Po drastycznych spadkach indeksów w październiku powstaje pytanie jak silne wypłaty środków z TFI to wywoła. Opublikowane właśnie dane wpłat i umorzeń w funduszach inwestycyjnych za wrzesień chyba nie pomogą w oszacowaniu tego z czym możemy mieć do czynienia w październiku.
Wrzesień na giełdach miły dla inwestorów nie był. Indeksy giełdowe spadły we wrześniu o kilka-, kilkanaście procent w porównaniu z sierpniem. Pod koniec miesiąca niepokój na rynkach zaczął narastać i przeniósł się rynek międzybankowy, windując stawki depozytów i dalej osłabiając naszego złotego. Jak na takie spadki i napięcie na rynkach, saldo wpłat i umorzeń wyniosło tylko -1,96 mld zł. Słowo „tylko” jest tu jak najbardziej na miejscu, bo można się było obawiać czegoś znacznie poważniejszego. Po gwałtownych spadkach indeksów giełdowych w styczniu i czerwcu, saldo wyniosło odpowiednio -11,3 mld zł i -2,4 mld zł. Do wartości czerwcowej należy dodać -3,5 mld zł z lipca. Lipiec był miesiącem lekkiego odbicia lub stabilizacji na najważniejszych rynkach oraz na warszawskim parkiecie. Można więc przyjąć, że przewaga umorzeń z lipca to opóźniona reakcja na spadki w czerwcu.
Po kształtowaniu się sald w bieżącym roku widać, że każdy ostra przecena jednostek funduszy skutkuje dłuższą reakcją inwestorów. Z drugiej strony, analizując sytuację na rynkach finansowych i saldo wpłat i umorzeń, można odnieść wrażenie że najbardziej nerwowi inwestorzy już odeszli. Oczywiście od drugiej połowy września mamy do czynienia z niemal ciągłymi spadkami o łącznej wartości 20%-25% do końca ubiegłego tygodnia. W tym czasie rynek wszedł praktycznie w okres paniki. W związku z tym powstaje pytanie jaka będzie wartość salda zakupów i umorzeń za październik. Można takiej analizy dokonać na podstawie zachowań uczestników TFI w bieżącym roku. W wyliczeniach, szacunkach, można się w zasadzie tylko opierać na bardzo krótkim okresie, bo nie dalej niż okresie od listopada ubiegłego roku. Decyzje inwestorów są podejmowane po wpływem zmian rynkowych z całego miesiąca i dlatego badając zachowanie inwestorów powinno się brać wartości średnie indeksów z miesiąca. Zwracam na to uwagę, ponieważ to czy do szacunków weźmie się wartości średnie czy z końca miesiąca, istotnie wpływa na wynik ostateczny. Oczywiście szacunek salda ma trochę wspólnego z zabawą, ponieważ liczba okresów branych do wyliczeń jest mała, a z drastyczna przewagą umorzeń nad wpłatami mieliśmy do czynienia w zasadzie tylko dwa razy.
W zależności od tego czy bierze się pod uwagę wartość średnią indeksów czy ostatnią z badanego okresu, to wynikiem jest saldo od -6 mld zł do nawet -10,5 mld zł. Ratunkiem mogliby być inwestorzy, którzy mają świadomość, iż stąpamy już po dnie lub blisko niego i warto ostrzej przystąpić do zakupów jednostek funduszy. Wątpię jednak by takich było dużo. A nawet jeżeli, to ich decyzję będą rozciągnięte w dłuższym okresie. Nadzieją na to by przewaga umorzeń była jak najmniejsza jest prawdopodobne odejście najbardziej wystraszonych inwestorów do tej pory. Funduszom na pewno nie pomaga fakt, iż bardzo trudno znaleźć komentarz analityka wyliczający skalę niedowartościowania naszych głównych indeksów. Przeciwnie, bardziej aktywni są analitycy techniczni chętniej odnoszący się do coraz dalszych okresów i uzasadniających obecne spadki. Jestem właśnie po lekturze jednego z takich artykułów w weekend’owym „Parkiecie”. Szczerze mówiąc, po ostatnich kilkunastu miesiącach trudno nie odnieść wrażenia, że większość analityków technicznych jest w stanie uzasadnić każdy wzrost i każdy spadek do dowolnego poziomu. Fundamentaliści o ile widzą że już tylko panika spycha indeksy w dół, to na ogół niechętnie sugerują zakup akcji już teraz.
Wartość rynku funduszy spadła we wrześniu o 6,1% w porównaniu z sierpniem, a w ciągu roku o prawie 40% i na koniec minionego miesiąca wyniosła 86,5 mld zł. Jeżeli wypłaty (saldo) będą z zakresu wskazanego przeze mnie, to wartość funduszy powróci do wartości z II kw 2006 r., co oznaczałoby prawie dwa razy mniejszą wartość od rekordu z lipca 2007, kiedy to fundusze zarządzały środkami o wartości 141 mld zł. Można się też pokusić o stwierdzenia, że jeżeli saldo zakupów i umorzeń nie przekroczy 5 mld, to oznaczałoby to iż na rynku pozostali tylko inwestorzy o stalowych nerwach. Sam jestem ciekaw, jak będzie, bo dużo na to powie o rynku.