Sytuacja na rynku jest taka, ze trochę nie wiadomo co robić. Akcje na rynku polskim są przewartościowane (średnio oczywiście) o 5%-10%. Można więc powiedzieć, że są zbliżone do poziomu optymalnej wyceny. Przy czym taka ocena oparta jest na założeniu, ze w najbliższej przyszłości utrzymamy trzyprocentowy wzrost PKB i, w przypadku ewentualnej przeceny akcji w Europie Zachodniej czy USA, nie odbije się to na naszym rynku. Co do PKB istnieje na tą chwilą konsensus, ze w dłuższym terminie powinno się nam udać utrzymać trzyprocentowy wzrost przy pewnych (w tym in minus) odchyleniach. Przekonanie to zostało utrzymane po obniżce stopy referencyjnej NBP. Rynek odebrał to jako potwierdzenie, ze i RPP zależy na uniknięciu pogorszeniu koniunktury gospodarczej.
Mniej pewności dotyczy poziomów cen akcji na rynkach rozwiniętych. Wg moich szacunków, akcje w USA są przewartościowane aż o ok. 20%. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w Niemczech. Powstaje pytanie co dalej z tymi rynkami? Na wskazanych rynkach mamy już do czynienia z korektą od okresu wakacyjnego i jak na razie przebiega ona dość łagodnie. Nie ma oznak paniki. Inna rzecz, ze często początkowe fazy korekty rynku zachodzą dość spokojnie. Dla nas najgorsza byłaby panika, która najprawdopodobniej pociągnęłaby w dół o kilkanaście procent naszą giełdę.
Na korzyść naszego rynku działa osłabienie złotego w ostatnim czasie. Powinno to mieć (małe wprawdzie) pozytywne przełożenie na wyniki firm. Do tego dochodzi obniżony niedawno koszt kapitału i zapowiedzi niektórych członków RPP o kontynuowaniu procesu cięcia stóp procentowych.
Jeśli jednak uznamy, że nasz rynek akcji obarczony jest pewnym ryzykiem korekty w najbliższych miesiącach, to pozostaje pytanie w co uciekać, by przeczekać burzę. W chwili obecnej, ucieczka w obligacje nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście może trafić się taki układ, że okres spadku stóp (decyzja RPP) i jego pozytywne skutki dla portfela obligacji zgrają się w czasie z korektą cen akcji. Niestety nie mogę powiedzieć, by był to wariant obarczony wyjątkowo wysokim prawdopodobieństwem realizacji.
A jak sobie z zarysowanymi wyżej dylematami radzi rynek TFI? W ostatnich latach rynek TFI rośnie m.in. dzięki coraz szerszej palecie produktów, ale i obsługiwanych klientów. W tym drugim przypadku, to bardziej chodzi o klientów instytucjonalnych (w tym spółki i fundusze z rodzimych grup kapitałowych). Liczba osób fizycznych, które są klientami TFI, zapewne nadal nie przekroczyła 2 mln osób.
Rynek TFI (rozumiany jako wartość aktywów) rośnie pomimo makroekonomicznej niepewności. Przekładanie dynamiki wzrostu rynku na nastroje straciło sens już kilka lat temu. W związku z tym ograniczyłem obserwację do najpopularniejszych grup funduszy, gdzie dominują fundusze otwarte i popularne wśród osób fizycznych oraz podmiotów gospodarczych lokujących na rynku TFI swoje wolne środki finansowe. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że analizy nie ułatwia (a raczej utrudnia) przesunięcie pod koniec 2013 funduszu PZU SFIO Universum z funduszy obligacyjnych do grupy funduszy stabilnego wzrostu. Aktywa tego funduszu to aż 9 mld zł. Ta zmiana widoczna jest na wykresie w grudniu 2013.
Na załączonym wykresie daje się zauważyć w 2013 r. wzrost zainteresowania funduszami o bardziej agresywnej polityce inwestycyjnej. Trend ten uległ zatrzymaniu wraz z początkiem bieżącego roku. Wzrost aktywów to rezultat zarówno efekt wyceny, ale i napływu środków (bilans netto wypłat i wpłat). Zainteresowanie funduszami mieszanymi rosło znacznie wolniej. Popularnością w 2013 cieszyły się również fundusze absolutnej stopy zwrotu. Ta grupa funduszy w porównaniu z funduszami akcyjnymi i mieszanymi pozostaje, mimo powoli rosnącej popularności , wciąż dość skromnym składnikiem w całym rynku TFI. Wydaje się to skutkiem wyników tej grupy funduszy, które w okresach wzrostu ustępowały funduszom akcyjnym, a w tym roku ustępują wynikami funduszom mieszanym. Nie zamierzam oczywiście zniechęcać do tej funduszy tzw. absolutnej stopy zwrotu. To bardzo ciekawa propozycja, co potwierdzają wyniki kilku funduszy z tej grupy.
Niestety na przełomie roku w szeregi inwestorów zaczęła się wkradać niepewność. Nasza giełda zdawała się zbyt mocno dyskontować dobre prognozy makroekonomiczne, a do tego ewidentnie przewartościowane były (i są nadal) główne rynki w USA. Zaczęło się więc pojawiać pytanie: co dalej, i w co lokować wobec braku ciekawych alternatyw? W 2014 wartość aktywów funduszy akcyjnych, mieszanych i absolutnej stopy zwrotu, zmienia się w niewielkim stopniu. Zmiany netto zakupów i umorzeń w tym roku wskazują, iż inwestorzy powoli i ostrożnie wycofują się w bezpieczniejsze aktywa. Nie dziwi więc wzrost wartości funduszy rynku pieniężnego i papierów dłużnych.
I wracając do tytułowego pytanie… odpowiedź nie jest prosta. Poziom notowań i sytuacja makroekonomiczna (wraz z prognozami) są takie, ze nie wiadomo co robić z akcjami. Kupować czy się pozbywać. Warto się na kilka miesięcy wstrzymać z poważniejszymi inwestycjami do czasu wyjaśnienia sytuacji. Na pewno należy unikać gwałtownych ruchów. Do wzrostów na giełdzie pewnie nieprędko wrócimy, ale i można mieć nadzieję że unikniemy gwałtownej i znacznej przeceny. Nie ma co jednak ukrywać, że przecena akcji byłaby oczyszczająca dla giełdy i rozlewającej się atmosfery niepewności z powodu przewartościowania akcji na głównych rynkach.
Niestety ucieczka w obligacje to nienajlepszy pomysł. No może na kilka najbliższych miesięcy, przy założeniu kolejnego cięcia stóp przez RPP i wzrostu zainteresowania naszymi obligacjami przez zagranicznych inwestorów. Wtedy ok. W dłuższym terminie trzeba przyjąć, że rentowności obligacji będą rosły co może powodować, iż nasza inwestycja będzie miała skromne osiągi. Nie ma to jednak większego znaczenie w obliczy niepewności na rynku akcji i spadku cen niektórych surowców.
Pozostaje jeszcze wyjaśnienie przyczyn dużego zainteresowania funduszami bezpiecznymi, czyli skarbowych papierów dłużnych i pieniężnymi. Jedno z wyjaśnień podałem wyżej, czyli że widać małe przemieszczanie kapitału z akcji na fundusze bezpieczne. Drugi wyjaśnienie, to spadek stóp depozytów bankach w wyniku czego inwestorzy szukają ciekawszych ofert poza systemem bankowym.