Dyskusje Polaków wieczorową porą(o czym? znowu podatki)cz2

Nie ma też obowiązku kupowania np. chleba, ale od czasu do czasu i ja pozawalam sobie na takie fanaberie. (MŻ- to cytat z pierwszego wpisu).

Z podatkami pośrednimi są zwiazane pewne cechy. Im towar bardziej luksusowy, tym bardziej obciążony podatkiem. Im mniej luksusowy i bardziej niezbędny (faktycznie lub w odczuciu społecznym) tym mniej obciążony. Na to nakłada się funkcja bodźcowa, czyli zmuszenie nas do racjonalizacji. Jest jeszcze pare innych  istotnych, ale to już sobie odpuszczę.

I tu dał się Pan zwieść autorytetowi. Porównanie wódki (o charakterze leczniczym J) z chlebem nie ma sensu. O ile kuracja wódką i papierosami jest brutalnie obciążona podatkami pośrednimi, to chleb nie. Powiem Panu to czego nasz autorytet świadomie pominął. M.in. podstawowe produkty żywnościowe w całym procesie od produkcji rolniczej po sprzedaz sa obłozonę najniższymi stawkami VAT. Tak więc na fanaberie z chlebem proszę sobie nie żałować. Pan tego chyba nie wiedział, prawda? Na tym nie dość żartów autorytetu z Pana osoby. Otóż nasz spryciarz-autorytet mając świadomość cech podatków pośrednich zażartował sobie z Pana z innej strony. Wiedział, że im bardziej przeciętny (zwykły) będzię Kowalski, tym trudniej będzie udowodnić jego życie w „niewolniczym” podatkowo kraju za pomocą podatkow pośrednich. Inaczej mówiąc, im Polak mniej zamożny tym mniej jest obciążany podatkiem pośrednim. Wobec tego autorytet świadomie uwagę Pana i innych wyznawców tego typu ekonomii skupił na towarach takich jak paliwo, wódka i papierosy. Pan się dał do tego stopnia wciągnąć w ten naiwny przykład, żeby mu (autorytetowi) pomóc, udowadnia Pan lecznicze walory wódki i benzyne dla każdego. Toż to prosty zabieg socjotechniczny, a Pan go jeszcze mozolnie uzasadnia!

12. Proszę bardzo: J.K. jest rolnikiem, ale ma małe mieszkanko w miasteczku, gdzie dorabia jako stróż. Mieszkanie jednak sprzedaje. Posiada 1 ha gruntów ornych i mały lasek. Ma też psa, pekińczyka i samochód osobowy marki polonez. ………Od czasu do czasu ogląda TV. Płaci wszystkie podatki wymienione w artykule. Czy to jest jakaś nadzwyczajna, niezwykła, wyjątkowa postać? Czy też jeden z nas, nieco przygnieciony ciężarem podatków? Aha, pojechał do Rabki, żeby odetchnąć, ale jeszcze musiał zapłacić opłatę klimatyczną…

Proszę bardzo:

Autor-spryciarz by udowodnić Panu i innym, Pana podakowa niedolę, nawyliczał co się dało. Ludzie to kupują i Pan też. Pan może wyliczać więcej podatków i przedmiotów działalności, ale nie to jest problemem. Nie będę tracił czasu na tłumaczenie, dlaczego rolnika nie można obciążyć podatkiem tonażowym, a armatora – rolnym. Tracąc czas na wymyślanie przykładu po raz kolejnym uległ Pan pseudonaukowości „błyskotliwego” publicysty. Obciążenie podatkowe nie jest funkcją liczby danin a stawki. Inaczej mówiąc: Obciążenie podatkowe nie rośnie wraz ze wzrostem liczby przedmiotów działalności. Jeżeli więc doda Pan fermę strusi, to zbiorcza stawka nie rośnie Panu z 19% do 38%, tylko nowa działalność opodatkowana jest też obciążona 19%.

Jeżeli dręczy Pana liczba podatków, to wynikają one ze specyfiki branżowej lub/i nacisków osób/środowisk opodatkowanych. Taki na przykład podatek tonażowy nie wymyślili politycy tak dla hecy, ale w reakcji na oczekiwania branży. Tego też zabrakło w tekście autorytetu, więc robi Pan wrażenie zaskoczonego.

Wracamy do VATu. Płacimy różny VAT i nie tylko. Ponieważ znalazł Pan te dwie stawki, to próbuje Pan zaszokować różnicą, jak rozumiem. Tego typu porównanie systemów podatkowych jest – najdelikatniej mówiąc – nieeleganckie. Próbuje Pan oszukać czytelnika. Ja świadomie skierowałem Pana do opracowania eurostatu („Tax revenue in the EU”, statistic in focus 47/2008) , bo wskazuje ono jaka jest skala obciążeń podatkowych w danym kraju i co się na nie składa. Moją sugestię zbył Pan jednym zdaniem i powrócił do swoich standardowych rozważań. A szkoda, bo był okazja podejrzeć jedną z metod badania skali obciążeń. Można porównać Polskę i W.Brytanię. W ten sposób uciekł Pan od merytorycznej rozmowy o która tak się Pan dopomina.

Sam Pan widzi, że dyskusja merytoryczna nie ma sensu. Dopominając się o wytłumaczenie o co mi chodzi z manipulowaniem faktami, to właśnie na własnym przykładzie Pan to pokazał. Tak więc wie Pan jak widzę, o co mi chodziło.

Pana blog stanowi dla mnie niemałą radość w smutnym życiu emigranta. Tylko kategoria nie ta, zamiast pod ekonomiczne, powinien Pan publikować pod satyryczne

Ma Pan specyficzny sposób relaksowania się. Za komentarz wystarczy mój dzisiejszy wpis i Pana „analiza” podatkowa (17,5% do 22%? A gdzie podatek dochodowy, akcyza …itd ?).

W sumie, czemu nie. Proszę zaglądać. Po drugim wpisie widzę jednak, że zasiałem jakiś twórczy niepokój w Pana poglądach ekonomicznych. Proszę jednak nie oczekiwać ode mnie dalszego pełnego uczestnictwa w takim dialogu bo nic on nie wnosi.

Dobranoc

 

 

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Opinie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.