Rok ubiegły dla rynku funduszy inwestycyjnych nie należał do najbardziej udanych. Aktywa zarządzane przez TFI spadły w ciągu roku o ponad 5 mld do 114,8 mld zł na koniec grudnia 2011. Po początkowym spadku wartość aktywów wróciła niemal do 120 mld z końcem kwietnia. Już od początku roku inwestorzy odchodzili powoli od funduszy akcyjnych i mieszanych. Te środki które napłynęły z zewnątrz i ze sprzedania jednostek funduszy akcyjnych trafiły do funduszy dłużnych i funduszy rynku pieniężnego oraz pozostałych. W sumie trudno się dziwić, ponieważ wycena akcji na giełdach wskazywała uzyskanie optymalnego poziomu. Napływające powoli prognozy gospodarcze, które nie były zachwycające dla naszego regionu, prowadziły do wniosku że nie ma co wchodzić w akcje po cenach z I półrocza ani ich trzymać w portfelu w nadmiarze. W zależności od rynku, nastroje zaczęły się pogarszać w maju i czerwcu. Punkt kulminacyjny wypadł w sierpniu kiedy to indeksy giełdowe spadały po ok. 10% w ciągu jednego miesiąca i, w zależności od giełdy, czasami drugie tyle w kolejnym miesiącu. Spadki z okresu czerwiec-wrzesień dały łączną korektę od kilkunastu do ponad 25% (w Polsce) indeksów giełdowych. W dłuższym terminie inwestowanie stało się dość atrakcyjne, co wykorzystałem osobiście, inwestując w jeden z funduszy akcyjnych. w funduszach akcyjnych i mieszanych przeważały niestety wypłaty. W sierpniu saldo zakupów i umorzeń przekroczyło minus 3,3 mld zł. I już do końca roku umorzenia przeważały, ale w coraz mniejszym stopniu. W grudniu saldo dla tych grup funduszy łącznie wyniosło już tylko minus 0,32 mld zł. Ostatecznie udział funduszy akcyjnych i mieszanych z 53% w aktywach spadł do 38%. To był skutek spadku cen akcji oraz redukowania ryzyka poprzez ucieczkę do bezpieczniejszych funduszy czy innych form lokowania. Nasze główne indeksy spadły w ciągu roku o ok. 20%. Na innych rynkach spadki na ogół nie były takie bolesne.
Zainteresowanie funduszami bezpieczniejszymi (rynku pieniężnego i dłużne) też nie trwało długo. Od października do grudnia saldo wpłat i umorzeń sięgnęło niemal minus 1 mld zł.
Ostatecznie, jak wspomniałem, aktywa TFI spadły o 5,3 mld zł. z tego wypływ środków poza rynek TFI to 3,4 mld zł, pozostałe 1,8 mld zł wynikało ze spadku wyceny aktywów (głównie akcji).
W styczniu wartość aktywów TFI podniosła się o niemal 3 mld zł, ale głównie efekt wzrostu wyceny aktywów. Indeksy giełdowe rosły o kilka-, kilkanaście procent w pierwszym miesiącu nowego roku.
Redukcja pozycji w funduszach akcyjnych oraz poprawa oferty mniejszych funduszy, w tym specjalistycznych. Udział pięciu największych TFI w rynku zmniejszył się z 49% do 41%.. zjawisko zwiększania udziału w rynku przez towarzystwa mniejsze nie jest nowością, ale w 2011 utrata rynku była dwa razy większa, co wskazuje że rynek stracił cześć drobnych klientów, którzy opierali się w swoim inwestowaniu m.in. na marce grupy finansowej do której należy dane TFI. Jak więc widać ani znana marka ani duża sieć dystrybucyjna, nie gwarantują utrzymania pozycji rynkowej.
Czy inwestując w fundusze można było zarobić w ciągu roku? Przy takich spadkach indeksów giełdowych oczywiście nie. Wyjątkiem mogą tu być niektóre fundusze zagraniczne, gdzie giełdy nie spadły tak mocno jak nasz WIG, lub nie spadły w ogóle. Amerykański DJ Ind_Average wzrósł o 5%, co przy osłabieniu złotego mogło dać ciekawe rezultaty. Niestety nie wszystkie TFI dobrze sobie radziły na rynkach zagranicznych i tylko osłabienie złotego poprawiało wycenę. Były fundusze które dawały zarobić ok. 10%. Ten kto nie zrealizował zysku na koniec 2011 r. może się już, po wzmocnieniu złotego, z tym zyskiem częściowo pożegnać.
Na funduszach akcji krajowych traciło się średnio 23%, czyli minimalnie więcej niż wyniósł spadek głównych indeksów. Receptą na kiepskie czasy nie okazały się również fundusze absolutnej stopy zwrotu o polityce inwestycyjnej obejmujące szeroką paletę aktywów. Formalnie ponad połowa z nich odnotowała stratę, ale dobrze (szczęśliwie) wybrane dały zarobić w ciągu roku ok.10%, poza jednym który dał zarobić aż 35% (fundusz zamknięty).
Fundusze rynku pieniężnego pozwalały jedynie utrzymać wartość środków wobec narastającej inflacji. Przyzwoicie można było zarobić, a przede wszystkim obronić się przed stratą, inwestując w fundusze papierów dłużnych. Niektóre z nich pozwalały zarobić pomiędzy 5% a prawie 13%.
Na koniec zostawiłem fundusze inwestujące w nieruchomości. Z ośmiu takich funduszy tzw. zamkniętych jakich wyniki podaję firma Analizy Online, średnia roczna stopa wzrostu, to … 1,6%. W tej grupie funduszy średnia niestety niewiele mówi, bo rozrzut wyników jest ogromny. Na zachętę do zapoznania się z raportami firmy Analizy Online podam tylko, że można było zarobić nawet i 16%.
Na szczęście w ubiegłym roku TFI nie doświadczyły dramatycznej ucieczki z funduszy co świadczy o sporej dojrzałości inwestorów i ich opanowaniu. Rynek na szeregu aktywach (akcje, nieruchomości, surowce itd.) był po prostu trudny i spadkowy w ubiegłym roku i wiele się zdziałać nie dało.
Ten rok TFI też do łatwych zaliczyć nie będą mogły. Być może w drugiej połowie roku poprawa perspektyw gospodarczych wywoła napływ klientów. Sądzę jednak że nie będzie problemów z utrzymaniem poziomu aktywów z końca 2011.
Inwestorom polecałbym w najbliższym czasie prześledzić wyniki funduszy i wybrać/zmienić na fundusz który w swojej klasie ma wyniki co najmniej średnie. Oczywiście pod warunkiem że wyniki z lat ubiegłych potwierdzają iż jego dobre wyniki nie są przypadkowe. Przed nami rok wprawdzie dość niepewny jeśli chodzi o scenariusze makroekonomiczne, ale nie oznacza to iż należy się całkowicie wstrzymać z inwestowaniem w fundusze bardziej ryzykowne.