Też kupiłbym obligacje GetBack SA.

Upadek GetBack można oceniać z różnych perspektyw. Ja wprawdzie posiadaczem akcji czy obligacji tej firmy nie jestem, ale zastanawiałem się, co bym zrobił gdy mi je zaoferowano (akcje, obligacje) lub sam miałbym podjąć decyzję. Proponuje takie spojrzenie, bo w mediach polało się tradycyjnie sporo tandetnej populistycznej krytyki i pretensje, którzy na inwestycji w akcje lub obligacje GetBack stracili.

Sam niezwykle rzadko kupuje akcje. Prawie wcale. Ostatnia przygoda to kupno akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej, gdy kilka lat temu ceny jej akcji szorowały niemal dno, a w mediach straszono jej upadłością. Po kilku miesiącach wyszedłem z inwestycji z zyskiem. Kontakt z rynkiem akcji mam poprzez fundusze inwestycyjne. O ile samodzielna ocena sytuacji finansowej podmiotu i wycena jego akcji to pasjonujące zajęcie, to wadą jest ogromna czasochłonność analizy i wymagana wiedza.

Tak naprawdę w oczach przeciętnego inwestora GetBack faktycznie mógł budzić zaciekawienie. Przejrzałem sporo materiałów archiwalnych o spółce, fora internetowe i dostępne wyceny firmy z ubiegłego roku. Jaki wyłania się obraz?

GetBack to firma z rynku obrotu wierzytelnościami. Firma nie była znikąd. Miała swoją kilkuletnią historię. Ale bodaj największe poruszenie wywołała emisja akcji przeprowadzona w ubiegłym roku. Aktywa firmy w 2014 miały wartość 0,29 mld zł. Niecałe trzy lata później (dane na koniec III kw 2017) już 3,04 mld zł. Zyski również rosły, ale nie z taką zawrotną prędkością jak aktywa. To oczywiście żaden argument, ale brak tu miejsca na detale analizy i wyceny firm, więc pozwolę je sobie pominąć. Wartość obsługiwanych portfeli wierzytelności robiła jeszcze większe wrażenie.

Jaki powstawał ogólny osąd firmy? Firma wydawała się wiarygodna, czyli poważna. Przyspieszała podbój rynku, co mogło rodzić pytanie czy managerowie aby nie stracą panowania nad finansami spółki wraz z dynamicznym rozwojem. W tle była jednak kilkuletnia historia działalności, co mogło budzić zaufanie. Pokusą był właśnie dynamiczny rozwój, który mógł gwarantować godziwy zysk na akcję w krótkim terminie i gwarantować wykup obligacji. Dynamicznie rozwijające się firmy są silną pokusą dla inwestorów, bo dają czasami ponadprzeciętną stopę zwrotu.

Emocji nie budziło też oprocentowanie obligacji. Na tle rynku było ono dość przeciętne lub nieco powyżej średniej. Przykładowo WIBOR 3 lub 6 miesięczny + 4 p.p.  dla terminów wykupu od 2018 do 2021, to stawka nie budząca poważniejszego niepokoju.  Firmy, które w ocenie rynku obarczone są dużym ryzykiem działalności i źle ocenianie przez inwestorów na ogół muszą oferować większy ‘procent’ by pozyskać środki z emisji obligacji.

Sporo emocji wywoła emisja akcji w ubiegłym roku. Ktoś kto chociaż trochę parał się wyceną firm wie, że wycena dynamicznie rozwijającej się firmy usługowej to nie lada wyzwanie. To w zasadzie nie tyle wycena firmy, co wycena wiary i przekonań ważonych prawdopodobieństwem realizacji.  GetBack wskazała cenę max. na 27 zł. Kilka biur maklerskich natomiast wskazało przedziały od 24 zł do ok. 35 zł. Jedna z wycen wskazała górną granicę widełek  nawet na 42,5 zł. Generalnie to dość spory rozrzut, który tylko potwierdza jak poważnym problemem jest wycena firm usługowych (nieprodukcyjnych). Warto zauważyć, że dolne widełki wskazywały na 24-25 zł, czyli poniżej ceny sugerowanej przez emitenta.

