Wg założeń budżetowych, na 2010 r. wydatki mają być minimalnie większe od ubiegłorocznych. Dochody mają być mniejsze o 9% w porównaniu z wykonaniem za 2009 r. Planowany deficyt na ten rok to 52 mld zł. W relacji do PKB będzie to wartość poniżej 4%.
Po trzech kwartałach można powiedzieć, że sprawdzi się prognoza wpływów z podatku VAT. Ten podatek to czołowa pozycja w dochodach naszego budżetu państwa, bo aż 44%. Planowano wzrost wpływów o ok. 8% w porównaniu z wykonaniem w 2009 r. Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Analizując na przykład dynamikę zmian we wpływach w podatku VAT, można zaryzykować twierdzenie, że wpływy minimalnie przekroczą wartości planowane (ok. 106 mld zł). może to być kwota pomiędzy rzędu 3 mld zł.
Miłą wiadomością są wpływy z akcyzy. Planowano powtórzenie wpływów z roku 2009, czyli ponad 53 mld zł. Opierając się na wynikach po 9 miesiącach, jest szansa iż z tego tytułu wpływy będą większe o 2-3 mld zł. Te pieniądze bardzo się przydadzą, ponieważ wygląda na to iż wpływy z CIT mogą być mniejsze o 3 do 5 mld zł. Na słaby wynik rzutują bardzo słabe wpływy z okresu marzec-lipiec. Jest pewna nadzieja na lepszy IV kwartał, dlatego podałem jako dolną granicę 3 mld zł.
Mam nadzieję, że nie jestem niepoprawnym optymistą twierdząc, że w części podatkowej budżet zrealizuje planowane wpływy. Różnica względem założeń polega na tym, iż będziemy mieli niedobór w podatkach dochodowych (głównie w CIT). Na szczęście nadwyżka wpływów z podatków pośrednich pokryje te braki.
Generalnie wydźwięk wyników budżetu po trzech kwartałach oceniłbym jako neutralny. Z jednej strony wszystko wskazuje na to, iż nie przekroczymy planowanego deficytu. Pocieszająca jest również realizacja wpływów budżetowych z podatków, rozumianych jako suma. Razi trochę skala niedoszacowania wpływów z CIT. Możemy być świadkami realizacji nawet o kilkanaście procent poniżej planu. Trzeba oczywiście pamiętać, że CIT w naszym budżecie to tylko ok. 10% w ostatnich latach. Ponadto planowanie wpływów z podatków dochodowych obarczone jest zawsze pewnym błędem. Szczególnie w okresach wahań koniunktury.
Z drugiej strony trudno uznać planowany deficyt na poziomie 52 mld zł za sukces. Jest to deficyt o połowę za duży. Niewielkim tłumaczeniem są tu okoliczności, czyli spowolnienie gospodarcze z ubiegłego roku, które wywołało sporych rozmiarów deficyt. Mści się na nas relatywnie niska elastyczność wydatków budżetowych oraz odłożenie decyzji zmierzających do ograniczenia deficytu o kilka kwartałów.