„Państwo do fabryk”? Po co? cz.1.

Swoje trzy grosze do teorii o aktywnej roli państwa wrzucił niedawno Janusz Palikot. Na tle różnych pomysłów, ekonomistów i polityków, propozycja J.Palikota by państwo budowało fabryki (inwestycje, zatrudnienie…), to potężny krok do przodu w kreowaniu wiary wśród ludzi którzy wierzą iż musi być coś lepszego niż gospodarka wolnorynkowa. Chyba nikt na naszej scenie politycznej tak śmiało ostatnio nie postawił hasła, by państwo budowało fabryki. Po upublicznieniu tego pomysłu, w środowiskach lewicowych odżyła wiara w coś na kształt trzeciej drogi i interwencyjnej roli państwa. Warto jednak przyjrzeć się dokładnie bardzo ogólnym zresztą hasłom, składającym się na teorię o budowaniu fabryk. W komentarzu opieram się na informacjach podanych przez J.Palikota w polemice z W.Gadomskim  z Gazety Wyborczej.

Na wstępie trochę teorii i danych statystycznych. Otóż państwo pod względem kryterium „fabryk” jest już dość aktywne. Wg danych GUS dla podmiotów niefinansowych o zatrudnieniu pow. 49 osób, przychody generowane przez sektor publiczny to 12,4%. Podmioty sektora publicznego, stanowią 8,4% podmiotów ogółem. Sektor publiczny bardzo silnie obecny jest w branżach wydobywczych. W przetwórstwie przemysłowym, sektor publicznych to 3% podmiotów i 7% przychodów. To głownie szeroko rozumiany sektor chemiczny. Sektor publiczny dominuje w energetyce, ciepłownictwie (tu zachodzą dynamiczne zmiany) i zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków. Dalej mamy transport publiczny, służbę zdrowia, jednostki kultury. Jak widać państwo ma istotny udział w tzw. sektorach strategicznych i bezpieczeństwa energetycznego. Pod względem wyników finansowych, sektor publicznych ustępuje prywatnemu. Co do zasady na przykład wsk. rent. netto sektora publicznego jest gorszy na ogół o 1 pkt procentowy. Bywały (jak ostatnio) sytuacje odwrotne, ale to efekt monopolu lub popytu na niektóre surowce. Często słabsze wyniki mają podmioty z szeroko rozumianego sektora komunalnego, ale obok efektywności, w dużym stopniu to rezultat polityki nastawianej na obronę gospodarstw domowych i ogromnych inwestycji. Trzeba dodać, że znaczną wadą sektora publicznego są nadmierne przywileje branżowe i wynagrodzenia o 40% (dane za ostatnie trzy lata) przekraczające wynagrodzenia w sektorze prywatnym. Tylko częściowo można to uzasadnić specyfiką pracy lub wymaganymi kwalifikacjami.

Podmioty publiczne niejednokrotnie przysparzają problemów i dopiero przekazanie ich w ręce sektora prywatnego usuwa większość  z nich (np. hutnictwo). Niestety nikt nie wymyślił sposobu by podmiot sektor państwowego „z zasady” był ekonomicznie efektywniejszy. Zwracam na to uwagę, ponieważ J.Palikot jest przekonany, że wie jak to zrobić. Dokładniej, ma pomysł na podmioty o wyjątkowych i ponadprzeciętnych wynikach finansowych.

Podmioty sektora publicznego, to jedynie skromna część udziału państwa w gospodarce. Do tego dochodzi polityka transferów publicznych pieniędzy (podatki skierowane na budowę dróg, transfer pieniędzy przez jednostki samorządowe  itd.), administracyjne wpływanie na pobudzenie gospodarki i zatrudnienie (ulgi, dotacje itd.). Państwo proponuje szereg form wpierania inwestycji, np. SSE czy środki unijne lub krajowe fundusze o podobnym przeznaczeniu.

Niestety jedną z wad udziału sektora publicznego w procesach gospodarczych jest uznaniowość, unikanie przyznania się do błędów i wycofanie z nietrafionych decyzji (np. przedłużania agonii sektora stoczniowego), marnotrawienie publicznych środków, angażowanie się polityków różnych szczebli w procesy ekonomiczne itd.

Rozważania o udziale państwa w procesie gospodarczym, trzeba uzupełnić o działania ochronno-interwencyjne  na poziomie makroekonomicznym oraz pełniące rolę bodźca dla gospodarki. Mamy tu całe mnóstwo instytucji i działań. Może to być KNF, NBP i Rada Polityki Pieniężnej oraz działania instytucji powstałych w ramach UE. Do tego trzeba dodać działania na poziomie rządowym. Mowa o takim wychodzeniu z kryzysu, by szukać kompromisu pomiędzy ogromnym deficytem finansów publicznych a pobudzaniem ( albo co najmniej unikaniem pogarszania) gospodarki.

Państwo, sektor publiczny, mają znaczny wpływ na procesy gospodarcze. To nie tylko bierne przepływy od podatników na działania policji, ale i transfer pieniędzy na inwestycje w najprzeróżniejszych formach. Mieszczą się w tym przykładowo: budowa dróg, wsparcie dla inwestorów zagranicznych czy przyszłe inwestycje w energetykę atomową. Obok tego są działania zmierzające do wzrostu zatrudnienia, jak: niższe składki ZUS dla rozpoczynających działalność gospodarczą, wsparcie przekwalifikowania, wsparcie dla regionów o dużym bezrobociu itd.

Po co to wszystko piszę? To tylko zarys problematyki przed omówieniem propozycji J.Palikota. Autor pomysłu „państwo do fabryk” próbuje stworzyć wrażenie, że ortodoksyjni liberałowie w Europie i w Polsce  nie mają pomysłu na pobudzenie gospodarek krajów UE. Przede wszystkim w UE nie ma ortodoksyjnego liberalizmu i nikt nie zamierza go wprowadzać. Wbrew pozorom sektor publiczny jest bardzo aktywny w gospodarce zarówno jako inwestor, pracodawca jak i ośrodek podający bodźce dla gospodarki. Wiem, że sporo z tej aktywności budzi mnóstwo wątpliwości u obywateli, ale to nie one są tematem bieżącego wykładu. Celem powyższych wywodów jest zarysowanie tła dla pomysłu J.Palikota, który to próbuje stworzyć wrażenie wyjątkowości swojego pomysłu o budowaniu „fabryk”.

W najbliższych dniach odniosę się już konkretnie do pomysłów J.Palikota.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Opinie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.