Kilka miesięcy temu wspominałem o „świńskiej górce” przy okazji omawiania miesięcznych wyników gospodarki. Chciałbym do tego tematu wrócić, bo rynek wieprzowiny jest akurat przedmiotem sporu pomiędzy Ministrem Rolnictwa i Premierem. Może nie tyle przedmiotem sporu, bo Premier nie oponuje, ale przedmiotem żądań Ministra. Wobec spadku cen skupu wieprzowiny, Minister stanowczo żąda interwencji pod postacią zwiększenia rezerw krajowych. Jedynym głosem sprzeciwu przedstawiciela rządu jaki odnotowałem w mediach, była opinia Pani Gilowskiej. Przypomniała Ona, że zjawisko „świńskiej górki” jest znane od dawna, a więc nikt nie powinien być zaskoczony wzrostem podaży wieprzowiny i spadkiem cen. Pani Minister przesadziła jedynie, mówiąc że górkę można przewidzieć z dokładnością do 1 tygodnia. Niemniej głos ten warto odnotować i pochwalić, bo w całym medialnym zgiełku trudno było się zorientować o co chodzi. Dziennikarze skupili się na różnicy zdań w rządzie, nie wyjaśniając przy tym istoty problemu. Kiedy rolnicy przyszli pod budynek rządu w Warszawie, nikt nie podsunął im mikrofonu, by w głównych wydaniach programów informacyjnych mieli okazję przekonać widzów dlaczego oczekują interwencji rynkowej. W efekcie powstało wrażenie, że to znowu jakiś problem gdzie rząd spóźnia się z reakcją. UE dopuszcza interwencje rynkową na rynku wieprzowiny, ale nie robi tego na zawołanie, bo zdaje sobie sprawę że jest to ingerencja w mechanizm rynkowy. Generalnie interwencje mogą zapobiegać załamaniu rynku, ale celem nie może być jego stabilizacja.
Na załączonych ilustracjach nałożyłem na siebie przebieg dwóch ostatnich „górek” oraz aktualną. Ilustracje obejmują liczbę sztuk oraz ceny skupu. Pełny cykl trwa ok. 3,5 roku. Przebieg cyklu jest dość podobny, niemniej każda kolejna „górka” nie jest wierną kopią poprzednich. Najwyższy poziom pogłowia osiągany jest po ok. 2 latach od rozpoczęcia cyklu. Spadek wydaje się trwać nieco krócej niż wzrost, bo ok. 1,5 roku. Już po dokładnym przyjrzeniu się wykresom widać, że precyzyjne wskazanie szczytu „górki” jest niemożliwe. Zresztą tempo wzrostów i spadków jest zmienne i może rzeczywiście zmylić producentów. Na to należy nałożyć rozkład cen skupu w trakcie całego cyklu oraz koszty produkcji, które również mają wpływ na kształt, czy też przebieg całego cyklu. Ostatecznie więc cykl oraz fakt że ma miejsce jest funkcją wielu zmiennych.
Przygotowując się dawny czas temu do napisania opinii o branży przetwórstwa mięsnego, natknąłem się w materiałach bodaj Agencji Rynku Rolnego na określenie przyczyn powstania „świńskiej górki”. Dla osoby, która zanalizuje to zjawisko w szerszym tle, wyniki badań ARR wydadzą się oczywiste. Cykliczność rynku wieprzowiny jest rezultatem przenikania się słabej umiejętności oceny rynku przez producentów żywca, rezultatów cyklu, czynników sezonowych oraz przypadkowych. Wahania cykliczne i trendy wyjaśniają 55%-60% zmienności rynku. Wahania sezonowe wyjaśniają 32%-35% (np. ceny pasz i skutki interwencji na rynku rolnym), a przypadkowe 8%-10% (np. choroby, klęski żywiołowe). Istotnym czynnikiem, który można zaliczyć do wahań sezonowych, jest zmiana opłacalności w innych segmentach działalności rolniczej. To dodatkowo wpływa na zwiększenie lub zmniejszenie zainteresowania chowem trzody chlewnej. Zachętą do skorzystania nawet w ostatniej chwili z koniunktury rynkowej na rynku wieprzowym jest krótki okres płodowy świni – niecałe 4 m-ce. Każdemu więc się wydaje, że zdąży się „załapać” na dobre ceny. W efekcie spora część drobnych hodowców doprowadza do przegrzania rynku i z nadzieją na odrobienie strat jedzie do Warszawy na manifestację. Zresztą wnioskowane przez Leppera zakupy dla powiększenie rezerw strategicznych to tylko 80 tys. ton, czyli kilka procent rocznego skupu. Nie wykluczone, że skończy się na znacznie mniejszej ilości. Interwencje to za każdym razem wdzięczny temat do pretensji i zarzutów. Trafienie we właściwy moment na rynku to nie lada sztuka dla decydentów.
Powyższym zarysowaniem problematyki „świńskiej górki” nie zamierzam usprawiedliwiać rolników. Przeciwnie, co potwierdzam w przytoczonej opinii ARR. Ten rynek daje się przewidzieć w pewnym zakresie i zarówno GUS jak i wydawnictwa oraz internetowe strony rolnicze pełne są informacji, które pozwalają przewidzieć ze sporą dokładnością (powiedzmy że nawet do dwóch kwartałów) co się będzie działo. Spotkałem się nawet z analizą rynku na bazie obserwacji pogłowia w różnej fazie rozwoju. Przypominało mi to trochę analizę techniczną na rynku akcji. Wobec powyższego, rolnicy powinni mieć głównie pretensje do siebie, bo obecna sytuacja to jeszcze nie załamanie rynku z powodów, których nie dało się przewidzieć.
Dla przeciętnego Polaka perturbacje na rynku wieprzowiny są widoczne w niewielkim stopniu. Zmiany cen na rynku detalicznym nie są tak silne jak w skupie. Cykle na rynku skupu wpływają częściowo na ceny detaliczne całego kszyka spożywanych gatunków mięs. Bez względu na fazę cyklu wieprzowina przeważa na naszych talerzach i zmiany w skupie wieprzowiny w marginalnym stopniu wpływają na substytucję pomiędzy drobiem a wieprzowiną.
Czy „górka świńska” to jakaś specyficzna anomalia rynkowa? Niekoniecznie. Jest więcej przykładów w gospodarce, gdzie występują cykle. Zresztą cała gospodarka ma tendencje do cyklicznego rozwoju, co wymaga interwencji banków centralnych (zmiana stóp procentowych). Nie powinna chyba też razić niechęć części hodowców do dokładnej analizy rynku. W końcu kilka dni temu inwestorzy giełdowi przystąpili do panicznej sprzedaży akcji, i to mimo że od kilku miesięcy związani z rynkiem fachowcy uprzedzają że rynek jest przegrzany. Tak więc rolnicy są trochę jak inwestorzy lokujący w akcyjnych funduszach inwestycyjnych. Jest tylko jedna różnica – inwestorzy nie strajkują pod gmachami rządowymi w Warszawie.
Marek Żeliński, marzec 2007