Zawarty w tytule zarzut dotyczący cen benzyny można już było stawiać ostrożnie miesiąc temu. Wolałem się wstrzymać z oceną z uwagi na to, że niejednokrotnie widoczny jest pewien rozjazd cen (kierunek zmian) surowca i paliw na stacjach. Wrzesień nie pozostawia już złudzeń: Orlen zaniża ceny na stacjach względem zmian cen surowca. Od lipca cena surowca przeliczona na pln wzrosła o prawie 30%, a ceny paliw w dystrybutorach minimalnie spadły. Owszem w przeszłości zdarzały się takie różnice w dynamikach i kierunkach zmian cen, ale w tak względnie spokojnych czasach (warunki rynkowe) raczej nie.
Niska cena wzbudziła zazdrość przygranicznych sąsiadów, wycina konkurencję oraz sprzyja popytowi. Efekt? Nie trzeba było długo czekać. Media zaczęły publikować doniesienia z kraju o incydentalnych brakach paliwa, ograniczeniach tankowania, czy dziwnych awariach dystrybutorów. To raczej sytuacje incydentalne, ale są pierwszym sygnałem skutków manipulacji ceną w oderwaniu od warunków rynkowych.
Oczywiście każdy szuka odpowiedzi na pytanie: ile kosztowałaby benzyna i olej napędowy, gdyby nie zabawy Orlenu? Wg moich szacunków ceny paliw powinny być większe przynajmniej o 20%. Jeżeli więc obydwa typy paliw są po ok. 6 pln na stacjach Orlenu obecnie, to w rzeczywistości (tzn. bez prezentu od prezesa Obajtka) paliwa powinny kosztować 7,2 pln za litr. Moje szacunki są w okolicy ‘ostrożnych’, bo są i tacy ekonomiści, którzy mówią o 7,5 pln za litr. Przy napełnieniu baku samochodu osobowego, dzięki Orlenowi, przeciętny Polak oszczędza kwotę rzędu 60 pln. A więc sporo i może się to obywatelom podobać. Niestety takie prezenty mają swoje konsekwencje i zapewniam, że Orlen w najbliższych tygodniach cenami na stacjach zacznie odrabiać straty wywołane sztucznym przytrzymywaniem cen.
Po co Orlen to robi? Zbliżające się wybory i próba pomocy NBP w ‘zwalczaniu’ inflacji, to jedyne lub główne tłumaczenia. To tylko pozornie korzystne dla konsumentów. Obecne zabawy ceną paliw w wykonaniu Orlenu nie są nowością. Wpierw w okresie zimowym Orlen miał nas oswajać z wyższymi cenami , by – jak argumentował Orlen – unikać szoków cenowych. Relacja i tempo zmian cen surowca i paliw w I poł roku na stacjach też budzi sporo pytań. No i teraz ewidentne i niepotrzebne przytrzymywanie koniecznego wzrostu cen detalicznych w wrześniu. Sam Orlen w sprawie cen paliw, albo milczy, albo podaje mało poważne uzasadnienia. A pytań jest mnóstwo, w tym i to czy Orlen do przytrzymywania niskich cen wykorzystuje paliwo zaliczane do rezerw interwencyjnych. Jeżeli tak, to mamy do czynienia ze skandalem.
Jako że Orlen jest bardzo aktywny nie tylko na rynku paliwowym, to jest też pytanie czy próbuje pomóc NBP w przejściowym zbijaniu inflacji. Efekt nie jest może piorunujący, ale jednak . Wg moich szacunków, bez sztucznego przytrzymywania niskich cen paliw, inflacja mogłaby sięgnąć 9% we wrześniu. Formalnie i tak byłaby jednocyfrowa, ale 9% a niemal 8% (8,2%) brzmi jednak inaczej. Pozwala to m.in. NBP na prezentowanie w mediach sprytnie dopasowanych statystyk do udowadniania rzekomego zatrzymania wzrostu cen.
Przypadek Orlenu to ciekawe studium działania firmy o państwowym kapitale, która dominuje na swoim rynku i ma ambicje oraz przyzwolenie na wątpliwe ekonomicznie i moralnie działania inspirowane przez NBP oraz rząd. Kapitał państwowy ma niestety swoją ciemną stronę. To nie pierwszy tego typu przykład w minionych kilku latach.