. Politycy PiS nie zaryzykowali jednak ujęcia tego w ramy przepisów, co karze traktować jednorazowe świadczenie jako polityczną łapówkę dla elektoratu.
Temat zmian wprowadzonych przez PiS w obszarze zabezpieczenia emerytalnego, wymaga oczywiście szerszego opracowania. Na plus można koalicji rządzącej zapisać program PPK, chociaż i ten wymaga pewnego komentarza. Niemniej bilans zmian oceniam negatywnie.
W wiek emerytalny wchodzi powojenny wyż demograficzny, więc przy poprzednim wieku emerytalnym zjawisko zwiększania się liczby emerytów również by wystąpiło, tyle, że później. Za to teraz, ludzie WCZEŚNIEJ odchodzący na emeryturę mają NIŻSZE emerytury (zwłaszcza kobiety), ponieważ zgromadzony kapitał w ZUS dzieli się przez mniejszą liczbę miesięcy średniego przewidywanego dalszego życia. Reasumując. ZUS wypłaca emerytury dłużej, ale są one niższe. Całość się bilansuje.
Proponuję przeczytać tekst jeszcze raz. Tym razem wolniej.