Najnowsze wyniki PKB nie zachwycają, ale sadzę że byliśmy na nie przygotowani. Mam na myśli słabsze wyniki sprzedaży detalicznej i hurtowej, wyniki produkcji przemysłowej i budowlanej. Nie wiem wiec po co w dniu publikacji wyników PKB, przez media przelała się fala strachu, utyskiwań i czarnowidztwa. W pierwszej chwili kiedy portale internetowe informowały o wynikach PKB jakie dopiero co opublikował GUS, zrobiono to w takim tonie iż myślałem że wyniki dynamika PKB w III kw spadła poniżej 1% w ujęciu III kw 2012 do III kw 2011 (dalej yoy). Zwracam na to uwagę, bo nie po raz pierwszy mamy do czynienia ze zjawiskiem podwójnego przeżywania słabszych wyników gospodarczych. Niestety ekonomia również ulega tabloidyzacji i jeżeli na czymś można wykreować strach i sensację w mediach, to media takiej okazji nie odpuszczają. Dane jakie są każdy widzi i wyniki PKB dla kogoś kto makroekonomią się interesuje, zaskoczeniem nie były. Po prostu jest jak jest i musimy to przeżyć i przetrwać. Na problem straszenia zwracał uwagę, bodaj dzień po publikacji wyników PKB, Bohdan Wyżnikiewicz (IBnGR). Zwracał uwagę, że w okresach słabszej koniunktury media zaczynają gospodarstwa domowe i przedsiębiorców straszyć stanem gospodarki. Zapomina się o tym, że dominująca większość Polaków i przedsiębiorców nie śledzi danych gospodarczych i nie potrafi ocenić medialnych przekazów. Ich świadomość makroekonomiczna jest na ogół wypadkową bieżącej sytuacji i trendów oraz wizji kreowanych w mediach. Efekt może być taki, że ostrożność w podejmowaniu działań gospodarczych może być przesadna co dodatkowo utrudni gospodarce ożywienie, albo wpędzi gospodarkę w większy dołek. To tez nie jest dobre, ponieważ w chwili kiedy w końcu wszyscy się zorientują że spowolnienie gospodarcze jest za nami, zaczynają gwałtownie inwestować i zwiększać produkcję. Wbrew pozorom, takie zachowanie gospodarce nie pomaga, bo po prostu gwałtowne zmiany trendów utrudniają prognozowanie i ocenę faktycznego stanu gospodarki.
PKB w III kw tego roku wzrósł już tylko o 1,4% yoy. Jednym z głównych czynników spowolnienia jest mniejsza skłonność gospodarstw domowych do zakupów. Przykładowo, w sektorze przedsiębiorstw średnie wynagrodzenie w ujęciu rocznej dynamiki jest ujemne praktycznie od I kw tego roku. Początkowo był to niewiele poniżej zera, ale ostatnio już ponad 3%. To dość znaczny spadek jak na obecne trendy w zatrudnieniu i perspektywy. Mamy więc raczej do czynienia nie z gwałtownym zubożeniem społeczeństwa, a z reakcją ostrożnościową gospodarstw domowych. Nie jest to złe, pod warunkiem że nie przybierze poważniejszych rozmiarów. W efekcie spożycie indywidualne, które stanowi w Polsce w ostatnich latach nieco ponad 60%, odpowiada za przyrost PKB już tylko w 53%. W latach 2000-2012 wzrost yoy spożycia indywidualnego wynosił średnio 3,4% (wzrost realny). Tymczasem w III kw spożycie wzrosło zaledwie o 0,1% czyli praktycznie wcale. Nie imponują pozostałe składniki PKB. Nakłady brutto na środki trwałe (inwestycje) w ujęciu rocznym spadły o 1,5%. Nominalnie w ostatnich kwartałach inwestycje utrzymują się na poziomie 20% PKB. Nie jest źle, ale na pewno nie można mówić o ekspansji. Wzrost nakładów w 2011 pozwala wierzyć, że przedsiębiorstwa zwiększą nakłady inwestycyjne jak tylko przestaną się obawiać dalszego spowolnienia gospodarczego. W związku z tym, zaczynam się obawiać że na śmielszy wzrost nakładów inwestycyjnych przyjdzie nam poczekać do połowy przyszłego roku.
Kolejnym czynnikiem, który chroni PKB przed dalszym spadkiem jest stabilizacja spożycia zbiorowego. Wzrost roczny jest skromny (0,2%), ale ważny z punktu widzenia stabilizacji gospodarki i ochrony przed dalszym spadkiem. Przypomnę już tylko, że spożycie zbiorowe w naszej gospodarce stanowi mniej więcej 18% PKB. Na chwilę obecną udział w przyroście PKB spożycia zbiorowego jest wciąż poniżej jego udziału w PKB (udział w przyroście PKB 12%), ale w tym roku systematycznie wzrastał. Wygląda więc na to, że spożycie zbiorowe poprawia się powoli we właściwym momencie dla gospodarki.
Na zakończenie pozostał mi do wymienienia wkład wymiany zagranicznej do PKB. Tutaj, podobnie jak w przypadku spożycia zbiorowego, wsparcie dla PKB przyszło w samą porę. W II i przede wszystkim w III kw saldo obrotów zagranicznych osiągnęło saldo dodatnie, w przeciwieństwie do analogicznych okresów w roku 2011. To efekt kilku czynników. Polska gospodarka nadal utrzymuje przyrost eksportu, chociaż już bardzo skromny. W tym samym czasie, z powodu słabnącego popytu krajowego na dobra importowane, dynamika wzrostu importu była słabsza od dynamiki eksportu. Przy względnie stabilnym złotym, który krótkoterminowo jest poprawnie wyceniany przez rynek, ostateczny efekt dla rachunku PKB wyszedł bardzo przyzwoity.