Pomysł Beaty Szydło by we wrześniowym referendum dodatkowo zapytać czy Polacy chcą skrócenia wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn to przejaw politycznego tchórzostwa i nieczysta gra z wyborcami. Przypomnę, że Beata Szydło rozpoczęła kampanię parlamentarną w imieniu PiS. I w imieniu tej partii ma pełnić funkcję premiera po ewentualnym jesiennym zwycięstwie. Być może faktycznie tym premierem będzie, biorąc pod uwagę notowania PiS i jednej z partii, które postrzegana jest jako koalicjant.
Przypomnę kilka faktów. Można rząd PO-PSL lubić lub nie, ale trzeba przyznać że odważnie podszedł do reform emerytalnych. Celem reform było ratowanie finansów publicznych przed zapaścią m.in. z powodu niebilansowania się FUS teraz i perspektywy powiększania deficytu finansów publicznych z powodu narastającej dziury w systemie emerytalnym. Jedną z trudniejszych społecznych decyzji było wydłużenie wieku przejścia na emeryturę do 67 lat. Dla obywateli oznacza to szukanie sposobów na utrzymanie się na rynku pracy do wieku gdy wielu z nas zaczyna mieć problemy zdrowotne.
Efektem zmian emerytalnych nie jest wbrew pozorom zbilansowanie wpływów i wypływów emerytalnych, ale zapanowanie nad grożącym nam potężnym problemem w kolejnych latach, czyli narastaniu deficytu finansów publicznych. Deficyt FUS nominalnie będzie rósł, ale w relacji do PKB zostanie w ciągu kilku lat opanowany (prawdopodobnie tylko przejściowo) na poziomie 2,6% PKB. Dalsza przyszłość niestety niekoniecznie rysuje się optymistycznie.
Cześć społeczeństwa odebrało wydłużenie wieku niemal jako draństwo. Polecam jednak każdemu usiąść przed komputerem i policzyć sobie dla kilku wariantów wynagrodzeń i długości czasu pracy jak narasta kapitał i na jakie świadczenie wystarczy po przejściu na emeryturę. Gwarantuję, że po przeprowadzeniu takich symulacji, z większym dystansem człowiek patrzy (i słucha) populistycznych polityków, którzy obiecują krótszy czas pracy i….nic przy tym dalej nie mówią oraz głuchną na pytania co bardziej wnikliwych dziennikarzy.
Temat skrócenia czasu pracy uprawniającego do emerytury konsekwentnie ciągnie Beata Szydło. Tym razem zaproponowała bardzo populistyczne zagranie: zapytanie Polaków w referendum o obniżenie wieku przejścia na emeryturę. W pytaniu miałyby być wskazane poziomy 65 lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet. Moim zdaniem to zwykłe polityczne tchórzostwo i populizm. Polityk to osoba, która powinna dostrzegać bieżące i przyszłe problemy ekonomiczne i podejmować trudne decyzje nawet wbrew woli społeczeństwa. Zaproponowane wyżej ćwiczenie w excelu nie pozostawia złudzeń, co do słuszności obranej drogi. Nie zamyka to wcale dyskusji nad modyfikacją niektórych zapisów, ale z góry wiadomo, że będą one mogły dotyczyć bardzo ograniczonej grupy przyszłych emerytów i będą się wiązać z dość niskimi emeryturami.
By takie pytanie w referendum było uczciwie postawione, musiałoby by być uzupełnione o wskazanie (wybór wariantów) finansowania populistycznych pomysłów pani Szydło. Zresztą trudno powiedzieć byśmy mieli jakieś poważne warianty takiego finansowania do wyboru. Niestety ani prezydent elekt, ani pani Szydło, nie chcą na ten temat dyskutować.
Pomysł z referendalnym pytaniem to już igranie z wystawieniem na szwank wizerunku Polski. Jest w tym albo polityczna głupota, albo zamierzone manipulowanie elektoratem w celu wygrania jesiennych wyborów. W tym ostatnim przypadku chodzi o świadome niedopowiedzenia i utrzymywanie emerytalnych propozycji na niezwykle wysokim poziomie ogólności. Tylko, że tak czy tak, jest to brutalne wykorzystywanie niewiedzy własnego elektoratu.
Sympatykom emerytalnych pomysłów pani Szydło zalecałbym dokładnie wsłuchanie się w jej słowa (oraz w tłumaczenia pozostałych polityków PiS). W wyborach prezydenckich i późniejszych wywiadach, szczegółowe rozwiązania dot. obniżenia wieku świadomie nie były podawane. Dopiero czasami skutecznie przyciśnięci przez media politycy PiS zdawali się potwierdzać (i Beata Szydło też!), że wiek może i będzie formalnie obniżony, ale zasady wyliczenia emerytury (korzystanie ze zgromadzonego kapitału) i warunki przejścia na nią będą po prostu nieopłacalne dla dominującej części przyszłych emerytów. Zresztą zalecane ćwiczenie w excelu doskonale wyjaśnia dlaczego.