Info dla osób które wpadły tu przypadkiem. O podatkach to jest. Prowadzę intrygującą rozmowę z anonimowym Polakiem. Żeby zrozumieć atmosferę (emocjonalny podkład) dyskusji proszę przeczytać wcześniejszy tekst i komentarze do niego i dopiero wtedy tutaj wrócić.
się cieszę, że ma Pan tak wysoką opinię o sobie.
To nie jest kwestia ewentualnego zarozumialstwa. Ja tylko analizuje informacje, poświęcając temu wiele godzin, a Panu się nie chce, co skutkuje przykrymi konsekwencjami i pisaniem pod pseudonimem. Jak się chce mieć poglądy, to trzeba się napracować. O to ma Pan do mnie pretensje? Potwierdza Pan tylko pewien schemat.
Skrytykował Pan artykuł, że nie jest dziełem naukowym, co mi się nie podoba, bo w istocie nie jest on dziełem naukowym, tylko artykułem, który ma uświadamiać czytelnikom pewne rzeczy
Proszę sobie dokładnie przejrzeć swoje wpisy. Pan nie szuka informacji ekonomicznej o otaczającej nas rzeczywistości, tylko szuka publikacji które potwierdzają to jak ją Pan postrzega, bądź chce postrzegać. Zaleta: frajda że (rzekomo) coś się wie. Wada? Kilka razy dał się Pan oszukać tymże publikacjom co dalej eksponuję.
Pana system weryfikacji opiera na zestawie narzędzi pomocniczych co Pana zdradza. Podstawowe, to to czy publikacja potwierdza to czego Pan szuka. Próbuje Pan operować łamańcami logicznymi i przypadkami skrajnymi lub nawet gorzej (proszę się przyjrzeć przedziałowi ufności przy weryfikacji teorii ekonomicznych). Zauważyłem, że istotne jest kto podał pogląd i gdzie go opublikowano. To nie jest żaden miernik i pisze to z dużą przykrością.
A teraz opisze mechanizm. Temat abonamentu, bo tu Pan wpadł okrutnie. Pewnego dnia modne stało się w Polsce ośmieszanie abonamentu i dodanie go do zestawu nieszczęść Polaka. I tak pewien publicysta chcąc być popularny dołączył do go zestawu danin przykładowego Kowalskiego w państwie o rzekomym niewolnictwie podatkowym. Pan to przeczytał i skonfrontował z posiadaną wiedzą. Skoro krytyka abonamentu jest modna i autorytet medialny to uwypuklił to coś musi być na rzeczy. Prawdopodobnie po raz pierwszy Pan się zetknął z tematem, więc wiadomość odebrał Pan jako szokującą.
Drogi Panie, ja nie oczekuję tekstu naukowego a jedynie rzetelnego opisu problemu. Tenże publicysta albo sam nie miał wiedzy, ale na pewno wiedział że Pan też jej nie ma. Pana systemy zawiodły. Wygląda na to że dopiero z mojej repliki Pan się dowiedział co jest grane i że jest Pan w kraju gorszym od naszego pod tym wzgledem. Złości proszę kierować do tegoż publicysty, który z Pana zakpił. Desperacka próba obrony nie ma sensu. Brytyjczycy maja tzw. TV publiczną i pobierają daninę nie pytając o to czy ludzie na to patrzą czy nie.
Inny przykład opisywałem kiedyś na blogu. Znany ekonomista (niemal każdego tygodnia nazwisko w gazecie lub twarz na fotografii lub w TV) zrobił cos podobnego. Jak Pan widzi to że ktoś jest znany i opublikowała go Gazeta Wyborcza nic nie znaczy. Niestety. To jest tzw. manipulacja informacyjna o którą Pan pytał. Na własnym przykładzie się Pan przekonał jakie to jest skuteczne.
Czy ja gdzieś napisałem, że tam fiskus jest mniej pazerny? Pazerny jest tak samo, tylko człowiekowi na życie nieco więcej zostaje.
