Jakiekolwiek pomysły zmierzające do ułatwienia Polakom życia generalnie zasługują na pochwałę. Związek Banków Polskich jest jednym z uczestników programu „Koalicja na rzecz rozwoju obrotu bezgotówkowego i mikropłatności”. W dużym skrócie, program zawiera działania zmierzające do zwiększenia obrotu bezgotówkowego w kraju. Inicjatywna cenna, choć trzeba przyznać, że akurat ta sfera naszego życia i tak bez specjalnych zachęt rozwija się niezwykle dynamicznie. Gdyby tak jeszcze sektor państwowy robił w elektronizacji życia społeczno-gospodarczego postępy w takim tempie jak sektor prywatny, byłoby już całkiem idealnie.
Zaniepokoił mnie jeden z pomysłów programu jaki ma trafić pod rozpatrzenie komisji „Przyjazne Państwo”, jak podaje „Parkiet”. Otóż ZBP proponuje by wszelkie wynagrodzenia przekazywano obywatelom na rachunek bankowy. Inaczej mówiąc, ZBP proponuje zniesienie zapisu o wypłacie wynagrodzenia w gotówce i zastąpienie go obowiązkowym kontem. Zgodnie z prawem podstawową formą przekazywania wynagrodzenia jest wypłata w gotówce. Oczywiście niezwykle powszechne jest przelewanie na wskazane konto bankowe, ale (również zgodnie z prawem) zakład pracy musi mieć zgodę przedstawicieli załogi na takie rozwiązanie. Dla obydwu stron rozwiązanie takie jest bardzo wygodne i zmniejsza koszty. Niebagatelny jest też argument o zwiększeniu bezpieczeństwa.
Według różnych danych, konto osobiste posiada od 54% do 60% Polaków. Przypuszczam, że dominująca większość z nich jest z tego zadowolona. Czy warto więc uszczęśliwiać pozostałe 40%? Moim zdaniem, nie. A do tego obawiam się że intencje ZBP nie są do końca czyste i to z kilku powodów. Zanim to wyjaśnię, warto scharakteryzować osoby które konta do tej pory nie mają. Przede wszystkim są to osoby, o na tyle niskich zarobkach/świadczeniach, że niemal całe wydają w ciągu miesiąca. Dla nich więc konto nie stanowi przesadnej atrakcji. Wątpliwe jest osiąganie z tego tytułu korzyści finansowych, ponieważ konta mają niemal zerowe oprocentowanie i koszty w postaci prowizji. Oczywiście można szukać konta z funkcją lokaty, czyli swego rodzaju hybryd. Jednak ich funkcjonalność bywa znacznie mniejsza i są mniej opłacalne o ile w ogóle. Ponadto od momentu otrzymania świadczenia na rachunek, wypłaty powodują jego uszczuplenie do zera, więc stan konta od jakiego są liczone odsetki jest stosunkowo niski. Dla osób które nie mają dostępu do komputera, i których nie interesują osiągnięcia z dziedziny techniki i telekomunikacji, kontakt ze swoim kontem ograniczy się do bankomatu i najbliższej placówki banku. Zamiast więc pracownika Poczty Polskiej, (przedsiębiorstwa które pełni rolę podmiotu użyteczności publicznej), który przyniesie i w drzwiach mieszkania przekaże pieniądze, potencjalny nowy klient banku, musi pofatygować się do banku lub bankomatu. Problem w tym, że dostęp do infrastruktury bankowej łatwo dostępny jest głównie w miastach.
Kwestie przymusowych kont postawiłbym w postaci zestawienia przymusu i korzyści. Czy ZBP zagwarantuje, że będzie to opłacalne dla np. emerytów? Przede wszystkim koszty związane z prowadzeniem konta przekroczą korzyści finansowe. Dodatkowo banki za pomocą bodźców finansowych próbują zniechęcić do bezpośredniego kontaktu z placówkami (mam na myśli operacje dokonywane w „okienkach” jak wpłaty, wypłaty i przelewy) za pomocą bolesnych prowizji by zachęcić klientów do korzystania z bankowości elektronicznej. Utrudnia się w ten sposób poszukiwanie najtańszych form dokonywania comiesięcznych płatności osobom fizycznym, a tabele opłat i prowizji ulegają częstym zmianom.
Wygląda na to, że ZBP byłoby wygodnie ustawowy przymus korzystania z banków rozszerzyć z podmiotów gospodarczych na osoby fizyczne. O ile w przypadku podmiotów można to jeszcze uzasadnić, to w przypadku osób fizycznych niekoniecznie. Mogę mieć tylko nadzieję że omawiany pomysł ZBP nie jest podyktowany bieżącą sytuacją sektora bankowego i nie ma na celu poprawy płynności banków. Dla banków byłoby to niezwykle wygodne i opłacalne, ponieważ kilka mld złotych wpłynęłoby na konta bankowe i w części (chociaż niekoniecznie w tym samym banku) pozostałoby w sektorze. Mam przykładowo na myśli wszelkie comiesięczne opłaty jak czynsz, energia itd. Pieniądze ten zmieniałyby jedynie właściciela w sektorze bankowym, z osoby fizycznej na – powiedzmy – dostawce energii elektrycznej.
Argument, iż w niektórych krajach taki przymus (własne konto) istnieje, mnie nie przekonuje i nie rozumiem dlaczego słowo „promocja” (w dokumencie jest mowa o promocji płatności bezgotówkowych) ma polegać na przymusie. Program „Koalicja na rzecz rozwoju obrotu bezgotówkowego i mikropłatności” wspomina też o walce z tzw. wykluczeniem bankowym. Mowa o osobach które nie mając kontaktu z bankiem i stosowaną tam techniką są rzekomo wykluczane. Nikt wbrew sobie się nie wyklucza.
Obrót bezgotówkowy z całą pewnością warto promować, a w wielu płaszczyznach funkcjonowania państwa, gospodarki i społeczeństwa daje się uzasadnić nawet i przymus. Nie widzę jednak istotnych powodów dla których akurat osoby fizyczne miałyby być zmuszane do korzystania z banków. Wolałbym by banki po prostu zabiegały o klientów ciekawą ofertą.