Opublikowane pod koniec marca wyniki przedsiębiorstw za IV kw 2005 r. to wprawdzie już odległa przeszłość, ale z drugiej strony są to najświeższe dane dotyczące sytuacji finansowej przedsiębiorstw i ich skłonności do inwestycji. Pewne elementy, które pozwalają nam przewidzieć sytuacje przedsiębiorstw otrzymujemy już w takich informacjach jak produkcja sprzedana (przychody), wstępne informacje o PKB (nakłady inwestycyjne), podaż pieniądza (kredyty długo- i krótkoterminowe), a tempo wymienionych tych i innych wielkości makroekonomicznych pozwala prognozować efekty działalności gospodarczej (wskaźniki rentowności obrotu).
Do 1998 GUS podawał wyniki przedsiębiorstw co miesiąc, zgodnie z ówczesnymi zasadami sprawozdawczości przedsiębiorstw. Pozwalało to na lepsze zrozumienie procesów gospodarczych, co przekładało się na trafniejsze prognozy makroekonomiczne. Do dyspozycji ekonomistów były jednocześnie i bez włoki czasowej wskaźniki cenowe, produkcja sprzedana i uproszczony rachunek wyników z elementami bilansu oraz produkcja wyrażona w odpowiednich dla wyrobu jednostkach. Obecnie dane te stanowią raczej dopełnienie obrazu gospodarczego jaki, przynajmniej w zarysie, otrzymujemy z bieżących (publikowanych co miesiąc) informacji. Niestety dane te nie są przedmiotem obszerniejszych komentarzy, a szkoda bo zawierają sporo interesujących informacji. Szczególnie polecałbym ich analizę inwestorom giełdowym, gdyż oparcie wizerunku gospodarki tylko na obserwacji indeksów giełdowych i wyników finansowych notowanych spółek jest znacznym uproszczeniem.
Realnie przychody w IV kw 2005 r. wzrosły o 8,3% w porównaniu z IV kw 2004 r. O tyle samo wzrosty koszty. To ważna informacji, bo koszty przez większość roku rosły w tempie szybszym, co przyczyniło się do pogorszenia wyników finansowych podmiotów. Poprawa kondycji gospodarki znalazła potwierdzenie w wynikach PKB za IV kw 2005 r. Poprawa realnej dynamiki przychodów w II połowie ubiegłego roku potwierdziła utrzymanie zadowalającego wzrostu gospodarczego po pewnym osłabieniu z jakim mieliśmy do czynienia na przełomie 2004 i 2005 r. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę, że w I kw wzrost na poziomie 0 wynikał jedynie z porównania z wyjątkowo dobrym I kw 2004 r. Przy założeniu, że dynamika sprzedaży w I k w2004 .r utrzymałaby się na poziomie III i IV kw 2003 r. to w baza porównawcza dla I kw 2005 r. byłaby mniejsza i roczna realna dynamika byłaby wtedy bliska 5%. Generalnie przychody ze sprzedaży w 2005 r. wzrosły realnie o blisko 5% w porównaniu z 2004 r. co, biorąc pod uwagę wyjątkowo udany dla polskiej gospodarki 2004 r., należy uznać za dobry rezultat.
Dokonując oceny wyników przedsiębiorstw posługuję się dynamiką realną przychodów, mimo iż kryje to w sobie pewne (na szczęście małe) uproszczenie. Należy pamiętać, że pomiędzy produkcją dóbr i usług w ujęciu miar je opisujących (tony, metry, roboczogodziny, waty, dżule itd.) a wskaźnikami cenowymi, istnieje pewna rozbieżność. Mówiąc w dużym uproszczeniu, każde z tych zjawisk ma pewną bezwładność zmian i liczenie realnych zmian na zasadzie tony x cena – wskaźnik cenowy w danym momencie czasu może trochę upraszczać rzeczywisty proces zmian realnych, tym bardziej im na wyższym poziomie agregacji danych makroekonomicznych będziemy się poruszać. W części przypomina to problem liczenie realnej stopy referencyjnej (stopa ustalana przez RPP), co prowadzi czasami do dość brutalnych polemik w mediach. Liczenie stopy realnej poprzez odjęcie od stopy referencyjnej w danym miesiącu najświeższych wyników rocznej inflacji jest wprawdzie najprostsze, ale niedokładne. Ponieważ roczny wskaźnik inflacji potrafi dość radykalnie się zmieniać (np. 2004 r.), to zalecane jest operowaniem średniej z dłuższego okresu (np. z 12 miesięcy). Niestety pewne uproszczenia zmuszony jestem przyjąć, gdyż stosowanie zbyt skomplikowanych miar lub zbyt wielu metod znacznie utrudniłoby lekturę tekstu.
