Kredyty w CHF. Kłopoty frankowiczów …..wpierw bankowcy, a teraz prawnicy.

Kiedy przeczytałem w ostatnich
dniach o porażce frankowiczów  w sadowym
starciu z jednym z banków, pomyślałem sobie: … wpierw dokuczyli wam bankowy, w potem prawnicy. O kredytach w
chf, rozkładzie ryzyka (nieoczekiwane zmiany kursu) i bolesnych dla frankowiczów
skutkach wzrostu raty kredytu już kilkakrotnie pisałem na swoim blogu, więc nie
będę się na razie powtarzać. Pewnie niewielkim pocieszeniem dla nich jest to,
że i dla samych banków skala wzrostu chf-a i spory rozdźwięk pomiędzy wartością
kredytu do spłacenia a wartością zabezpieczenia kredytu, jest również
niespodzianką.

Po porażce z bankami, niektórzy
frankowicze zaczęli szukać ratunku u prawników. Pomocne miały być wnioski
zbiorowe, łączące masowość, szybkość i relatywnie niską cenę dla poszkodowanych
(tzn. tych którzy takimi się czują). Niebagatelnym argumentem była liczba
poszkodowanych. Jeden poszkodowany niknie w tłumie, ale kilkudziesięciu lub
więcej? Z tak dużą grupą bank musi się liczyć w obawie przed zainteresowaniem
mediów itd.

Okazje do zarobku szybko wyczuły
kancelarie prawne. Na popyt (rozczarowani frankowicze szukający haka na banki)
zareagowała podaż (kancelarie prawne). Kto był pierwszy, niełatwo ustalić. Bo
zanim frankowicze dotarli do kancelarii prawnych, przedstawiciele tych
ostatnich szybko zaczęli pojawiać się w mediach z mniej lub bardziej poważnymi
pomysłami na kwestionowanie niektórych zapisów umów kredytowych jakie
frankowicze podpisywali.

Ostatnio media doniosły o
przegranym pierwszym starciu z Getin Noble Bankiem. Poszło o banalny błąd po
stronie poszkodowanych (czy raczej reprezentującej ich kancelarii), który
wykorzystali prawnicy reprezentujący bank. Otóż sytuacja ponad 90 osób objętych
pozwem zbiorowym jest na tyle zróżnicowana iż nie należało ich  obejmować jednym pozwem. To nie pierwszy błąd  w treści pozwu i łączeniu poszkodowanych od
czasu zaistnienia pozwu zbiorowego i afery Amber Gold czy kłopotów frankowiczów.

Podejrzewam, że kolejne starcie
też będzie przegrane, bo skarga jest dość naiwna – poszkodowani twierdzą że nie
uprzedzono ich iż zmiana kursu powoduje przeliczanie kapitału pozostałego do
spłaty. To się wpisuje w dość modny ostatnio zarzut demonstracyjnie wręcz
prezentowany w mediach przez frankowiczów, że należy wątpić czy w ogóle brali
kredyt indeksowany chf, ponieważ środki wypłacano w złotych. Ciekawe tylko, że
w dniu podpisania umowy oraz późniejszym korzystaniu z kredytu im to nie
przeszkadzało. Dopiero teraz przybrali postawę kompletnie nieświadomych z
nadzieją że taka strategia będzie skuteczna w sądach.

Naiwność prezentowana prze
niektórych frankowiczów jest wynikiem popularnego w mediach oburzenia na banki
(częściowo uzasadnionego) i – niestety – prawników którzy w mediach zaczęli roztaczać
bajkowe niejednokrotnie wizje interpretacji faktów, które pozwolą przerzucić na
banki konsekwencje wzrostu kursu chf.

Nie potępiam wszystkim prawników,
którzy się wypowiadają w mediach o kredytach w chf. Pojawiło się wiele ciekawych
interpretacji i propozycji regulacyjno-interpretacyjnych dla obszaru bank-klient
(osoba fizyczna) w zakresie m.in. zadłużenia hipotecznego. Niestety spora grupa
prawników i kancelarii wykorzystuje problemy frankowiczów do reklamy i zarobku.
Ryzyko reputacyjne jest niewielkie, a zarobek i doświadczenie warte wysiłku. Zawsze
przecież można zrzucić na państwo, sądy oraz potężne banki.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Finanse osobiste. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.