Widać, że w czasie spadków oferta nowych funduszy jest skromniejsza. Ale czas niedźwiedzia na rynku ma swój co najmniej jeden poważny plus. W takich okresach naturalnym jest konkurowanie o klienta opłatami. I dobrze, bo w okresie hossy kwestia opłat była trochę zaniedbywana przez TFI. Klienci TFI z natury rzeczy nie musieli do tego przywiązywać większej wagi z powodu znacznych wzrostów jednostek uczestnictwa.
Ale ku dobremu idzie. BPH TFI ogłosiło na początku grudnia, że nie pobiera prowizji w okresie od początku grudnia minionego roku do końca marca 2008 r. Co ciekawe okres promocji pokrywa się z sugerowanym przez analityków okresem do zajmowania pozycji do akcjach czy funduszach. Inna rzecz, że promocja na jeden czy dwa miesiące w okresie kiedy inne TFI też zaczną rywalizację na opłaty, byłaby za krótka. Jest być może jeszcze jeden powód takiej hojności. BPH TFI w ubiegłym roku systematycznie tracił udział w rynku. Od grudnia 2006 do listopada 2007 udział BPH TFI w rynku funduszy spadł z 7% do 5%. Pewnym wytłumaczeniem może być to, że okres przygotowywania się do podziału BPH nie sprzyjał rozwojowi TFI. Trudno się też nie zgodzić i z taką opinią, że częściowe oparcie strategii na produktach z ochroną kapitału w czasach ogromnej popularności funduszy akcyjnych (w tym tzw. MiŚiów) było przedwczesne.
Na początku grudnia zezwolenie na działalność uzyskało trzydzieste trzecie TFI. Mowa o Amathus TFI. Zwrócę uwagę na nazwisko prezesa TFI, którym został Wojciech Kuryłek. W.Kuryłek był głównym ekonomistą w Kredyt Banku, a później prezesem BGK. Na razie jednak trudno znaleźć dokładniejsze informacje o kierunkach działania TFI. Nawet strona internetowa Towarzystwa jest niezwykle uboga w informacje. W gruncie rzeczy można tam znaleźć tylko adres i osoby należące do władz spółki. Oprócz omawianego TFI o zgodę na działalność ubiegają się również kolejne podmioty (Quercus, GO, Altu, Agro, Status, WDM, Reform Capital). Co ciekawe często są to towarzystwa tworzone przez byłych szefów działających już na rynku dużych i średnich towarzystw. Ciekawie rysuje się oferta tychże towarzystw, z tym że na ogół nie będzie to oferta dla tzw. drobnych ciułaczy. Pierwsze, zapowiadane fundusze są skierowane do wąskiej grupy inwestorów. Mogą to być osoby precyzyjnie skazane, ograniczeniem może być wielkość wpłaty lub oferta będzie skierowana tylko do osób zamożnych. Niektóry z zapowiadanych funduszy mają się koncentrować na wybranej grupie aktywów. Fundusz Agro chce się skupić na dobrze rozwijających się przedsiębiorstwach, których działalność jest związana z rynkiem rolnym. Altus zapowiada start z dwoma funduszami zamkniętymi. Pierwszy skupi się na spółkach niepublicznych, a drugi będzie inwestował w nieruchomości. W gruncie rzeczy więc nie jest to może nowość, ale dla wchodzącego na rynek TFI szansa na pokazanie na co go stać, pod warunkiem że spółki i projekty deweloperskie będą dobrze dobrane. Mnie intrygują szczególnie fundusze inwestujące w firmy niepubliczne. Dobór firm do nich i udział w zarządzaniu pokażą cały kunszt i wiedzę zarządzających. Podobną jak Altus ideę zamierza wykorzystać Satus TFI należące do Beskidzkiego Domu Maklerskiego. Beskidzki DM deklaruje chęć rozwijania wspomagania rozwoju perspektywicznych spółek, do czego chce wykorzystać formułę TFI. Ponadto co najmniej dwa nowe TFI deklarują tworzenie funduszy sekurytyzacyjnych. Na oferty nowych TFI można spojrzeć co najmniej dwa sposoby. Wejść na rynek zdominowanych przez silnych graczy można wyjątkową ofertą (jedno z TFI wspomina o funduszu alternatywnym), albo z już z grupą klientów czy też przedsięwzięciem (np. sekurytyzacja) dla którego TFI stanowi formę wehikułu finansowego zaadoptowanego dla ściśle określonej grupy osób albo dla planowanego przedsięwzięcia. Z całą pewnością grupa nowych i małych TFI będzie wylęgarnią pomysłów na to do czego można wykorzystać twór prawno-finansowy jakim jest TFI. Sądzę że z biegiem czasu większe towarzystwa będą również adaptowały te pomysły. Można na to spojrzeć i z drugiej strony. Wobec braki sieci dystrybucji i silnej konkurencji w najpopularniejszych typach funduszy, wybrane kierunki rozwoju wydają się wręcz mocno zdeterminowane. Inna rzecz że przedstawiane przez nowe TFI plany rozwoju wskazują, iż po prostu tworzenie funduszy „dla mas” wcale ich nie interesuje, przynajmniej w średnim terminie.
