Decyzja Rady Polityki Pieniężnej pewnie nikogo nie zaskoczyła. Znając dotychczasowy rozkład głosów w trakcie głosowań i najnowsze makroekonomiczne dane, wiadomo było że trzyosobowa grupa tzw. jastrzębi nie przeforsuje w obecnych okolicznościach podwyżki.
Komunikat po dzisiejszym spotkaniu jest tradycyjnie dosyć skromny w oddaniu nastrojów w trakcie posiedzenia i rozkładu akcentów. Warto było przed lekturą dzisiejszego komunikatu przeczytać minutki z poprzedniego spotkania. W minutkach było widać powrót w pewnym sensie do sytuacji sprzed kilkunastu miesięcy, kiedy spór o politykę pieniężną był sporem o to co nas czeka. Grupa jastrzębi zabiegała o rozpoczęcie procesu zaostrzania polityki pieniężnej, a większość pozostałych członków RPP zdawała się czekać na potwierdzenie w faktach iż podwyżki stóp są faktycznie konieczne. No i były. Teraz jest podobnie.
Minęło kilka kwartałów i jesteśmy w momencie w którym mamy odpowiedzi (no, prawie) na dręczące RPP i makroekonomistów dylematy. Inflacja roczna doszła prawie do 5% i wszystko wskazuje na to, że wskaźnik nie będzie ulegał pogorszeniu. Do tego prognozy rynkowe wskazują iż na rynku panuje silne przekonanie, że bez przesadnego zaostrzania polityki pieniężnej powoli poradzimy sobie z inflacją. W komunikacie już wytłumaczono ewentualne dalsze utrzymywanie się inflacji na wyższym poziomie, cenami regulowanymi, żywnością oraz paliwami. Żywność, która miała napędzać wzrost inflacji będzie powoli zwalniać. Słabe wyniki produkcji sprzedanej i sprzedaży detalicznej oraz hurtowej za sierpień były sporym zaskoczeniem i od razu postawiły ekonomistów w dyskomfortowej sytuacji. Widać że nad rynkiem wisi pytanie: przypadkowe wahnięcie czy pierwszy sygnał wskazujący iż poważniejszy wzrost popytu wewnętrznego nam nie grozi.
Po argumentach przedstawianych w minutkach i po ostatnim posiedzeniu RPP widać iż przewagę osiągnęła ta część Rady , która nie jest chętna zaostrzaniu polityki pieniężnej chociaż z szacunkiem odniesiono się do argumentów strony przeciwnej. Oficjalnie więc nadal Rada obawia się efektu drugiej rundy oraz nie odtrąbiono ostatecznego zwycięstwa na inflacją. W takiej sytuacji trudno będzie jastrzębiom zdobyć większość w głosowaniach Rady w celu podniesienia stopy referencyjnej. W takich też okolicznościach wzrost wskaźników inflacji bazowej, w tym wskaźnika po wyłączeniu cen żywności i cen energii, nie zrobił poważniejszego wrażenia.
To stawia po znakiem zapytania dalsze podwyżki w tym roku. Nadal jednak uważam iż jest znaczne (powyżej 50%) prawdopodobieństwo podwyżki o 25 pkt. w tym roku. Wątpię natomiast by RPP zdecydowała się na podniesienie stopy referencyjnej do 6,5%. To byłoby możliwe tylko w przypadku opublikowania danych wskazujących na silne zagrożenie w walce z inflacją. Najnowsze dane makroekonomiczne utwierdzają mnie tylko w przekonaniu że Rada nie dokonałaby żadnego ruchu przed poznaniem danych za III kw.
W komunikacie po wrześniowym spotkaniu RPP zaskoczył mnie brak odniesienia do sytuacji na krajowym rynku walutowym i deklaracji premiera o zmianie waluty w 2011 r. Zmiany na rynku walutowym przypominają, iż jeżeli tylko rynek stwierdzi że krajowa gospodarka zwalnia a deficyt obrotów bieżących będzie się dalej pogłębiał, to złoty może przeżywać gwałtowne osłabienia, już na pewno straci ochotę do testowania granic wzmocnienia. Widać ze członkowie Rady (przynajmniej większość) byli zaskoczeni deklaracją premiera o euro. W naszych makroekonomicznych okolicznościach stanowi to argument „za” podniesieniem stóp. Deklaracja podjęcia tego tematu w „Założeniach polityki pieniężnej na 2009 r.” to granie trochę na czas ale i wskazanie że i RPP nie wierzy w szybkie wprowadzenie euro, a przynajmniej tak szybkie jak to deklarował premier.