Uprawnienia i przywileje emerytalne to jeden tematów o charakterze ustrojowym. Nowa ustawa o tzw. pomostówkach to jedna z wieli ustaw fundamentalnych mających wpływ na określanie relacji ekonomicznych pomiędzy grupami społeczeństwa. W dużym uproszczeniu relacje ekonomiczne w społeczeństwie akceptujacym gospodarkę wolnorynkową– w wersji podręcznikowej – nie powinny być regulowane przez akty prawne czyli administracyjnie, a wskutek faktycznego zapotrzebowania na dana pracę. Tyle „podręcznik”, bo w rzeczywistości na potrzeby funkcjonowania państwa i dla zachowania jego bezpieczeństwa kreujemy grupy zawodowe, których liczebność nie może być uzależniona od decyzji obywateli oraz które nie mogą funkcjonować na zasadzie negocjowanej opłaty za wykonaną dla społeczeństwa pracę. Dobrym przykładem mogą być żołnierze zawodowi. Państwo określa liczebność armii i określa wynagrodzenia oraz inne świadczenia ( w tym emerytalne) dla tej grupy zawodowej. Na przeciwnym biegunie mamy zawody, w których liczebność pracowników i otrzymywane przez nich wynagrodzenie jest rezultatem popytu generowanego przez społeczeństwo (np. budownictwo).
Na to nakłada się czynnik ekonomiczny i społeczny rozumiany na dwa sposoby. Osobista utrata zdrowia i maksymalna możliwa efektywność sektora. Pierwszy to problem zapotrzebowania na pracę, która jest szkodliwa i doprowadza do utraty zdrowia czy nawet poważnego zagrożenia życia. Drugi problem to brak możliwości (w uproszczeniu – obiektywny) przeniesienia na produkt czy wytwarzaną usługę pełnych kosztów pracowniczych, czyli łącznie w kosztem przywilejów emerytalnych. W tym przypadku mam na myśli sektor, którego produkty są absolutnie niezbędne dla funkcjonowania i bezpieczeństwa gospodarki, ale sektor nie ma już możliwości obniżenia kosztów i nie ma możliwości przerzucenia obiektywnych kosztów pracowniczych (w tym świadczeń emerytalnych) na cenę produkty lub usługi. W uproszczeniu możemy wymienione czynniki ekonomiczne określić jako obiektywne. Świadomie nie podaje przykładów sektorów gospodarki, które mogą być tym objęte. Wiem tez również, że zdefiniowanie tych sektorów to tak naprawdę w pewnym stopniu efekt przekonań ekonomicznych każdego z nas. W takim przypadku państwo może się decydować na wzięcie na siebie (czyli na nas wszystkich, podatników) tej części wynagrodzeń i świadczeń, którym sektory nie są w stanie podołać i nie mogą przenieść na otoczenie gospodarcze.
By w pełni zarysować tło ekonomiczne należy zaznaczyć, że w rzeczywistości byłoby oczywiście racjonalne gdyby każdy sektor gospodarki prezentował rzeczywiste koszty swojej działalności. Inaczej mamy do czynienia ze zniekształcaniem rachunku ekonomicznego przeprowadzanego przy alokacji zasobów w gospodarce. Jednym z takich sztandarowych przykładów może być skala do jakiej rozrosło się górnictwo w latach 80-tych i mocno zniekształcony rachunek ekonomiczny, który powoduje dokładnie to samo w sektorach kooperujących. Za swój przerost i zafałszowanie cen energii w gospodarce górnictwo mocno płaci do dzisiaj. Dążenie do najbardziej efektywnej alokacji kapitału to oczywiście kolejny podręcznikowy ideał, ale przy wszelkich decyzjach ekonomicznych decydenci powinni o tym pamiętać. Warto też pamiętać, że ze zniekształcaniem rachunku ekonomiczne mamy na co dzień do czynienia, ale ma to czasami swoje uzasadnienie. Świetnym przykładem jest sektor tzw. zielonej energii, gdzie bez ulg czy dedykowanych programów wsparcia finansowego i uregulowań administracyjnych, funkcjonowanie tego sektora byłoby niemal niemożliwe. Zresztą przykłady zniekształcania rachunku ekonomicznego spotykamy niemal na każdym kroku, począwszy od lokalnego sklepu spożywczego.
Na końcu pozostają nam choroby zawodowe i zawody niebezpieczne. Kiedy słucham niektórych wypowiedzi związkowców, to każdy a szczególnie ich zawody są niebezpieczne i szkodliwe dla zdrowia. Pół żartem pól serio, praca jest generalnie szkodliwa dla człowieka. Sam znam przypadki osób, które wskutek tzw. siedzącej pracy biurowej nabawiały się poważnych schorzeń kręgosłupa. Obserwując zmiany na liście zawodów objętych przywilejami emerytalnymi, można się być może zgodzić z większością zawodów tzw. fizycznych. Notabene określenie zawód jest uogólnieniem, ponieważ powinniśmy mówić o stanowiskach. Niemniej w przypadku większości prac umysłowych uzyskany efekt jest rezultatem zaszłości historycznych, kompromisu i siły związków zawodowych.
