W lipcu rynek walutowy testował jak bardzo można jeszcze wzmocnić złotego. Przypomnę tylko, że w 21 lipca złoty sięgnął 2,02 relacji do dolara i 3,21 do euro. Nominalnie kurs spadł do wartości sprzed ponad 10 lat. Oczywiście takie ujęcie nie ma sensu i należy oceniać złotego zmian parametrów makroekonomicznych jak chociażby zmiany wydajności czy cen. Z tego punktu widzenia, złoty sięgnął bądź, a może i nawet minimalnie przebił wyznaczone dwukrotnie w tej dekadzie maksima wzmocnienia złotego. Wątpliwość z czym dokładnie mieliśmy do czynienia wynika z faktu iż wyznaczanie skali realnych zmian złotego może się minimalnie różnić w zależności od dokładności wziętych do wyliczeń danych i przyjętych założeń.
Rynek w końcu przerwał wzmacniać złotego i odreagował. Skala reakcji była wyjątkowo silna. Złoty osłabił się ciągu prawie dwóch miesięcy o 10,3% w relacji do dolara i 4,6% do euro. Skala odreagowania jest być może świetną miarą napięć jakie panowały na rynku w lipcu, kiedy bito rekord wzmocnienia złotego. Rynek miał więc świadomość, że działał już w obszarze gdzie złoty był ewidentnie przewartościowany, a kierunek zmian wyznaczały bardziej czynniki emocjonalne niż makroekonomiczne.
Celem niniejszego wpisu nie jest jednak historia zmian kursu złotego z ostatnich miesięcy, co zwrócenie uwagi na pewną ciekawostkę. Jak wyżej wspomniałem, w okresie od połowy lipca do końca I dekady września, złoty osłabił się o kilka procent. Powstaje więc intrygujące pytanie czy to się przeniesienie na wyniki inflacji? Dynamiczne zmiany na rynku walutowym skupiły również uwagę Rady Polityki Pieniężnej (RPP). W opublikowanym niedawno „Opisie dyskusji na posiedzeniu decyzyjnym Rady Polityki Pieniężnej…” (tzw. minutki), temat kursu omawiano jako pierwszy i w opisie posiedzenia poświęcono mu bezpośrednio niemal aż 20% tekstu. To mówi samo za siebie. Ocena zmian krótkoterminowych jest trudna, ponieważ do końca I dekady września złoty odbił się do poziomów z I kw, ale niemal natychmiast rynek zrobił zwrot i do końca mijającego tygodnia wzmocnił złotego o ponad 4% (w rozumieniu koszyka walutowego). Odwrócenie procesu osłabienia złotego, pomimo zbieżności czasowej z deklaracją premiera o przyjęciu euro i tak miałoby miejsce. Zwrócę uwagę tylko, że dzień przed deklaracją premiera, rynek zakończył proces osłabiania krajowej waluty i zaczął się już przymierzać do krótkiego wzmocnienia. Oczywiście z całą pewnością premier mu w tym pomógł.
Zwrócenie uwagi przez RPP na dynamiczne zmiany na rynku walutowym wynika nie tylko ze skali i gwałtowności procesu, ale i z tego że rynek może zacząć trwalszy proces osłabienia złotego, albo – mówiąc dokładniej – przestać się realnie wzmacniać czy też czynić to o wiele słabiej. Złoty w ostatnich kilkunastu miesiącach bardzo nam pomagał w powstrzymywaniu inflacji i żal byłoby stracić takiego sprzymierzeńca.
Patrząc na zamieszczony wykres wydawałoby się że kurs spadł, wzrósł i znowu spadł, więc przeniesienie na inflację będzie może i żadne. Oczywiście przy założeniu że ostatnie wydarzenia były tylko incydentem, moje rozważania stają się częściowo czysto akademickie. Nie dziwi więc, że i RPP nie poruszała tematu wpływu ostatnich zmian na rynku walutowym na inflację. Inna rzecz, ze minutki przedstawiają dyskusję z posiedzenia w ostatnich dniach sierpnia, kiedy złoty przeszedł 2/3 osłabienia.
Przeanalizowałem zmiany na rynku walutowym podobne do omawianych, z ostatnich kilku lata. Szukałem okresów, kiedy złoty zaliczył przejściowe gwałtowne osłabienie. W zależności od innych procesów makroekonomicznych w jakich taki skok się odbywał, można było zaobserwować dodatkowy wzrost miesięcznych wskaźników inflacji o kilka dziesiątych. Proces ten najczęściej rozkładał się na dwa miesiące. Ponieważ inflację postrzegamy przez pryzmat wskaźnika rocznego, powstaje więc pytanie z czym możemy mieć do czynienia obecnie? W ostatnich dwóch miesiącach inflacja utrzymywała się na poziomie 4,8% i można przyjąć że nie czekają nas dalsze poważniejsze jej wzrosty. Przy założeniu, że wpływ zmian na rynku walutowym zobaczymy we wskaźnikach miesięcznych za wrzesień i październik, to inflacja roczna może sięgnąć lub minimalnie przekroczyć 5% (np. 5,2%). Sporo zależy tu jednak od tego miesiąca. Jeżeli rynek walutowy szybko sprowadzi kurs złotego do poziomu z przełomu czerwca i lipca, to przy zmiany na rynku z okresu lipiec-wrzesień nie będą miały trwałego wpływu na inflację. Ponadto warto pamiętać, że korzystny wyniki inflacji za sierpień (-0,4 m/m) również w skromnej chociaż części zawdzięczamy wzmocnieniu złotego w lipcu.