Polska po danych za marzec.

Dane makroekonomiczne jakie opublikowano dzisiaj i w ostatnich dniach, raczej nie wskazuję by w tym roku czekał nas wariant wzrostu gospodarczego optymistyczniejszy niż 1,5% (dynamika PKB). Dopiero za kilka dni poznamy dane sprzedaży handlu detalicznego i hurtowego. Niemniej już teraz można powiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że dynamika PKB yoy za I kw tego roku nie przekroczy 0%. Byłbym jednak ostrożny z czarnowidztwem.

W  śród opublikowanych danych, chyba tylko dynamika produkcji budowlano montażowej, sprawiła przykrą niespodziankę. Marzec to dziesiąty miesiąc z rzędu, gdy dynamika produkcji budowlanej yoy jest ujemna. Ale i tutaj byłbym ostrożny z pesymizmem. By uniknąć porównania z okresami wyjątkowymi dla polskiego budownictwa, należałoby się odnieść do lat 2008-2010. Przy takim porównaniu, nasze budownictwo jest na poziomie produkcji budowlano montażowej z tamtych lat. Nie zmienia to oczywiście faktu, że w porównaniu z marcem 2012 produkcja budowlana spadła o blisko 19%, co ma swoje konsekwencje dla gospodarki i zatrudnienia w budownictwie.

Dane o produkcji przemysłowej oceniłbym jako „bez przełomu”. Spadek marcowej produkcji w ujęciu yoy o 2,9% to wynik potwierdzający, iż nie mamy do czynienia z załamaniem. Oczywiście trudno też o powody do optymizmu.  Piąty miesiąc z rzędu spadły ceny produkcji w ujęciu yoy, ale w stopniu równie niewielkim jak w miesiącach wcześniejszych (-0,6%). Na razie nie przywiązywałbym do tego większego znaczenia, ponieważ rok i dwa lata temu ceny produkcji rosły niezwykle dynamicznie. Nie jest to z całą pewnością sytuacja komfortowa dla przedsiębiorstw, ale i nie powinna nadmiernie dziwić.

Radykalnie wyhamowała inflacja. Zmiana cen mierzona koszykiem inflacji w ujęciu yoy, wyniosła tylko 1% w  marcu. Mam tu do czynienia z silnym efektem bazy. Jeszcze w ubiegłym roku o tej porze, inflacja utrzymywała się na poziomie  4%. Jak na nasze warunki był to dość wysoki poziom. Mimowolnie pojawia się pytanie o działania RPP. Ostatnia notatka po spotkaniu kwietniowym, wskazywała iż Rada nie zamyka sobie drogi do kolejnych obniżek. Dopiero przed latem dowiemy się co wniesie rolnictwo do wskaźnika inflacji (zbiory). Wątpię natomiast byśmy się doczekali radykalnej zmiany po stronie popytu. Zgadzam się natomiast, że spadek inflacji obecnie, za kilkanaście miesięcy może dodatkowo dołożyć efekt bazy przy jej podniesieniu. Co więc zrobi Rada? Sądzą, że może się skusić na kolejną obniżkę o 25 pkt.b. przed połową roku.

 

 

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.