Dlaczego nikt nie przeczuwał w połowie ubiegłego roku upadku problemów GetBack? Bo nie było po temu powodów. Podawanie wycen z potężnymi widełkami mija się z celem, bo to podważa wycenę i sens jej przeprowadzania. Podane widełki cen jednoznacznie wskazywały, że ocena przyszłości tego typu firm jak GetBack obarczona jest sporym ryzykiem.

Moim zdaniem w tamtych okolicznościach wyceny były przyzwoite. Dolna granica widełek wskazywała, że cena wskazana przez emitenta może być nieuzasadniona, czyli że na akcjach możemy nawet nieco stracić. Górna granica sugerowała zaś, że niewykluczony jest sukces rynkowy już w średniej perspektywie.

Wbrew krytycznym opiniom, w wycenach standardowo są wskazane ryzyka. Ryzyka wymienia się też obowiązkowo w prospektach emisyjnych. Ciekawą lekturą są opinie z forów internetowych. Wielu sympatyków giełdy zwracało uwagę na duże ryzyko wyceny GetBack, a co za tym idzie problemów z prognozą sytuacji finansowej firm takich jak GetBack.

Biorąc powyższe pod uwagę, GetBack mógł budzić mimo wszystko zaufanie. Tak więc to, ze ktoś kupował akcje czy obligacje firmy specjalnie mnie nie dziwi.

Niestety gdzieś na przełomie 2017/2018 finanse firmy zaczęły się rozjeżdżać (być może wcześniej). Czy były to błędy w zarządzaniu, błędna ocena rynku czy też niechlujstwo lub oszustwo, zobaczymy.

Inwestorzy kupujący akcje lub papiery dłużne firmy bazują głównie na informacjach historycznych i z braku czasu często dokonują pobieżnej oceny firmy. To wcale nie musi być błędne postępowanie. Czy firmy finansowe m.in. związane biznesowo z GetBack wiedziały coś więcej ?? Nie wykluczam, ale proponuje wstrzymać się z krytycznymi ocenami do czasu kiedy poznany więcej faktów. Skala proponowanego przez GetBack wykupu (ok. 2/3 wartości obligacji) wskazuje, że firma miała problemy z płynnością grubo przed tym jak się dowiedzieliśmy o tym z mediów.

Spółka swoimi perspektywami rozwoju i oferowanym oprocentowanie obligacji mogła budzić umiarkowane zaufanie i zainteresowanie. Jeżeli ktoś na zakup jej papierów udziałowych i dłużnych poświęcił skromna część swoich środków finansowych to nie ma problemu. Ot po prostu zwykła statystyczna wpadka. Gorzej jeżeli ktoś zapomniał o DYWERSYFIKACJI portfela. Zwracam na to uwagę, bo tradycyjnie przy tego typu nieszczęściach natychmiast pojawia się argument, że wśród posiadaczy akcji lub obligacji byli i tacy co zainwestowali oszczędności życia. Reprezentanci poszkodowanych przez GetBack również twierdzą, że w ich gronie są takie osoby. Nie wiem co mam w takim przypadku powiedzieć. Wałkujemy ten temat w Polsce od lat. DYWERSYFIKACJA, chciałoby się wykrzyczeć po wielekroć. To już nie jest kwestia nierzetelnych sprzedawców i doradców, ale lekkomyślnych inwestorów którzy mają prawo robić ze swoimi pieniędzmi co chcą.

Nie jest celem tego wpisu li tylko usprawiedliwienie czy zrozumienie ludzi, którzy inwestowali w akcje czy obligacje GetBack. Chciałem przypomnieć o dywersyfikacji i o tym, że zawsze należy być ostrożnym w inwestowaniu w dynamicznie rozwijające się firmy, dla których prognoza sytuacji finansowej bardziej przypomina wróżenie niż wycenę. Firmy popełniają błędy i ulegają konkurencji. Czasami też, niestety, oszukują. O tym też należy pamiętać.

Inwestujący w papiery GetBack przeszli zapewne ocenę swojego profilu inwestycyjnego (MIFID) i podpisali stosowny dokument lub kliknęli akceptująco w odpowiednim polu formularza.

Jak ktoś nie chce ryzykować, to na szczęście nie ma obowiązku i alternatywą są m.in. obligacje detaliczne Skarbu Państwa z bardzo przyzwoitą stopą zwrotu.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wycena i analiza przedsiębiorstw; analizy branżowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.