Trzeba przyznać, że z lekką nutką zawstydzenia i rozczarowania czyta się wypowiedzi młodego wiceministra finansów, Piotra Patkowskiego. Szkoda, że młody człowiek przedkłada słabej próby manipulację nad wiedzę ekonomiczną.
W portalu Bankier.pl LINK natknąłem się m.in. na cytaty z ministra, jak niżej. Pozwolę sobie dorzucić nieco komentarzy od siebie.
“Często powtarza się taką niesłuszną tezę, że państwo nie powinno się zadłużać, że jest jak budżet domowy – powinno wydawać tyle, ile dostaje. To teza świadcząca o braku wiedzy o procesach gospodarczych i finansowaniu rozwoju społeczno-gospodarczego”.
Nie wiem jak dużą wiedzę o „procesach gospodarczych” ma młody wiceminister, ale śmiałości w wypowiedziach odmówić mu nie można. Sądząc z młodego wieku, wykształcenia i doświadczeń, na studiowanie „procesów gospodarczych” i zagadnień makroekonomicznych czasu zbyt wiele nie miał, co potwierdzają jego wypowiedzi.
Odnoszenie się do rzekomych poglądów jakichś ekonomistów jest słabym sposobem obrony swoich poglądów. Nie wiem czy w Polsce są w ogóle ekonomiści, którzy postukują brak zadłużenia. Ja przynajmniej mam problem by na takich trafiać w naszych sporach o gospodarkę. Polska od przemian w latach 90-tych funkcjonuje w warunkach deficytu finansów publicznych i ekonomiści jedynie przestrzegali by panować na deficytem, który potrafi się łatwo wymknąć spod kontroli. Zadłużenie mamy również „od zawsze”. Spór natomiast toczymy o poziom deficytu i zadłużenia. Gdyby P.Patkowski faktycznie studiował „procesy gospodarcze”, w tym i najnowszą gospodarczą historię Polski, wiedziałby o co chodzi.
“finanse państwa są w dobrym stanie, a to, że w okres pandemii koronawirusa weszliśmy ze zrównoważonym budżetem, pozwala nam teraz aktywnie pobudzać gospodarkę do ponownego uruchomienia po okresie kilkutygodniowego lockdownu”.
Finanse publiczne nie były w dobrym stanie przed pandemią. Wiedząc, że kończy się okres koniunktury i czekają nas trudniejsze czasy, rząd powinien był w ubiegłym roku wypracować nadwyżkę w finansach publicznych w przedziale 1%-2% PKB. Niestety w 2019 r. nadal mieliśmy deficyt, ponieważ rząd podporządkował finanse publiczne wyciskaniu z nich 500+ i innych socjalnych prezentów. To ogromna nieodpowiedzialność, która mści się teraz koniecznością większego zadłużenia.
„Deficyt 2020 będzie duży, żeby w 2021 r. można było ograniczyć zadłużenie i wrócić na ścieżkę zrównoważonych finansów publicznych”
“Stąd nasza aktywność w zakresie tarczy antykryzysowej i finansowej. Nie ma żadnych wątpliwości że bez nich mielibyśmy już dwucyfrowe bezrobocie, a koszty gospodarcze i społeczne byłyby znacznie większe niż wpompowanie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy blisko 100 mld złotych w polskie firmy na ochronę miejsc pracy, zapewnienie płynności finansowej i przetrwanie koronawirusa przez setki tysięcy małych i średnich przedsiębiorstw”
Rząd nie robi żadnej łaski przygotowując plany ratunkowe. Niemal całość ekonomicznych działań, to standardowe w kryzysowych czasach decyzje. Absolutnie nic wyrafinowanego. Powielane schematy sprzed lat i oczywiste działania (ulga w płaceniu ZUS, gwarancje BGK itd.). I tu również nie ma poważniejszego sporu między ekonomistami. Że państwo ma ratować gospodarkę poprzez emitowanie długu i deficyt, nie wzbudza wątpliwości. Spór tyczy skali działań, ponieważ rząd ratuje społeczeństwo poprzez zadłużanie obywateli. Tą pomoc będziemy spłacać w kolejnych latach. Rząd nie ustrzegł się też błędów i wprowadzania niektórych instrumentów z opóźnieniem. Jednym opóźnień było wsparcie dla bezrobotnych, które przybrało formę prezentu od prezydenta, bo niestety nie dało się uniknąć podporządkowania nawet tej formy pomocy celom politycznym i kampanii wyborczej.