Ponadto w ustawie o pomostówkach ma się znaleźć idea częściowego przenoszenia finansowych kosztów uprawnień emerytalnych na zakłady pracy. Moim zdaniem to dobre rozwiązanie, bo łączy wysokość świadczeń z efektywnością sektora. To właśnie przeniesieniu kosztu na państwo spowodowało bardzo nonszalanckie podejście do świadczeń emerytalnych i ogromne oczekiwania. Niestety ta propozycja nie została przyjęta ze zrozumieniem przez związkowców. W pewnym sensie można to zrozumieć, bo jest sprzeczna z interesem ekonomicznym osób uprawnionych.
Nie ma co ukrywać, że skoro można by się pewnie szkodliwości pracy dopatrzyć u kilku milionów Polaków i nie jest możliwe ulżenie wszystkim to o przywilejach emerytalnych decydować będzie ekonomia czyli stan finansów państwa, a może bardziej – sens ponoszenia przez pracujących kosztów tak mocno rozdymanych przywilejów emerytalnych. W efekcie więc możemy mówić o zabezpieczaniu finansowym tylko tych osób które są najbardziej poszkodowane. Mamy jednych z najmłodszych emerytów i niepotrzebnie obciążamy gospodarkę kosztami przedwczesnych emerytur. Niestety realiów ekonomicznych obejść się nie da, zresztą lista uprawnionych do przywilejów emerytalnych była zbyt długa.
Patrząc na zmieniającą się listę uprawnionych zawodów i słuchając związkowców odnosi się wrażenie, że wcale nie zależy im na poprawie warunków pracy czy na zmianach drogi zawodowej (zmiana stanowiska wraz z wiekiem czy konsekwencjami zdrowotnymi). Ludzie chcą sobie szkodzić (a przynajmniej nie maja nic przeciwko temu) i chcą za to przywileje emerytalne.
Problemem jest tez to iż wiele z zawodów uważa przywileje emerytalne za coś oczywistego i nie przeszkadza strajkującym fakt iż szereg innych zawodów o niemal identycznym obciążeniu dla zdrowia nie ma takich uprawnień. Przykładowo wg kolejarzy, ci z nich którzy zajmują się budową szlaków kolejowych mają być objęta przywilejami emerytalnymi. Jeżeli tak, to dlaczego nie pracownicy budujący drogi? Dochodzimy tu do uczciwości (czy tez jej braku ) wobec innych grup zawodowych. Zresztą strajkujący i liderzy związkowi unikają konfrontacji z opłacającą przywileje emerytalne resztą społeczeństwa. Starają się podkreślać że to konflikt z rządem. Nie widzę powodów by unikać w mediach konfrontacji pomiędzy grupami społecznymi. Konflikt natury ekonomicznej istnieje i liderzy związkowi powinni pozostałą część społeczeństwa a nie rząd przekonywać do większych wydatków.
Wiem że w zmiana przepisów narusza zaufanie wobec państwa. Jeżeli jednak zauważymy iż większość przywilejów zawodowych jest zbyteczna i że tak naprawdę nic w naszym życiu zawodowym nie jest w 100% pewne, to dyskomfort wywołany zmianami mi się zmniejsza. Zresztą nie sądzę by liczba osób wybierających taki czy inny zawód głównie z powodów emerytalnych była duża. Mnie zmienność i nieprzewidywalność warunków finansowych również dotyczy. Nie mam gwarancji zatrudnienia i niezmienności stanowiska. W trakcie mojego życia zawodowego zmieniano przepisy emerytalne.
Nie ma co jednak ukrywać, że część „ideologii” przykładanej przez rząd do kontynuowanej reformy emerytalnej jest trochę niepoważna. Lęk przed utratą przywilejów emerytalnych to w części lęk o możliwość zatrudnienia w wieku starszym. Wcześniejsze emerytury dają często przynajmniej minimalne ekonomiczne bezpieczeństwo. Nie ma co ukrywać, że przynajmniej obecnie osoby które maja kilka i kilkanaście lat do podstawowej emerytury nie są specjalnie poszukiwane na rynku. Przepisy czy programy 50+ nie są w stanie tego radykalnie zmienić. To wymaga trwale niskiego bezrobocia i zmiany mentalności pracodawców. Mówienie więc ze to dla dobra pracownika i po to by pracując dłużej wypracował sobie wyższą emeryturę jest moim zdaniem zbyteczne.
Na cały ten problem, z pominięciem zawodów faktycznie szkodliwych, można spojrzeć i z innej perspektywy. Mam na myśli odpowiedzialność za swoje życie zawodowe czy za siebie. Większość z nas poddana jest konieczności zmiany zawodu lub stałego dokształcania i ponosi ryzyko trudnej do przewidzenia przyszłości i odczuwa niepewność o to czy będziemy mieli pracę po 50-tce czy 60-tce. Dlaczego mam się jednak zgodzić by część grup zawodowych moim kosztem wyzbyła się tych lęków? Niestety odpowiedzialność za dopasowanie się do wymagań rynku pracy spoczywa na nas i rząd z przyczyn makroekonomicznych i demograficznych musi dokończyć reformę systemu emerytalnego.