Chyba jak wszyscy, mam niedosyt po zapoznaniu się z propozycjami grona ekspertów dotyczącymi rozwiązania problemu frankowiczów. Jedyna co mamy do dyspozycji to skromną informację na stronie prezydenta i udostępniony na niej zarys wniosków i propozycji autorstwa zespołu ekspertów (http://www.prezydent.pl/kancelaria/dzialalnosc-kancelarii/art,26,zespol-niezaleznych-ekspertow-proponuje-rozwiazania-ws-kredytow-frankowych.html) . Do tego dochodzą wypowiedzi członków grupy ekspertów na 51-minutowej konferencji. Niestety konferencja była prowadzona na wysokim poziomie ogólności i zadawane na koniec pytania przez dziennikarzy też na ogół zbywane były ogólnikami. Rzecznik prezydenta nie był zainteresowany jej przedłużaniem. W tym wszystkim najbardziej wartościowy jest wspomniany dokument. Tenże dokument to zaledwie 2,5 strony rozstrzelonym drukiem z punktowym wymienieniem ocen i wniosków czy też propozycji. Lektura dokumentu rozbudza apetyt na detale (i to bynajmniej nie te najdrobniejsze) i ostateczne sugestie dla prezydenta, ale apetyt ten pozostaje niezaspokojony. Mamy więc to co mamy i co możemy wyczytać między wierszami. I kto wie czy to ostatnie nie jest aby najciekawsze.
Grupa ekspertów na prośbę prezydenta podjęła się zaproponowania….. no właśnie czego? Chodzi o rozwiązanie problemu frankowiczów i ryzyk z niego wynikających. Tylko, że prezydent upiera się przy praktycznie całkowitym zredukowaniu kosztów poszkodowanych frankowiczów do poziomu kredytów złotowych, a eksperci odnosili się raczej do zagrożenia jakie te kredyty mogą wywoływać dla gospodarstw domowych, sektora bankowego i gospodarki ogółem. Formalnie też eksperci twierdzili na konferencji, że opierali się na koncepcji prezydenta. Tak naprawdę to dwa różne warianty i sytuacje, które dzieli nawet i kilkadziesiąt mld zł w rozumieniu skutków dla sektora bankowego.
Eksperci przyznali, że ich praca to bodaj sześć spotkań po kilka godzin i wymiana emaili. Moim zdaniem to niezbyt dużo, bo raptem tydzień roboczy w sumie. Krótki czas pracy rzutował na jakość wniosków i w konsekwencji raczej niewielką przydatność wyników prac ekspertów. Pytanie czego (i czy w ogóle) oczekiwał prezydent po takiej swego rodzaju burzy mózgów niż rzeczowej analizie w tak krótkim czasie pracy.
Nie dowiedziałem się jakiej grupy i na jakich zasadach pomoc ma dotyczyć. Z dokumentu wiadomo, że trzeba szukać kompromisu między interesami banków i kredytobiorców, co zdaje się przeczyć styczniowej koncepcji prezydenta.
Eksperci zaproponowali kilka form pomocy dla frankowiczów, nazywając je sprawiedliwymi. Tylko, że propozycja styczniowa prezydenta to ideał dla frankowiczów, i każda inna nie może oferty prezydenckiej przebić. Czy ma to oznaczać, że eksperci są za przynajmniej częściową rezygnacją z prezydenta z hojnych obietnic z 2015 r. i stycznia 2016 r.? W dokumencie jest mowa o – przy jednej z metod – braniu pod uwagę sytuacji finansowej kredytobiorców.
Eksperci sugerują wielowariantowość, tak by kredytobiorca miał w czym wybrać. Dokument z propozycjami ma przygotować bank. Tylko że to oznacza, że kredytobiorca dostanie przynajmniej kilkunastostronicową (oj żeby tylko) lekturę z wyjaśnieniami, założeniami i tabelami. Jeżeli kredyt indeksowany był za trudny, to co dopiero taki dokument.
Na pytanie dziennikarzy o podanie szacunków kosztów dla głównych wariantów, eksperci odpowiadać nie chcieli, co jest moim zdaniem niezrozumiałe. Tylko raz generalnie padł zakres 30-40 mld zł bez odniesienia o który wariant chodzi. Eksperci zasłaniali się multikryterialnością, która rzekomo czyniła szacunki nazbyt niedokładnymi. Takie tłumaczenie jest dość dziwne i stawia prezydenta i jego środowisko w niezręcznej sytuacji. W końcu jeszcze nie tak dawno politycy PiS i z otoczenia prezydenta kpili z szacunków KNF i NBP.
Po przedłużających się wywodach i nazbyt ogólnych tłumaczeniach, dziennikarze próbowali wymusić szczegóły. Odpowiedź na pytanie o wariant najkorzystniejszy dla frankowiczów została zbyta przez ekspertów wielością kryteriów jakie mają być brane pod uwagę.
Oczywiście paść musiało pytanie o skutki dla banków i rozliczanie strat. Konkrety trzeba było wymuszać pytaniami, bo w trakcie ponad 30-minutowego wprowadzenia, eksperci najwyraźniej nie chcieli się wgłębiać w temat. A tak naprawdę to chcieli go uniknąć. I tu doznałem szoku, bo jeden z profesorów bez krępacji twierdził, że przyjęta zasada rozliczenia (o niej dalej) jest w zasadzie neutralna dla wyceny banków, a być może nawet podniesie ich wartość.
Już w dokumencie jest wymieniona sekurytyzacja jako pomysł na pozbycie się złych frankowych aktywów. Niemniej na konferencji eksperci ewidentnie nie mieli ochoty tematu rozwijać. Skończyło się próbą wyjaśnienia co to w ogóle sekurytyzacja jest i jak się nazywa po angielsku. Próby wydobycia czegoś więcej o sekurytyzacji i jej skutkach w kontekście celu pracy ekspertów, przerwał rzecznik prezydenta (zarządził koniec konferencji) a eksperci nie protestowali.
Zarówno dokument, a już szczególnie przekaz na konferencji, były bardzo ogólne. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę poświęcony czas i liczbę spotkań. Odniosłem wrażenie, że prezydent nie będzie z pracy ekspertów zadowolony, bo chyba próbują prezydentowi delikatnie uświadomić, że jego obietnica wyborcza jest nierealizowalna w takim kształcie jak to zrobił w styczniu 2016 r. Szkoda tylko, że eksperci unikali takiego wniosku. Ciekaw jestem na ile szczegółowy jest raport dla prezydenta. Zresztą czy to raport czy propozycja ustawy, to też nie jest pewne. Na konferencji użyto obydwu terminów, tak jakby sami eksperci nie byli zgodni co do tego co przygotowali.
Obok dużego niedosytu po konferencji, poznane fakty dotyczące działania zespołu ekspertów każą stawiać pytanie czy prezydent Duda poważnie ten zespół potraktuje i wyniki jego prac. Zespół powołano dość późno i nie dano mu zbyt dużo czasu na pracę. Eksperci całkiem świadomie podali bardzo ogólny przekaz. Ich to chroni przed oceną i ewentualną krytyką, a prezydentowi daje dużą elastyczność co do wykorzystania wyników prac ekspertów.