Podatek Sasina, czyli polityka podatkowa wg PiS.

Polityka podatkowa a’la PiS jest po prostu chaotyczna i jest rezultatem polityki społeczno-ekonomicznej wg obecnej koalicji rządzącej.  O ile oczywiście polityką można to nazwać. Do tego informowanie rynku o wprowadzeniu podatku poprzez nieprecyzyjne medialne wrzutki jest niepoważne i nieodpowiedzialne. Giełda wariuje, bo nowy podatek rzutuje na wycenę firm. A giełda to nie tylko niedobrzy ‘spekulanci’, ale i środki obywateli inwestowanie m.in. przez Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK), czyli  ‘dziecko’ koalicji rządzącej w jej poprzednim rządowym wcieleniu.

Wiele z pomysłów podatkowych obecnej koalicji jest w reakcji na coś i/lub by zdobyć tani poklask potencjalnych wyborców. Nie inaczej jest z obecnym pomysłem na opodatkowanie ponadprzeciętnych zysków (bądź jak się czasami mówi: marż). Rząd szerokim gestem chce wesprzeć gospodarstwa domowe i podmioty gospodarcze, które ponoszą przykre konsekwencje wzrostu cen energii. Czymś trzeba to pokryć, więc wymyślono podatek. Szukanie pieniędzy bierze się głównie stąd, że rząd zamiast kierować pomoc do gospodarstw domowych i podmiotów gospodarczych w najtrudniejszej sytuacji, przelewa rzekę pieniędzy niemal do wszystkich. Koszty energii, i generalnie inflację, trudno opanować m.in. przez politykę rządu i NBP. Obydwie instytucje świadomie dość ‘miękko’ walczą z inflacją i rozciągają ją w czasie w nadziei, że pomogą nam sprzyjające okoliczności makroekonomiczne.

Wg medialnych przekazów opodatkowana ma być marża w części przewyższającej wyniki z lat 2018, 2019 i 2021. Wynik z 2020 roku ma nie być brany pod uwagę, ze względu na skutki pandemii dla gospodarki. Obciążane mają być duże przedsiębiorstwa (nowa o podmiotach zatrudniających ponad 250 osób). To bardzo ogólny zarys, ponieważ wersje podatku jakie pojawiały się w mediach mocno się od siebie różniły. Min. Sasin sam wpierw do zgiełku się przyczynił, by zaraz podkreślać, że konkrety poznamy za dwa lub trzy tygodnie.

Od strony PR-owej czy też ‘ideologicznej’ PiS zastosował znany już chwyt. Nie obciążamy więc podatkiem (odmianą CITu) wszystkich tylko te firmy, które w czasach kryzysu się wzbogaciły. I mają to być firmy duże, bo jak wiadomo, duzi to monopoliści i często kapitał zagraniczny. Owszem, sporo firm osiągnęło ponadprzeciętne wyniki, ale proponowałbym dokładnie przeanalizować dlaczego, bo mamy do czynienia z dużym zróżnicowaniem przypadków. Zapewniam, ze będzie sporo niewygodnych dla rządu ciekawostek i powodów do tłumaczenia się przed opinią publiczną. M.in. trzeba będzie się tłumaczyć jak to się stało, że w czasach kryzysowych część państwowych firm energetycznych osiągnęło spore zyski. Część firm korzysta dokładnie z tego samego mechamizmu co rząd w przypadku budżetu, czyli inflacji. Wspomniane ‘niemoralne’ wzbogacenie się na kryzysie, ma tylko utrudnić opozycji i komentatorom krytykę rządu.

Pomysł na nowy podatek pokazuje i potwierdza przypadkowość i doraźność w tworzeniu systemu podatkowego, który miałby sprostać zapewnieniu finansowania wydatków publicznych.  Tworzymy protezy podatkowe i doraźne konstrukcje w finansach publicznych, które czynią system podatkowy i – szerzej – finansów publicznych,  bardziej zawiły i mało przejrzysty. Zapewniam, że da się inaczej, tylko trzeba chcieć.

 

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Opinie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.