Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej podało, że wg wstępnych szacunków stopa bezrobocia w styczniu sięgnęła 13,1%. Oznacza to niemal 2,1 mln bezrobotnych. Dane styczniowo nie mogą być oczywiście zaskoczeniem, ponieważ już wynik z grudnia 2010 był pierwszym sygnałem, że obniżanie stopy bezrobocia pójdzie nam opornie w najbliższych kwartałach. Generalnie nadal mamy trend wzrostu stopy bezrobocia, ale uległ już w zimie niemal zatrzymaniu. Liczba bezrobotnych w grudniu i styczniu jest większa o ponad 2% w porównaniu z analogicznym okresem sprzed roku.
Jest to dobry moment by przypomnieć jedną cech naszej gospodarki, która – jak się wydaje – nie uległa istotnego zmniejszeniu w porównaniu z latami wcześniejszymi. Otóż dopiero przy tempie wzrostu powyżej 4% PKB i dobrych perspektywach, bezrobocie zaczyna spadać. To stawia pytanie o perspektywy liczby bezrobotnych w najbliższych kwartałach w kontekście prognoz gospodarczych dla Polski, z których średnia daje niemal 4% wzrostu PKB na 2011 r. Dla krajów rozwiniętych to wartość godna pozazdroszczenia, ale dla nas – w kontekście bezrobocia (i nie tylko!) – nie jest to wartość zachwycająca.
Analiza zależności stopy bezrobocia od tempa wzrostu gospodarczego w polskich warunkach nie jest zajęciem łatwym. Pierwszym problemem jest już czas jaki należy (można) brać pod uwagę. W realiach kraju rozwijającego się i przechodzącego z gospodarki niemal socjalistycznej na wolnorynkową, każde kolejne kilka lat to nowe realia gospodarcze, które powodują że porównywanie – przykładowo – II poł. lat 90 tych z obecnym okresem – zawiera w sobie ryzyko znacznego błędu. Potem było wejście do UE, co dało pozytywne skutki w postaci wzrostu eksportu i otwierania rynków pracy dla Polaków. Kolejnym problemem jest w ogóle sposób liczenia stopy bezrobocia.
Korzystna koniunktura w połowie lat 90-tych spowodowała spadek stopy bezrobocia z 17% do 10,6% w ciągu niecałych 4 lat. Kolejny okres to koniec lat 90-tych do I połowy 2004 r. Aż do 2002 to czas stałego pogarszania się koniunktury, na krótko przerwany gospodarczym ożywienie w 2000 r. W zasadzie był to na tyle krótkotrwały impuls gospodarczy, że pozostał niemal bez wpływu na stopę bezrobocia. Stopa bezrobocia sięgnęła na przełomie 2003 i 2004 r. poziomu 20%. Poprawę koniunktury jaką była już ewidentnie widać w 2003 r. z pewnym opóźnieniem przyczyniła się do zmiany trendu. Dopiero w II poł. 2004 r. bezrobocie zaczęło spadać. Były dwa główne powody: wzrost zatrudnienia i szukanie pracy przez Polaków w krajach UE. W ciągu kolejnych czterech lat, stopa bezrobocia spadła ze wspomnianego poziomu 20%, do niemal 9%. O ponad połowę! Uwagę zwracają dwa czynniki gospodarcze, ważne w prognozowaniu bezrobocia. Wzrost gospodarczy powyżej 4% i czas trwania okresu dynamicznego wzrostu. W latach 2006-2008, tempo PKB utrzymywało się na poziomie ok. 6%, co korzystnie wpłynęło na postrzeganie przyszłości przez przedsiębiorstwa. I to właśnie na ten okres przypada 60% spadku bezrobotnych. Światowy kryzys gospodarczy przyszedł w chwili kiedy stopa bezrobocia była na rekordowo niskim poziomie, czyli 9%.
W ciągu pierwszych dwunastu miesięcy od jesieni 2008 r., liczba bezrobotnych wzrosła aż o 28%, co jest wynikiem niemal identycznym jak na koniec XX wieku. Tak wiec mimo dość różnych uwarunkowań makroekonomicznych, gospodarka w pierwszym odruchu dostosowawczym do nowych (gorszych) warunków reaguje wzrostem liczby bezrobotnych o ¼. Nową jakością jest odmienna reakcja w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy. Ponad dziesięć lat temu w drugim roku liczba bezrobotnych wzrosła o 16%, a obecnie już tylko o 5%. Pomogło to, że sam kryzys światowy nie okazał się tak dotkliwy jak przypuszczano, a Polsce udało się przejść suchą nogą (nie licząc skutków w postaci deficytu finansów publicznych). Czynników dzięki którym udało się nam zatrzymać wzrost bezrobocia jest pewnie kilka. Ja chciałbym zwrócić uwagę, że nastąpiła zmiana w podejściu samych podmiotów gospodarczych do zatrudnionych. Z jednej strony przerosty zatrudnienia nie były tak duże jak ponad dziesięć lat temu, a z drugiej doświadczenia z I poł. ubiegłej dekady, każą pamiętać że nawet jeśli łatwo jest zwolnić pracowników, to nie tak łatwo jest szybko pozyskać doświadczoną kadrę.
Szybki powrót na ścieżkę wzrostu w Polsce zapobiegł pogorszeniu się nastrojów wśród przedsiębiorców. Podtrzymują go prognozy, które wskazują że w średnim terminie Polska nie powinna mieć problemu z utrzymaniem tempa PKB 3,5%-4% rocznie. Jak wyżej wskazałem, nie jest to tempo szokujące jak na kraj rozwijający się i z ambicjami, ale na tyle duże by względnie bezpiecznie postrzegać przyszłość. Analiza reakcji bezrobocia na zmiany i tempo PKB w Polsce wskazuje, że graniczne tempo PKB kiedy stopa bezrobocia spada, a dokładnie: bardzo powoli się obniża. Wierzę, że obecny rok pozwoli potwierdzić że graniczny poziom PKB to 3,5%, a w średniej perspektywie będziemy mogli mówić o 3%. W duża dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że w roku bieżącym stopa bezrobocia spadnie z 12,1% w XII 2010 r. do przedziału 10%-11% w XII 2011 r.