Kolejnym towarzystwem powinniśmy zobaczyć w bieżącym roku to BBI. Zwracam na ten przypadek uwagę. Grupa finansowa BBI jest już dość znanym podmiotem na polskim rynku. Do tej pory najczęściej towarzystwa funduszy tworzyły na ogół znane instytucje finansowe oraz osoby działające związane zawodowo z rynkiem funduszy. Od ubiegłego roku zaczynają się pojawiać instytucje i osoby spoza tego kręgu. BBI zamierza wykorzystać formę funduszu do inwestowania w spółki niepubliczne, co jest ściśle związane z dotychczasową działalnością grupy. Zwrócę tu przy okazji uwagę na pewne analogie w wehikułach prawno-finansowych tworzonych doraźnie lub na pewnym etapie rozwoju rynku usług finansowych. W pierwszym przypadku mam na myśli Narodowe Fundusze Inwestycyjne, a w drugim TFI. Otóż grupa BBI ma w swoim składzie już jedno NFI (Foksal) a teraz w ramach swojej działalności będzie rozwijać się również w oparciu o TFI.
Skoro zacząłem już mówić o coraz to nowych podmiotach i osobach które pojawiają się na rynku TFI, to warto być może powoli wprowadzić sobie w nawyk dokładne sprawdzanie nowych podmiotów. Oczywiście jest KNF który dając zezwolenie na działanie, „prześwietla” podmiot i jego twórców. To, plus zasady ostrożności związane z funkcjonowaniem funduszy radykalnie ograniczają możliwość wystąpienia przypadków kryminalnych. Warto jednać pamiętać, żę WGI też miało zezwolenie na prowadzeniu domu maklerskiego. Niemniej moją intencją nie jest straszenie malwersantami, bo ci mają w przypadku TFI raczej mocno ograniczone pole do oszustw, ale wobec coraz większej liczby nowicjuszy i pomysłów na wykorzystanie TFI, warto dokładnie sprawdzać doświadczenie zarządzających i ich „pomysł na biznes”, bo to że ktoś ma zezwolenie z KNF nie oznacza jeszcze że ma wiedzę jak pomnażać pieniądze klientów. Strategia rzucania się na każdą nowość na rynku, może nie być opłacalne w bieżącym roku.
Śledząc wydarzenia z rynku funduszy inwestycyjnych zaintrygowała mnie spora obecność w mediach marki Quercus TFI, czy też dokładniej mówiąc jej szefa Sebastiana Buczka. Autentycznie podziwiam umiejętność promowania marki, której wartość jest pochodną nazwiska szefa Quercusa. Dla osób obserwujących rozwój rynku TFI, to jedno z bardziej znanych nazwisk na tym rynku, wzbudzające ogromne zaufanie do nowopowstającej firmy. Na wstępie to kapitał nie do przecenienia. Jak tylko media podały że Sebastian Buczek odchodzi z ING TFI i tworzy z grupą pracowników nową firmę, jego nazwisko można dość często spotkać w mediach. Jak tylko Quercus rozpocznie operacyjną działalność będzie można się pokusić o wyliczenie ile znaczy nazwisko czy też marka „Sebastian Buczek” dla nowego towarzystwa. Zresztą pewnie właśnie z racji zaufania do nazwiska, media finansowe relatywnie często podają jego opinie o rynku. Sama strona Quercusa jest jeszcze dość skromna. Obok podstawowych informacji o podmiocie, wzbogacona jest krótkimi komentarzami rynkowymi S.Buczka oraz informacjami medialnymi o TFI Quercus. W pierwszej chwili przeglądając stronę Quercusa, miałem nawet pewien niedosyt informacyjny. Od strony informacji finansowej strona opiera się jedynie na skromnych komentarzach Prezesa Zarządu, S.Buczka w odstępach miesięcznych. Gdybym mógł coś polecić, to więcej rozmachu na stronie. A fakt iż komentarze pisze Prezes, może świadczyć iż towarzystwo ma problem z naborem pracowników. To by mnie akurat nie dziwiło, bo rozwój rynku kapitałowego wywołał duży popyt n pracowników.