Podobnie jak przy wielu wcześniej komentowanych wielkościach makroekonomicznych pojawia się pytanie czy dynamika wzrostu osiągana w III i IV kw ubiegłego roku jest wysoka. Moim zdaniem tak i sądzę, że jest to dobre i jeszcze dość „zdrowe” tempo wzrostu. Zdrowe tzn. nie powodujące wysyłania do uczestników gry rynkowej fałszywych sygnałów. Dla porównania przypomnę, że w latach 1995-98 realna dynamika przychodów przekraczała wyraźnie 10%, czy nawet 15%. Skończyła się to wszystko dość dramatycznie pod koniec lat 90-tych.
Można w ocenie dynamiki wzrostu użyć również porównań z analiz branżowych. Branża która rozwija się w tempie 10 i więcej procent, uważana jest za bardzo dobrą. Nie ma tu większego znaczenia czy mówimy o rynku RTV/AGD wyrażonym w mln USD czy rynku farmaceutycznym w ujęciu liczby sprzedanych opakowań. Najczęściej takim i wyższym tempem wzrostu charakteryzują się sektory, na wyroby których jest ponad przeciętny popyt z racji postępu technologicznego i dostępności cenowej czy wieloletnich zaniedbań rynkowych na tle presji ze strony konsumentów do zbliżenia się pod względem struktury i poziomu konsumpcji do społeczeństw z tzw. krajów rozwiniętych.
Dobrym porównaniem i poziomem odniesienia może też być branża spożywcza w rozumieniu całego działu PKD 15. Tutaj wiele osiągnąć już się nie da. Występują tu zarówno naturalne ograniczenia konsumpcji jak i opór przed akceptowaniem wyższych cen. Dział/branża spożywcza osiągnął średni roczny wzrost produkcji sprzedanej w bieżącej dekadzie na poziomie 3,6%. Ostatecznie można również odnieść tempo do osiągów w ostatnich kilkunastu latach. Średnia dla okresu 1993-2005 wynosi ok. 8%. Przy czym, moim zdaniem, nasz boom gospodarczy z lat 90-tych zawyża wartość średniej o ok. 1%.
Do liderów wzrostów w IV kw należały najczęściej działy przemysłowe. W kilku przypadkach wzrosty przekraczały 2 czy nawet 4-krotnie średnią ważoną dynamikę wzrostu dla przedsiębiorstw ogółem (produkcja wyrobów tytoniowych, drewna i wyrobów z drewna, produkcja z wyrobów niemetalicznych, produkcja aparatury elektronicznej). Wśród innych działów dynamikę wyraźnie ponadprzeciętną odnotowały działy: hotelarstwo, handel, transport lądowy oraz budownictwo. Przewaga działów przemysłowych w rankingu dynamiki nie powinna dziwić w okresie dynamicznego wzrostu gospodarczego w kraju i korzystnej koniunktury gospodarczej na świecie. Branże przemysłowe ze względu na zmienność cen, kursów walutowych, zmienność popytu na rynku surowców, sezonowość czy zmienny popyt zagraniczny (eksport) ulegają większym wahaniom niż działy usługowe. Stabilność działów usługowych wynika również z „produkcji” usług głównie na rynek krajowy.
Marek Żeliński, kwiecień 2006 r.