Na dane o zatrudnieniu w poszczególnych gałęziach gospodarki w IV kw przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Niemniej trendy są dość silne i znamy też zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw za cały ubiegły rok. Wydaje się więc, że brak danych za IV kw dla całej gospodarki, nie jest przeszkodą dla formułowania dość optymistycznych wniosków. Zatrudnienie rośnie, czyli więcej jest pracy.
Pozytywne trendy w zatrudnieniu były dostrzegalne już w 2014 r. Wraz ze stabilizacją tempa wzrostu gospodarczego nieco powyżej 3% , przyrost zatrudnienia stawał się coraz silniejszy, by ostro (jak na zatrudnienie oczywiście) pod koniec 2015 r. przyspieszyć. Końcówka 2015 r. była zapowiedzią tego co zobaczyliśmy w 2016 r.
W roku ubiegłym zatrudnienie w gospodarce wzrosło o niemal 3%. Wartość pozornie mała, ale w przełożeniu na liczbę zatrudnionych, możemy mówić o sukcesie. To mocno ponad dwieście pięćdziesiąt tysięcy ludzi, z których pewna część to osoby funkcjonujące wcześniej w szarej strefie. Zaznaczam, że opieram się tutaj na danych GUS o zatrudnieniu i bezrobociu rejestrowym. Dane wg BAEL wskazują, iż pozytywne zmiany przypadły głownie na 2015 r..
Pod względem dynamiki, liderami wzrostu zatrudnienia była informatyka i telekomunikacja oraz szeroko rozumiane pozostałe usługi, w tym dla biznesu. O 4% wzrosło zatrudnienie w logistyce, zakwaterowaniu i gastronomii. A budownictwo? Cóż, tutaj sukcesem jest sam fakt, że powoli przestaje się zwalniać pracowników.
Sama dynamika zmian zatrudnienia w gałęziach i działach gospodarki, wiele nie mówi, bo część z nich ma stosunkowo mały udział w zatrudnieniu ogółem. Jak więc wyglądała sytuacja z punktu widzenia udziału w przyroście zatrudnienia? W 37% do wzrostu zatrudnienia przyczyniły się działy przetwórstwa przemysłowego. W tym głównie: przetwórstwo metali, motoryzacja, sektor meblowy, tworzy sztuczne i guma, sektor spożywczy. Po 17% i 14% przypada odpowiednio na szeroko rozumiany handel oraz administrowanie i działalność wpierającą.
Jak widać, wzrost zatrudnienia dotyczył w dużym stopniu profesji niewymagających wyższego wykształcenia, co nie znaczy że żadnych lub niskich kwalifikacji. Przez pryzmat wieku, wykształcenia, czy doświadczeń zawodowych trudno się dopatrzyć radykalnych dysproporcji (opieram się tu na statystykach dla bezrobocia rejestrowanego). Poprawa na rynku pracy w mniejszym lub większym stopniu dotyczy wszystkich. Niemniej…. Bezrobocie szybciej (od wyniku ogółem) spadało w grupach wiekowych do 24 lat i od 45 do 54. Niestety gorzej to wygląda w grupie 55 wzwyż.
Niemal od lat 55% zarejestrowanych stanowią osoby z wykształceniem nie wyższym od zawodowego. W tej grupie aż połowę stanowią osoby z wykształceniem maks. gimnazjalnym. To dla nich stabilny i przyzwoity wzrost gospodarczy (np. 3%) jest zbawieniem. Popyt na pracę jest tak duży, że rynek zasysa osoby o słabszym wykształceniu lub pozwala im wyjść z szarej strefy. Dlatego też tak często zwracam uwagę na utrzymanie wzrostu gospodarczego i unikanie gospodarczych zawirowań, bo tylko w takich warunkach najskuteczniej możemy pomóc osobom o najsłabszych kwalifikacjach.
Najszybciej bezrobocie spada…nie, nie wśród osób z najwyższym wykształceniem, ale wśród osób z wykształceniem średnim zawodowym. Tak więc, jeżeli ktoś nie ma ochoty sięgać po wykształcenie wyższe, to średnie zawodowe daje jak najbardziej szanse na pracę.
Cóż, pozostaje nam tylko trzymać kciuku lub – jak kto woli -modlić się, by tempo PKB drastycznie nam nie spadło i by obecnie rządzące ugrupowanie nie zaszkodziło nadmiernie gospodarce.