Ceny lipcu w porównaniu z czerwcem nie zmieniły się. Mimo to wzrosła inflacja w ujęciu rocznym z 0,8% na 1,1%. Przypominam, że wzrost rocznej dynamiki zmian cen wynika z zastąpienia zmian cen w lipcu ubiegłego roku (wskaźnik miesięczny: -0,2%), wskaźnikiem z tego roku. To oczywiście wytłumaczenie trochę „statystyczne”. Mówiąc językiem bardziej czytelnym, koszyk cen dóbr i usług z lipca tego roku w porównaniu do tego samego momentu sprzed 12 m-cy, wzrósł o 1,1%.
Wskaźnik miesięczny 0,0% to trochę więcej niż w latach ubiegłych. O tej porze roku (lata 1995-2005, z pominięciem 2000), głównie za sprawą cen żywności, miesięczny wskaźnik inflacji był w przedziale od –0,9% do –0,1%. Tak więc można powiedzieć, że wynik lipcowy jest stosunkowo duży. I tu niespodzianka, bo to nie brak spadku cen żywności był tego przyczyną. Ceny towarów wchodzące w skład koszyka żywnościowego (27,2% udziału w koszyku inflacyjnym) spadły w porównaniu z czerwcem o 1,5%, czyli standardowo jak na lipiec. Tym razem winny jest koszyk pozostałych dóbr i usług. W lipcu ceny tej części koszyka wzrosły o 0,6%. Ceny dóbr i usług nieżywnościowych nie zachowują się aż tak sezonowo jak ceny żywności, ale pewna sezonowość jest dostrzegalna. I rzeczywiście w lipcu ceny tej grupy dóbr mają skłonność do wzrostu, ale wynik lipcowy dość wyraźnie przekracza osiągi z ostatnich lat. Tym razem za wzrost tej części koszyka odpowiadają: ceny wyrobów tytoniowych, opłaty za najem mieszkania i nośniki energii (opał i energia cieplna), transport (głównie ceny paliw), usługi telekomunikacyjne (głównie ceny sprzętu) oraz usługi w zakresie rekreacji i kultury.
Podsumowując, wskaźnik inflacji jest w powolnym, ale silnym trendzie wzrostowym. Biorąc pod uwagę siłę tego trendu, wskaźnik może sięgnąć ok. 2,5% na koniec roku. Oznacza to przekroczenie dolnej granicy pasma wyznaczonego przez Radę Polityki Pieniężnej (od 1,5% do 3,5%). Reakcja RPP (tzn. wzrost stóp) będzie uzależnione od tempa wzrostu nie tylko inflacji, ale i PPI oraz podstaw naszej koniunktury (czyli w dużym uproszczeniu: proporcji inwestycji i konsumpcji).
Na zakończenie tematu inflacji chciałbym pokazać co decyduje o utrzymywaniu inflacji w ostatnich trzech latach. Powracam w ten sposób do tematu omawianego już na stronie, czyli co to jest koszyk inflacyjny, na jakiej podstawie konstruowany jest koszyk i jakie przemiany odzwierciedla w gospodarce i budżetach gospodarstw domowych.
W bieżącym roku kontynuowany jest wzrost usług związanych z użytkowaniem mieszkań i niestety będzie on kontynuowany w najbliższych latach (powód: urealnienie kosztów użytkowania mieszkań). Średnie tempo wzrostu w latach 2004-2006 wynosi 4,1%. W przyszłości, tak jak dotychczas, tempo wzrostu będzie uzależnione od administracyjnych zmian cen czynników kosztów, naszych zarobków i zmian cen energii. O ile można wierzyć w spadek cen ropy i gazu, to już na pewno nie w spadek cen ciepła i energii elektrycznej. Potrzeby inwestycyjne sektorów wytwarzających te dobra są znaczne (szczególnie elektroenergetyki). Również za takie czynniki jak zdrowie i transport będziemy płacić więcej. Badania listy priorytetów w wydatkach ludności prowadzone w Polsce i państwach rozwiniętych potwierdzają, że na ratowanie zdrowia jesteśmy w stanie wydać przysłowiowe „każde pieniądze”, tym większe im większą z biegiem lat Polacy będą wygospodarowywać nadwyżkę pieniężną ponad podstawowe potrzeby (np. żywność i mieszkanie). Potwierdza to również wzrost sprzedaży w aptekach w bieżącej dekadzie (średni wzrost roczny w tym okresie to ok. 7%). Zjawisko to jeszcze lepiej wskazuje dynamika sprzedaży leków niewymagających recepty. Średni roczny wzrost w latach 2002-2005 sięgnął 10% przy zaledwie 4% odchylenia standardowego dynamiki. Z transportem to trochę inna historia. Tu głównym problemem są koszty paliwa i funkcjonowanie transportu publicznego. Ten ostatni będziemy musieli dofinansować, albo bezpośrednio w cenach biletów albo pośrednio przez dopłaty gminne. Większość pozostałych grup koszyka inflacji ma charakter rynkowy, więc nie ma się co martwić o ich wpływ. Ich wpływ na ceny będzie się z czasem zwiększał, ale głównie w wyniku wzrostu ich udziału. Bardzo dobrze to widać w przypadku grupy „łączność”. Udział tej grupy w koszyku zwiększył się z 3,8% w 2002 do 5,6% w roku obecnym. Na inflację „łączność” działa na szczęście hamująco, tzn. ceny mają tendencję spadkową. W tym przypadku to efekt konkurencji oraz postępu technicznego.
Powróciłem do kwestii koszyka inflacyjnego by przypomnieć, że omawiane co miesiąc przeze mnie zmiany cen, to nie tylko nudna statystyka ale w rzeczywistości proces przemian ekonomicznych który sami kształtujemy i którego jesteśmy świadkami. Część zjawisk towarzyszy na od lat (wzrost cen użytkowania mieszkań), a część pojawia się incydentalnie (wahania cen paliw, płodów rolnych i surowców).
Marek Żeliński, wrzesień 2006