Nakłady inwestycyjne
w IV kw 2006 r. wzrosły nominalnie aż o
19,4% w skali rocznej (dalej również będę posługiwał się dynamiką
nominalną, gdyż ceny nakładów przez
cały ubiegły rok były bardzo niskie. Średni roczny wskaźnik wyniósł ok. 1%).
Przypomnę, że w III kw dynamika wzrostu sięgnęła aż 27%, ale nieraz już
wyjaśniałem, że posługiwanie się w analizie inwestycji tylko wynikami
kwartalnymi może prowadzić do błędnych wniosków. Powodem jest znaczna zmienność
wartości inwestycji. Mam na myśli kwestie dynamiki zmian jak i struktury
nakładów inwestycyjnych. Stąd też warto stosować metody pozwalające na
wskazanie trendu zmian, mimo iż trend początkowo lekceważy najświeższe wyniki,
jeżeli zanadto odchodzą one od trendu. W przypadku wyników III kw nie należy oczekiwać,
by inwestycje były w stanie utrzymać takie tempo. Wyniki IV kw to potwierdzają.
Rezultaty IV kw potwierdziły utrzymujące się ogromny
popyt na środki transportu. W porównaniu z IV nakłady w tej grupie wzrosły
o 48%. W minionym roku byliśmy świadkami ciekawego zjawiska. Otóż udział
nakładów na środki transportu stanowił w II półroczu (na bazie rocznej sumy
kroczącej) aż 14% inwestycji ogółem. Udział nakładów na środki transportu
bardzo powoli wzrastał w ostatnich 2-3 latach, ale w II poł. 2006 uległ
wyraźnemu przyspieszeniu. To efekt zarówno wzrostu gospodarczego i eksportu
usług (obsługa transportowa zagranicznych klientów), ale również kolejnej –
wyższej – normy euro dla składu spalin. Nakłady na budynki i budowle
utrzymały w IV kw w zbliżone tempo wzrostu jak w III kw, czyli ponad 16%.
Takiego tempa też nie widzieliśmy od dobrych kilku lat. Nakłady na maszyny i
urządzenia wzrosły prawie o 16%, czyli tempo było o kilka procent słabsze niż w
dwóch wcześniejszych kwartałach. Czy to źle? Jak wspomniałem wcześniej,
trzeba być ostrożnym w interpretacji jednostkowych wyników. Proponowałbym
raczej ostrożnie podchodzić do wcześniejszych wyników i z zadowoleniem patrzeć na wyniki IV
kwartału.
IV kw potwierdził to czego nie byliśmy jeszcze pewni na
tzw. 100% po wynikach za I półrocze. Teraz można powiedzieć, że podmioty
gospodarcze przystąpiły do inwestycji w szerszej skali. W jednej z gazet
pojawił się wątek, że wcześniejsze słabe – jak uważano – tempo inwestycji
wynikało z przesadnej ostrożności przedsiębiorstw, które pamiętają jeszcze lata
90-te i słabą koniunkturę w latach 2001 i 2002. Wśród ekonomistów dawało się
wyczuć w ostatnich 2 latach niespełnione nadzieje dotyczące skali inwestycji.
Rzeczywiście od początku wzrostu gospodarczego w 2003 r. aż do początku 2006 r.
tempo wzrostu nakładów inwestycji nie przekraczało 10%. W zależności od
przyjętej miary i porównań, można zaryzykować twierdzenie, że można było
oczekiwać większego wzrostu inwestycji przynajmniej rok temu. Tego typu
nadzieje lokowane na 2004 r. uważam za przesadzone. Z pokory dla zjawisk
ekonomicznych przypomnę jednak, że dopiero w 2003 r. w inwestycjach zakończył
się trzy lata trwający proces spadku
inwestycji, by radykalnie w 2004 r. odwrócić sytuację. Być może brak pewności
co do skali i trwałości wzrostu inwestycji, ograniczał skalę ich wzrostu.
Dlatego też tak dynamiczny wzrost inwestycji w 2006 r. to w niewielkim stopniu
inwestycje, co do których decyzje o realizacji były odsuwane w czasie.
Ponieważ skończył się rok, to tradycyjnie pojawia się
pytanie jaki będzie następny, czyli 2007. Po roku ubiegłym jest to łatwiejsze,
ale wcale nie dlatego że przeprowadzam prognozę metodą „linijki”. Przypomnę wpierw, że w 2006 nakłady
inwestycyjne wzrosły o ok. 20%. To bardzo duży wzrost i wyraźnie przekroczył
oczekiwania ekonomistów, w tym i moje. W połowie lat 90-tych dynamika przez dwa
lata (1996 i 1997) utrzymywała się na poziomie 30%, ale wtedy gospodarka
wymagała inwestycji i ich udział w PKB był relatywnie niski. Nie będę wyjawiał
szczegółów warsztatu, ale wykorzystuje tu szereg mierników jak relacja do
przychodów, PKB, porównanie w osiąganymi wynikami przedsiębiorstw itd. Możemy
oczekiwać w bieżącym roku dynamiki realnego wzrostu kilkanaście procent. A
dokładniej? Przedział 14% – 18%. Z 20%-30% prawdopodobieństwem dynamika ta
może być nieco wyższa. Przedstawione wyżej relacje, potwierdzają że w
temacie „inwestycje” mamy sporo do nadrobienia i być może w średnim terminie
(2-3) nieraz możemy być zaskakiwani przejściowym przyspieszeniem.
Żeby zburzyć taki słodki obraz rzeczywistości, muszę przyznać że nieco
rozczarowuje mnie tempo inwestycji w przemyśle. Przez ostatnie trzy lata tempo inwestycji oscyluje na poziomie 10%.
Zupełnie inaczej zachowują się usługi. Jak widać na załączonej wyżej ilustracji
w ostatnich 3-4 latach jesteśmy świadkami ogromnej przemiany. Od kilku
kwartałów usługi w większym stopniu niż przemysł przyczyniają się do wzrostu
inwestycji. Biorąc pod uwagę fazę wzrostu gospodarczego i stojące przed wieloma działami gospodarki wyzwania, inwestycje w
przemyśle powinny w najbliższych kwartałach przyspieszyć.
Marek Żeliński, kwiecień 2007