Stopy, kurs i giełda z makroekonomicznego punktu widzenia.

Rynek, rynkiem, ale warto czasami sprawdzić jak wycena rynkowa prezentuje się na tle, szumnie mówiąc, fundamentalnej.

Złoty jest bliski obecnie stanowi równowagi w rozumienie jego wyceny. Generalnie od trzech lat złoty ma skłonność do niedowartościowania, ale obecnie jest ono bardzo małe. Według moich szacunków, złoty by zejść na poziom równowagi, powinien się wzmocnić (tzn. kurs obniżyć) o 3%-4%. W obecnych warunkach, dawałoby to kurs euro na poziomie prawie 4,05. Biorąc pod uwagę notowania z ostatnich kilkunastu miesięcy, wydaje się mało prawdopodobne by złoty w najbliższym czasie zszedł do tego poziomu.

Niewątpliwie utrzymywany od dawna poziom euro jest, biorąc pod uwagę wycenę, wygodny dla eksporterów. To tez przenosi się na wyniki PKB. Mimo prognozowanego wzrostu PKB w średnim terminie niewiele powyżej 3%, nie jest to wstanie zachęcić graczy rynkowych do rozpoczęcia trwałego procesu wzmacniania kursu złotego. Przyczyn jak zwykle jest wiele.

Jak na polskie warunki, prognoza 3% wzrostu PKB nie szokuje. To wynik atrakcyjny na tle innych krajów europejskich, ale wobec średniej z blisko 20 lat, to nadal jeden pkt. procentowy poniżej średniej (4,3%). Na dodatek długotrwałe prognozy wzrostu dla Europy są dość ostrożne. Tzn. wzrost ma być, ale bez osiągania historycznych rekordów.

Na obecną obecna wycenę złotego możne spojrzeć i z drugiej strony. Biorąc niepewność wejścia na trwałą ścieżkę silnego wzrostu gospodarczego Europy i kryzys ukraiński, to złoty zachowuje się niebywale spokojnie. Z tego punku widzenia kilkuprocentowe niedowartościowanie naszej waluty na pewno nie jest powodem do niepokoju, a być może wręcz przeciwnie. Wydaje się, ze w obecnej sytuacji makro- i geopolitycznej rynek nie będzie chciał wzmacniać złotego, aż do czasu poprawy perspektyw.

Rynek długu wydaje się rzetelnie oceniać perspektywy stóp procentowych w Polsce. Obecnie obligacje 2, 5 i 10 letnie są na poziomach odpowiednio:  2,9 %; 3,4%, 3,9%. Analiza krzywej wskazuje, że rynek, na przykład, w terminie do 5 lat nie spodziewa się podwyżki stopy referencyjnej więcej niż o 1  pkt. proc. w porównaniu ze stanem obecnym. Moim zdaniem odpowiada to przeciętnemu ryzyku skali wzrostu stóp, z jakim się możemy spotkać w ciągu najbliższych kilku lat. Wydaje się więc, ze prognoza wyznaczoną rentownościami obligacji, nie zawiera ryzyka większego wzrostu stopy referencyjnej. Niewątpliwie brak obaw co do poważniejszego wzrostu stopy referencyjnej w średnim terminie opiera się na sytuacji obecnej i prawdopodobieństwie jej zmian.  Z obecnej perspektywy nie widać poważniejszych zagrożeń ze strony inflacji. Potwierdza to komunikat RPP, wskazujący że stabilizacja stopy referencyjnej na obecnym poziomie, może potrwać kilka kwartałów. Podsumowując: w najbliższych dniach/tygodniach będziemy świadkami zakończenia spadku rentowności krajowych obligacji (maks. jeszcze o 10-15 pkt. baz.).

I na zakończenie giełda. Moim zdaniem, wycena (rozumiana przez poziom WIG-u) akcji jest na właściwym poziomie. Właśnie zakończyła się korekta jesiennego przewartościowania akcji. Przypomnę, że jesienią wg moich szacunków przewartościowanie polskich akcji (mierzonych WIGiem) wyniosło na ok. 10%. Mieliśmy wtedy do czynienia z małym falstartem, z czego rynek wycofywał się przez kilka miesięcy.

W chwili obecnej rynek poprawnie dyskontuje informacje o gospodarczych perspektywach naszej gospodarki. Nie ma powodów do poważniejszych redukcji portfela akcji,  ale i nie jest to moment na masowe zakupy czego popadnie.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Finanse osobiste. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.