Proszę nie uciekac teraz od kwestii podatków i odwracać kota ogonem. Czyli jest tak: Polska jest „be” bo tu jest niewolnictwo, a Pan jest w Anglii gdzie jest też niewolnictwo o czym dowiedział się Pan po lekturze materiału z eurostatu. A może to niewolnictwo ma jakiś sens i ma pewne obiektywne i subiektywne przyczyny. Na tą myśl starałem się Pana naprowadzić i sprawdzić co Pan o tym wie i sądzi. Co do życia w Anglii to myli Pan z uporem (w obydwu wpisach) dwie rzeczy. My polemizujemy na temat obciążeń podatkowych, a Pan to utożsamia z siłą nabywczą wynagrodzenia netto. To dwa różne tematy. Zauważyłem, że dopiero po pierwszym wpisie stwierdził Pan błąd w swojej analizie. Zaletą jest to , że na tzw. niewolnictwo patrzy Pan już inaczej. Do tej pory było tak: Polska to zły kraj bo zabierają kase (tak napisał w Internecie dziennikarski autorytet), a Anglia dobry bo dużo „zostaje” (bo autorytet unikając porównań podtrzymał Pana w błogiej ekonomicznej nieświadomości). Efekt jest taki że wpadł Pan m.in. na abonamencie.
Jak na zamówienie, dzisiejsza GW:
Czyje? Pana, prawda? Weseli ekonomiści z Centrum im. A.Smitha (dalej cas) są od lat paru lat medialnymi fachowcami. Polecam precyzyjną analize problemu, a dowie się Pan jak liczy się klin podatkowy i co trzeba wiedzieć porównując np. USA z Polską. Jedną z mniejszych ciekawostek jest to, że my mamy Fundusz Pracy czy Gwarantowanych Św.Pracowniczych i obciążamy pracodawce. My to wykazujemy w klinie (zaleznie od metodologii) a inni czasami przekazują te fundusze bezpośrednio na budżet państwa. Efekt taki, że klin jest mniejszy (teoretycznie), bo nie ujmowany w ułamku. Resztę musi Pan poznać sam. Bez problemu znajdzie Pan te informacje w Internecie.
Po drugie przyjmijmy pewne zasady. Jak Pan mówi, ze Pan przeczytał materiał z eurostatu, to proszę to zrobić albo się przyznać że Pan czegoś nie zrozumiał. Nie zauważyłem sprzeciwu po jego lekturze. Powiem Panu na czym polega problem. Ten materiał dotyczy niemal tego samego tematu. Zauważył Pan to? Stało się tak jak przypuszczałem. Żadnego komentarza na ten temat.
Eurostat uzupełnił klin o podatki pośrednie i daniny zbiorczo przyrównał do PKB. Proszę już sobie samemu szukać odpowiedzi kto się bawi statystyką, eurostat czy panowie z cas. Konferencja cas ma jeden walor dla Pana: potwierdza to czego Pan szuka. Ma Pan dar dobierania autorytetów.
Poza tym w Anglii VAT wynosi 17.5% a nie 22% jak u nas (chyba jednak jest mniej pazerny)…
To jakby esencja Pana argumentacji i podejścia do ekonomii oraz rzetelności w dyskusji. Dokładnie tak Pana traktują Pana tzw. autorytety. Proszę poczytać raporty cas. Ekonomiści z tego osrodka (mam na myśli tych najaktywniejszych medialnie) są w sztuce „prezentacji danych” naprawdę „nieźli”. Ja tam mogę się i bawić punktowaniem Pana błedów, ale sądząc z większej frekwencji na mojej stronie od wczoraj, ktoś się być może przygląda naszej rozmowie a chciałbym zadbać o pewien poziom.
Jeżeli chce Pan podawać rzetelne informacje to uczciwszą daną jest VAT średni ważony. Łatwy do oszacowania, ale unikany przez media. Informuje nas mniej więcej o skali ulg. Nasz autorytet internetowy podał tą stawkę, ale Pan w celu ostrzejszego wrażenia podał stawkę nominalną. Dokładnie ten sam numer robią fachowcy od „niewolniczych” podatków. Wniosek jest prosty skoro VAT nominalny stawka podstawowa to 22%, to co powoduje spadek do 15% VAT ważonego? O tym dalej.