Za nami publikacje wyników podaży pieniądza, pieniądza rezerwowego za marzec i sytuacji finansowej przedsiębiorstw. W przedsiębiorstwach sytuację finansową należy określić generalnie jako dobrą. Wskaźniki rentowności sprzedaży są lepsze od ubiegłorocznych i niewiele ustępują tym z lat najlepszej koniunktury. Wskaźniki płynności są lepsze nawet od tych z okresu koniunktury. Tzw. inwestycje krótkoterminowe w aktywach obrotowych stanowiły na koniec 2010 r. 27%, czyli wartość nienotowaną wcześniej. Zasobność w gotówkę jest m.in. rezultatem wstrzymywania się z inwestycjami. Całoroczne nakłady inwestycyjne były niższe od wyniku z 2009 r. o 5%. Nadzieję na poprawę dają rezultaty z III i IV kw. nakłady inwestycyjne kilkunastu tysięcy największych dużych i średnich przedsiębiorstw w ujęciu rok do roku wzrosły w III kw o 3% i 12% w IV. O ile 3% w przypadku sporej zmienności inwestycji można by potraktować jeszcze jako przypadek, to 12% chyba już nim nie jest. A przynajmniej taką mam nadzieję. W relacji do PKB ubiegłoroczne nakłady inwestycyjne przedsiębiorstw stanowią nieco ponad 6% PKB. Zmiana trendu zmian cieszy, ale daleko nam do 9% do PKB, bo prawie taką wartość osiągały nakłady inwestycyjne w 2007 r.
Z drugiej strony mamy sektor bankowy. Wg danych prezentujących składowe pieniądza rezerwowego, widać że rośnie pula pieniędzy trudnych do zagospodarowania. Już jesienią ubiegłego roku banki przestały korzystać z operacji repo. Nadal rośnie pula pieniędzy lokowanych w siedmiodniowych bonach NBP. Na koniec marca banki ulokowały w bonach 97 mld zł. Dla przykładu podam, że w latach 2005-2008 średnie zaangażowanie w bonach wynosiło 16,3 mld zł. Zaangażowanie kredytowe w przedsiębiorstwach jest na poziomie roku ubiegłego. W żadnym z głównych kategorii kredytów, nie widać by coś miało się diametralnie zmienić w najbliższym czasie. Kredyty o charakterze bieżącym pozostają bez zmian. O 4% w ciągu roku wzrosła wartość kredytów inwestycyjnych, co oznacza wzrost jedynie o wartość inflacji. O taką samą wartość spadły kredyty na nieruchomości. Jedyną pocieszającą informacją jest to, że wartość zaangażowania kredytowego banków przestała spadać, z czym mieliśmy do czynienia od ponad roku.
Mamy więc stan taki. Obydwie strony mają pieniądze. Przedsiębiorstwa na wkład własny, a banki na wsparcie. Czego więc brakuje? Z okresu poprzedniego wzrostu gospodarczego wiemy, że przedsiębiorstwa potrafią wstrzymywać się z większą ekspansją inwestycyjną do czasu upewnienia się, że stoimy przed kilkuletnim okresem dynamicznego wzrostu. Większość prognoz makroekonomicznych wskazuje na wzrost PKB w granicach 3,5% – 4,0% w średnim terminie. Daje się jednak zauważyć w prognozach tendencje do powolnego zmniejszania tempa wzrostu wraz z upływem czasu. Strona rządowa i RPP niewiele mogą zrobić by wpłynąć na zmianę postrzegania najbliższej przyszłości przez przedsiębiorstwa. Rząd redukując deficyt budżetowy musi starać się by w miarę możliwości ciąć wydatki w tym sferach, które nie mają bezpośredniego przełożenia na aktywność gospodarczą. RPP natomiast stoi przed trudnym wyzwaniem, by ścieżka wzrostu stóp była kompromisem pomiędzy już ujawnionym zagrożeniem inflacją, a brakiem pewności co do utrzymania przyzwoitego tempa wzrostu PKB.
Na bieżąco publikowane wyniki gospodarcze (produkcja przemysłowa, sprzedaż hurtowa i detaliczna itd.) są dobre. Mam nadzieję że to przeważy w decyzjach przedsiębiorstw o zwiększeniu skali nakładów inwestycyjnych i że wyraźny wzrost nakładów inwestycyjnych w IV 2010 r. jest tego potwierdzeniem.