Fatalne wyniki OFE wystraszyły przyszłych emerytów i wywołały fale oburzenia skierowaną na jakość zarządzania, a nawet idee OFE. Oburzenie jest na tyle duże, że w kilku krajach pojawiły się sugestię o likwidacji takiego rozwiązania i powrót do czegoś w rodzaju państwowego zakładu emerytalnego. Sam jestem świadkiem czy uczestnikiem dyskusji o OFE wśród zwykłych Polaków. Z całą pewnością podyskutować warto ale widać ze brakuje nam wiedzy nawet o podstawach systemu emerytalnego. W piątek tradycyjnie przeszukiwałem Rzeczpospolitą w poszukiwaniu ciekawych informacji ekonomicznych i prawnych i natknąłem się na tekst Przemysława Wiplera (Przemysław Wipler „Drugi filar nie dla emerytów”, http://www.rp.pl/artykul/2,236522.). Skoro Rzeczpospolita publikuje już takie teksty, to znaczy że nie jest dobrze z poziomem dyskusji. Trudno mi było ten tekst zostawić bez komentarza, gdyż świetnie (co nie jest pochwałą dla autora) pokazuje lęki dotyczące OFE. Odsyłam do lektury całego artykułu. W swoim komentarzu odnoszę się do wybranych myśli (pochyłą czcionką), niemniej dobrze pokazujących jego wydźwięk.
Prezydent podpisał się pod rządowym projektem ustawy dotyczącej określenia świadczeń pieniężnych wypłacanych ze środków zgromadzonych w OFE zwanych emeryturami kapitałowymi, a także zasad nabywania prawa, trybu przyznawania i ustalania wysokości oraz wypłaty emerytur kapitałowych. Wejście w życie rozwiązań proponowanych przez rząd w dramatyczny sposób przebuduje nie tylko II filar systemu emerytalnego czy szerzej rynek kapitałowy, ale całą polską gospodarkę i życie publiczne.
Powiało strachem. Rozczarowanie zasadami wypłat emerytur to bardziej wyidealizowane nadzieje krążące wcześniej w mediach, niż możliwa do zrealizowania rzeczywistość. W bardzo (bardzo) dużym uproszczeniu, nowością II filaru ma być jego indywidualizacja i inwestowanie składki na rynku finansowym. Wielkość tej części emerytury ma być uniezależniona od politycznych decyzji i administracyjnego ustalania parametrów do wyliczania emerytury. Niemniej należy pamiętać, że OFE są częścią całego społecznego systemu zabezpieczenia emerytalnego i jego wady i zalety należy rozpatrywać na tle całości systemu emerytalnego.
Proponowane rozwiązania pogłębiają dyskryminację rodzin (a w szczególności kobiet) wychowujących dzieci, w których bardzo często z powodów ekonomicznych jedno z rodziców poświęca się pracy w domu kosztem pracy zawodowej.
Rodziny te ze względu na koszty związane z wychowaniem dzieci mają nieporównanie mniejsze możliwości gromadzenia oszczędności na starość niż osoby bezdzietne, a jednocześnie w tych rodzinach zazwyczaj tylko jedno z małżonków płaci składki na emeryturę kapitałową (II filar).
Problem moim zdaniem jest sztucznie uwypuklony. Musimy sobie jasno powiedzieć, że w obiektywnych realiach gospodarczych naszego kraju, decyzja o modelu rodziny z niepracującą żoną jest wciąż luksusem i długo jeszcze będzie. Decydują się wiec na to osoby które na to stać lub rodziny zmuszone przez życie. Wobec powyższego, ani w okresie aktywności zawodowej, ani w okresie emerytalnym państwo nie rekompensuje faktu „niepracującej żony”.
W ten sposób autor porusza problem od zawsze wzbudzający żal i polemiki w społeczeństwie. Chodzi o dziedziczenie świadczeń współmałżonka po jego śmierci. Poziom świadczeń i skala wejścia w uprawnienia po współmałżonku to głównie wypadkowa: relacji liczby pobierających świadczenia do pracujących, długości życia, liczby osób pobierających świadczenia na korzystniejszych prawach, które nie są związane z odprowadzonymi składkami. Kolejnym problemem są świadczenia rolnicze. Po drugie, świadczenia ze społecznego systemu emerytalnego są przede wszystkim przypisane do osoby a nie do gospodarstwa domowego. Oczekiwanie dziedziczenia pełni wpłat do OFE wynika chyba z niezrozumienia obowiązującego modelu ubezpieczeń. Mieszanie do tego dzieci zmarłego świadczeniobiorcy tylko to potwierdza.
Pod hasłem solidaryzmu społecznego instalowany jest mechanizm, w ramach którego nie mamy szansy być solidarni ze swoimi najbliższymi – współmałżonkami i dziećmi, a przede wszystkim mechanizm przymusowego drenowania Polaków z 7,3 proc. pensji brutto ku pożytkowi instytucji finansowych. Co istotne, fakt, że na OFE dotychczas zarabiają jedynie ich zarządzający, udowodniła w ostatnich dniach Komisja Nadzoru Finansowego, z której wyliczeń wynika, że od początku reformy emerytalnej OFE zarobiły dla swoich klientów 24,8 mld zł i niemal całą tę sumę – 24,2 mld zł – straciły od początku tego roku.
Z lektury artykułu widać, że autor nie orientuje się w meandrach rynku finansowego, myli rolę OFE i generalnie nie lubi tej idei. Największym problemem jest niechęć do prywatnych instytucji finansowych zarządzających częścią przekazywanych im w zarządzanie pieniędzy. Ciekawy jestem czy w połowie 2007 autor tez wypisywał teksty o niegodziwym zarządzaniu. Liczba krytyków gwałtownie wzrosła dopiero jesienią tego roku.
Problem twórców OFE to naiwna wiara w rynek finansowy i jakość zarządzania przez komercyjne i rywalizujące o klienta instytucje finansowe. Mogę mieć tylko nadzieję, że doświadczenia z minionych miesięcy zostaną wzięte pod uwagę. Szkoda, że nie narzucono konieczności wyboru portfeli, tak by przyszli emeryci mogli wybrać mniej agresywne portfele. Należy jednak pamiętać, że wydarzenia na rynku finansowym z jesieni tego roku były wyjątkowe i że rynek w najbliższych kwartałach porzuci bieżące poziomy wyjątkowo niskich indeksów giełdowych. Na pocieszenie potencjalnym czytelnikom mogę podać, że na blogu jednego z bardziej znanych polskich ekonomistów zabrałem głos w dyskusji o limitach inwestycyjny dla OFE. Bardzo trudno jednak mi było przekonać niektórych uczestników że likwidacja ograniczeń dla OFE może być zabójcza co potwierdziło życie. Zdawanie się na wyjątkowość wiedzy i doświadczenie zarządzających powinno mieć swoje ograniczenia.