Od czasu do czasu w mediach przelatuje temat różnicy cen, a raczej jej rzekomego braku, między Polską a innym krajem Europy Zachodniej, w którym dana sieciówka ma swoje sklepy. Tym razem oberwało się Lidlowi. Jeden z naszych rodaków zrobił zakupy w sklepie sieci Lidl w Wielkiej Brytanii i w Polsce. Wg Pana Damiana, który dokonał porównania, ceny praktycznie są niemal identyczne. Wyszło wręcz, że grupa wyselekcjonowanych towarów okazała się marginalnie tańsza niż w Polsce. (więcej wiadomości o akcji Pana Damiana w załączonym na końcu linku).
Tego typu akcje odbijają się szerokim echem w mediach społecznościowych. Oczywiście w opiniach pod tego typu rewelacjami, rodacy wyrażają oburzenie, poczucie bycie wyzyskiwanymi i inne traumatyczne emocje. Pozwalam sobie na nutkę kpin, bo eksperyment Pana Damiana, jest po prostu populistyczny i z rzetelną analizą ma niewiele wspólnego.
Od czasu do czasu wczytuję się w tego typu rewelacje i większość z nich jest w pewnym stopniu spreparowana. Autorzy rewelacji odpowiednio dobierają ‘próbkę badawczą’ lub sprytnie formułują przekaz by zyskać aplauz czytelników. Nic tak nie nakręca popularności jak wzbudzenie negatywnych emocji u rodaków. ‘Rewelacje’ Pana Damiana nie odbiegają daleko od tego schematu.
Celem Pana Damiana było wskazanie, że sieć Lidl podejmuje niemoralne praktyki rynkowe w sklepach zlokalizowanych w Polsce. Grzechem ma być sprzedaż wyrobów spożywczych za te same ceny w Polsce i w Wielkiej Brytanii. Ni mniej ni więcej, Polacy są wyzyskiwani przez Lidla. Czy na pewno i, ewentualnie, co z tego? Dlaczego miałoby to mnie razić i niepokoić?
Pan Damian wybrał zestaw produktów spożywczych (patrz: załączony link), raczej mało reprezentatywnych nawet jak na tą grupę towarów. Podejrzewam, że spaghetti dla niemowląt jest tak samo popularne w Polsce jak mleko kokosowe J . No ale obydwa te produktu mają tą zaletę, że nadają się pod kreowaną tezę.
Niestety oprócz ogólnej nazwy i gramatury, nie znamy składu i producenta. Nie możemy ocenić wpływu podatków (głównie VAT), a to dość istotny czynnik, bo poszczególne kraje istotnie różnią się opodatkowaniem żywności. Warto pamiętać, że podatek VAT w Polsce ma wyjątkowo duże znaczenie dla budżetu i pod względem struktury wpływów podatkowych istotnie się od Wielkiej Brytanii różnimy. Eksperyment Pana Damiana polegał na porównaniu siedemnastu wyselekcjonowanych produktów. Nic nie wiemy o cenach setek pozostałych w Lidlu w Polsce i Wielkiej Brytanii. Nie zobaczyliśmy na przykład porównania całej oferty makaronów lub czekolad. A szkoda, bo w moim lokalnym Lidlu jest ich dość przyzwoity wybór. Itd. itd.
A co jeżeli Lidl praktykuje wyzysk Polaków (klientów)? Nic, bo każdy podmiot ma prawo (poza określonymi ustawowo produktami i usługami) do własnej polityki cenowej i nie widzę w tym żadnej sensacji. Resztę załatwia konkurencja, a ta w handlu spożywczym jest ogromna. Jeżeli więc rzekome rewelacje dot. polityki cenowej Lidla kogoś zabolały, to proponuję zrezygnować z zakupów w sklepach tej sieci i wybrać inną.