BZWBK AIB TFI (..uff, skrót zawiera znaczną część historii przekształceń tych instytucji, może więc warto pomyśleć o czymś krótszym i prostszym) otrzymało zezwolenie na utworzenie nowego funduszu. Chodzi o Arka BZ WBK Energii FIO. Fundusz należy do kategorii funduszy o dużym ryzyku inwestycyjnym (66% akcji). Inwestycje funduszu skupiac się będą na walorach podmiotów z szeroko rozumianego sektora energetyki. Tak więc będą tam firmy od dużych elektroenergetycznych i z sektora paliw, przez opierających się na biomasie, związanych z energetyką słoneczną po wydobywcze. To niebanalny pomysł zarówno pod względem reklamowym (wg zasady że odróżnia się od innych funduszy) jak i jako faktycznie interesująca inwestycja. Biorąc pod uwagę ryzyko, twórcy wskazują na co najmniej 5-letni okres inwestycji. Od siebie dodam, że proponowałbym traktowanie takiego funduszu jako coś pomiędzy portfelem agresywnym a papierów dłużnych. Autorzy pomysłu słusznie powołują się rozwój energetyki, ale należy przy tym pamiętać że duże firmy energetyczne (a te pewnie będą w portfelu dominować) nie osiągają szokująco wysokich zysków i raczej nie sprawiają – jako ogół – niespodzianek w rozumieniu szokujących wzrostów cen akcji. Firmy energetyczne w naszym przypadku są uzależnione od koniunktury krajowej, gdyż w przypadku elektroenergetyki, gazu czy paliw, podmioty produkują przede wszystkim na potrzeby krajowe. Przyznam jednak że analiza wyników działów energetycznych na tle pozostałej części gospodarki i przy założeniu co najmniej przeciętnego poziomu doboru struktury portfela, wskazuje że koncepcja funduszu jest słuszna i przy założeniu dłuższej perspektywy inwestycyjnej fundusz powinien dać satysfakcję inwestorom. Na pewno odradzam ten fundusz osobom które traktują fundusze akcyjne jako okazję do szybkiego zarobku. Omawiany fundusz to przykład nowego trendu na naszym rynku. Pojawiają się fundusze, które można określić jako sektorowe. Rok temu mieliśmy silne wejście funduszy nieruchomości, a w II poł. roku pierwsze fundusze zbliżone do sektorowych. Proponuję jednak zwrócić uwagę przy każdej nowej ofercie. TFI traktują takie nowości trochę na zasadzie chwytu marketingowego. Ma to sugerować pojawianie się nowej jakości na rynku. Przepraszam za wyrażeniem ale czkawką pewnie odbija się obecnie wielu inwestorom inwestowanie w fundusze związane z rynkiem nieruchomości. W październiku czy listopadzie jedno z TFI moim zdaniem przesadziło, promując fundusz skupiony na idei mistrzostw Euro 2012. Fundusz miał się skupić sektorach które mają zyskać na organizacji Euro. Dzisiaj dokładne wskazanie firm które ewentualnie podłapią lukratywne kontrakty jest praktycznie niemożliwe. Ponadto żadna firma nie może przecież oprzeć działalności na przygotowaniach do jednomiesięcznej imprezy. Tak więc samo inwestowanie w spółki budowlane, hotelarskie czy sektora usług żywieniowych tylko dlatego że ma to jakiś tam pośredni związek z imprezą piłkarską traktuje jako przekroczenie dobrych obyczajów w reklamie.
Potwierdzeniem dla trendu branżowego w funduszach jest nowy pomysł Noble Funds TFI, czyli subfundusz który ma inwestować w akcje obligacje zamienne oraz inne instrumenty finansowe producentów dóbr luksusowych z krajów UE i OECD. Subfundusz będzie dość agresywny, gdyż udział dłużnych papierów wartościowych lub instrumentów rynku pieniężnego nie może przekroczyć 40% wartości portfela.
W artykule wykorzystałem informacje o rynku TFI dystrybuowane przez spółkę Analizy Online.